- Proszę, proszę.. Pan wielce zaczytany w swoich książkach 18+ - powiedziałam pół żartem. Fakt faktem ale każdy w wiosce wiedział że nie bardzo za sobą przepadamy. Działało to w obie strony, więc zazwyczaj nie wchodziliśmy sobie w drogę - Wygląda na to, że będziemy musieli się z sobą użerać zanim nie wyrwą się spod naszych skrzydeł.
Hatake spojrzał na mnie zdziwiony, nie spodziewając się, że wejdę niepostrzeżenie do jego pokoju. W dodatku gdy czyta swoją ulubioną lekturę. Jego rumieniec zasłoniła maska, ale ja dobrze wiedziałam że tam jest. Szybko jednak zrozumiał swoją sytuację i jego twarz znowu przybrała ten bezimienny wyraz.
- Jest 99% szans że jednak wrócą do akademii - odpowiedział i z powrotem zagłębił się w książkę.
Szybko zmniejszyłam dzielącą nas przestrzeń tak, że czuliśmy na sobie nawzajem swoje oddechy. Poczułam że przeszedł go dreszcz, a zimny wiatr nocy uderzył w nasze policzki.
- Nie będziemy im robić twojego idiotycznego testu - syknęłam mu w twarz, wbijając w niego groźne spojrzenie.
Naiwna myślałam że zobaczę choć iskierkę strachu w jego oczach. No cóż, może kiedy indziej zabarwię jego wzrok czystym i nieskazitelnym strachem. Na razie niepomalowane drewno nie pokryje piękna szlachecka barwa przerażenia.
- Zrobię na nich mój własny test, który w przeciwieństwie do twojego na 100% zakończy się powodzeniem i skutek będzie bardziej spektakularny niż tych twoich zabaw - rzuciłam, odsuwając się od niego i wyskakując na gałąź za oknem.
Mężczyzna stanął na równe nogi i podbiegł do okna.
- Nie pozwolę ci zrobić na nich TEGO - warknął w moją stronę - Nie wolno ci.. To że Hokage używa się przy przesłuchaniach nie daje ci prawa na używanie tej techniki na co dzień.
Wzruszyłam ramionami jakbym nic nie mogła na to poradzić i zniknęłam mu z pola widzenia.
Przystanęłam na jednym z budynków i unioslam głowę. Nade mną rozciągało się piękne morze indygo zakrapiane gwiazdozbiorami lekkich muśnięć pędzla rozświetlających tą nieprzeniknioną czerń i barwiących ją fiołkowym odcieniem. Jeden błysk, który oświetlał drogę tylko mi, był tuż nade mną. Przypominał mi czasy które spędziłam z czarnowłosym chłopcem o niezwykłych oczach. Kiedy nie rozumieliśmy otaczającego nas świata. Szukaliśmy odpowiedzi w drobnych szczegółach i nie zauważaliśmy reali.
Wtedy, kiedy on tułał się po świecie jako zdrajca i morderca, a ja byłam najważniejszym joninem wioski zdawało się to odległe i nieuchwytne. Teraz, gdy minęły już lata od naszego ostatniego spotkania, ja wciąż miałam nadzieję na lepsze jutro. Nie potrafiłam zapomnieć katastrofy której byłam świadkiem. Nie bylam w stanie pogodzić się z tym jak bardzo nasze losy po tym zdarzeniu były różne.
Zaciągnęłam się rześkim powietrzem chłodnej nocy i wstałam, by następnie skierować się do domu.
*****
Wstałam przed świtem, by przygotować się na ceremonię ukończenia akademii, po której miałam rozpocząć swoje zadanie. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się.
Od początku wiedziałam że to nie będzie łatwy dzień, ale liczyłam na przynajmniej jedną iskrę pozytywów. Spotkam się z młodym pierwszy raz od nieszczęsnej nocy, podczas której jego życie się zawaliło i zmieniło na zawsze.
Podreptałam na palcach do kuchni w moim małym i przytulnym mieszkanku po czym zaparzyłam kawę. Jej aromat dotarł do moich nozdrzy, a mój głód kofeinowy upomniał się o ten napój życia.
Chwyciłam ostrożnie kubek i zaniosłam go na balkon, po czym postawiłam go na stoliku. Umiejscowiłam się w wygodnym fotelu i zaczęłam obserwować promienie wyłaniające się ospale zza horyzontu. Witały mnie powoli jasnym, oślepiającym blaskiem.
Wzięłam ze stolika notatnik i spojrzałam na stronę pełną notatek, które tylko ja byłam zdolna odczytać. Przeleciałam wzrokiem znaki i wzorki, powtarzając raz jeszcze elementy działania. Mimo iż znałam to wszystko na pamięć i mogłabym to recytować nawet przez sen, wolałam się upewnić że o niczym nie zapomniałam.
Dopiłam ostatni łyk kawy i posyłając ostatnie spojrzenie w stronę świeżo ukazanego słońca, wróciłam do mieszkania.
Zaglądnęłam do pokoju i spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy. Potem wyskoczyłam przez balkon, kierując się w stronę akademii, gdzie miała się rozpocząć moja misja.
- Witaj, Karu Kazuko - usłyszałam za plecami ciepły męski głos. - Dawno się nie widzieliśmy.
Odwróciłam się i ujrzałam młodego mężczyznę o brązowych włosach i czarnych oczach. Jego nos zdobiła blizna a usta posyłały w moją stronę delikatny uśmiech. Odpowiedziałam mu tym samym i podeszłam parę kroków.
- Witaj, Iruko Umino. Ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania?
- Chyba nie potrafiłbym nawet policzyć - zaśmiał się.
- Mógłbyś mi powiedzieć w której sali czekają, bo zapewne Kakashi się jak zwykle spóźni, a chciałabym nie marnować czasu i już się nimi zająć - zapytałam.
- Jasne chodź za mną - odpowiedział i podążył korytarzem, co chwilę patrząc czy dotrzymuje mu kroku.
Zatrzymał się przy jednej z sal, z której było słychać głośne rozmowy przerywane co chwilę śmiechem.
|Kakashi pov|
- Jest pan pewien że przeniesienie Karu z oddziału wywiadowczego do nadzorowania geninów to na pewno dobry pomysł?
- Kakashi, nie kwestionuj moich decyzji. Wiem co robię - wciąż nie byłem przekonany co do tego, ale wiedziałem że nie mogę się sprzeciwiać Hokage.
Spojrzałem na zegar i zauważyłem że jestem już sporo spóźniony więc, nie kontynuując rozmowy skierowałem się w stronę akademii.
- Oiii, Kakashi-senpai - usłyszałem idąc korytarzem. Odwróciwszy się zobaczyłem biegnącego za mną Iruke Umino.
- Oi, Iruka-san.
- Karu-sama wzięła już całą trójkę na trzeci plac treningowy, bo nie chciała marnować czasu - oznajmił nauczyciel i oddalił się, kontynuując swoje obowiązki.
Musiałem się spieszyć. Jest szansa że jeszcze nie przeprowadziła na nich jej testu. Jeśli coś się stanie ja będę za to odpowiedzialny.
Przeskakiwałem z budynku na budynek, aż w końcu zobaczyłem w oddali zarys pola treningowego i czterech malutkich postaci.
- Uff jeszcze nie zaczęła - odetchnąłem z ulgą.
Czerwonooka siedziała na jednym z trzech drewnianych słupów i rozmawiała z trójką młodych geninów.
Jej długie czarne włosy powiewały na wietrze niczym fale nocnego morza. Czerwone pasemka wplatały się w czerń niczym pasma krwi, dodając jej morderczego uroku.
Zeskoczyłem z drzewa i podszedłem do czwórki ninja.
- Miło że nas zaszczyciłeś swoją obecnością, Kakashi. Właśnie miałam kończyć..
__________________________________________
W końcu udało mi się skończyć ten rozdział..
Męczyłam go strasznie długo. Wena nie współpracowała więc nie bijcie.
CZYTASZ
𝑯𝑬𝑨𝑹𝑻𝑳𝑬𝑺𝑺
Fanfiction𝑷𝒐𝒕𝒘𝒐́𝒓 𝒃𝒆𝒛 𝒔𝒆𝒓𝒄𝒂 - 𝒎𝒐́𝒘𝒊𝒂. 𝑵𝒊𝒆 𝒘𝒊𝒆𝒅𝒛𝒂 𝒛̇𝒆 𝒕𝒂𝒌 𝒏𝒂 𝒑𝒓𝒂𝒘𝒅𝒆̨ 𝒛̇𝒚𝒋𝒆 𝒏𝒂 𝒄𝒐 𝒅𝒛𝒊𝒆𝒏́ 𝒘𝒔́𝒓𝒐́𝒅 𝒏𝒊𝒄𝒉 𝒑𝒐𝒅 𝒊𝒏𝒏𝒚𝒎 𝒊𝒎𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆𝒎. 𝑰𝒎𝒊𝒆̨ 𝒛𝒃𝒚𝒕 𝒑𝒐𝒕𝒆̨𝒛̇𝒏𝒆 𝒃𝒚 𝒎𝒖 𝒔𝒑𝒓𝒐𝒔𝒕𝒂...