w miescie New York zyla sobie pewna dziewczyna. ogolnie byla bardzo ladna i kazdy ja kochal. hana, znana pod pseudonimem hanabannana wstala dzis jak zwykle do szkoly. nie miala wcale zamiaru do niej isc ale wstala rano tak czy inaczej. nie spala dobrze od bardzo dawna, wiec pod jej oczami byly widoczne ciemne wory ktore zakrywala korektorem. ubrala se sweter i zeszla na dol.
- siema szuna - powiedziala glaszczac kotka - harry i leon tez siema do was kochani - dodala.
chwile pozniej juz byla spowrotem u siebie w pokoju z kanapka. jej rodzice byli w anglii czy cos a jej siostra poszla se gdzies wiec byla sama w domu. bardzo jej to odpowiadalo bo wreszcie miala chwile dla siebie. niestety jej spokoj zaklocil dzwonek do drzwi. hana niechetnie zeszla na dol i otworzyla drzwi
- OHAYO SIMPAIII - krzyknelo male cos - UWUUUUUUU
aha teraz hana sie zorientowala ze to martyna. nie miala checi na gosci wiec poprostu zamknela jej drzwi przed nosem. juz chciala wracac na gore kiedy znowu uslyszala dzwonek.
- martyna zamknij morde i idz do domu - powiedziala otwierajac drzwi. ku jej zdziwieniu za drzwiami wcale nie stala martyna ale...
- ok - odpowiedzial jej bakugou
- czk co - hana nie wiedziala co sie dzieje. od dawna wielbila blondyna ale xd on tam w anime siedzial a nie w zyciu realnym. troche sie zdziwila
- co - zapytal chlopak
- wchodz - odpowiedziala usmiechnieta hana
- wszystko okej? - zapytala zuzka
- aha co - powiedziala zawiedziona hana. okazalo sie ze poprpstu jest nie wyspana... tak naprawde bakugou nie zapukal do jej drzwi, byla to jej przyjaciolka. zuzia miala czerwone wlosy i byla dosc wysoka. nie wiem no spoko byla dosc i fajnej muzyki slcuhala.
- moge wejsc czy mam stac na dworze pipo - xuza byla juz zirytowana
- nie no wchodz wchodz
zuzia byla swiadoma ze jej przyjaciolka jest emo, slucha lil peep i ma haluny. moze za duzo jarala...
- znowu zwidy?? - zapytala z troska
- ehe
- slabiutko... kim bylam!??!
- bakugou hihi senpai uwu baka
- co
nagle dziewczyny uslyszaly pukanie do drzwi
- to pewnie znowu martyna boze - stwierdzila hana
- nie otwieraj
jednak obie stwierdzily ze moze warto otworzyc i sie upewnic kto to. gdy tak zrobily, czekala ich wielka niespodzianka...
- ROBERCIK?!?! - krzyknely - za drzwiami stal robert smith
- lol - odpowiedzial emos
- co ty tu robis - zapytala suzka
- przyszlem - hana juz go nie lubila bo nie potrafil mowic po polsku - do was
- aha to chodz - powiedziala hana
teraz juz we trojke weszli do salonu. zaczeli rozmawiac o tym ze morrissey to glupia pinda, az tu nagle...
- MARTYNA?! - krzyknela zuzuka
dziewczyna magicznie pojawila sie przed drzwiami. dla niektorych byloby to niepokojace ale dla ludzi ktorzy znaja martynke wiecej niz 10 minut bylo to zupelnie normalne.
- hejka elo eluwina przyszlam pozyczyc kremik
- jaki kremik - zapytala hana
- taki jakis - odpowiedziala niska brunetka
- ok poczekaj chwile - hanabannana udala sie do lazienki i zgarnela krem do stop z polki, po czym podala go ddziewczynce - na stopy bo jestes stupkarzem
- dzieki, o hej robert co ty tu robisz - zauwazyla martimiti
- siedze sobie z kolezabkami
- aha to ja siedze z wami - stwierdzila
- nie znam cie - odpowiedzial jej robercik
- to mnie poznasz - powiedziala mattyna, po czym usiadla na krzesle zuzki ktora w miedzyczasie udala sie do kuchni. robert nie wydawal sie zachwycony. na nieszczescie martynki zuzia wrocila z kuchni szybciej niz by tego chciala brunetka
- chyba se zarttujesz, zlaz z mojego miejsca - powiedziala suzua
- haha nie - odprychnela jej martyna z nadzieja ze uda sie jej utrzymac na miejscu obok robercika. niesety zuzia wywalila ja z krzesla i posadzila na miejscu obok. hana miala ich wszystkich dosyc wiec wrocila na gore i poszla spac zostawiajac gosci samych.
CZYTASZ
hanabannana x emo bakugou
Aléatoireplis wez nie czytaj tego jak nie jestes hana bo bedzie siara