Zgubienie mutanta na szczęście nie należało do ciężkich. Ze względu na jego powolne ruchy i dość szybkie tempo wystraszonych koni, przyjaciele mogli odetchnąć już za trzecim zakrętem.
Upewnili się, że już względnie nic im nie grozi i ruszyli znów w odpowiednim kierunku. Oczywiście tym razem pojechali naokoło.
Obawiali się, że mogą znów spotkać podobne zagrożenie. Tym bardziej, że nie mieli już nic na swoją obronę. No może poza patelnią…
Przez dłuższy czas przemierzali miasto, nie do końca wiedząc, w
którą stronę się kierować.- A co jeśli nic nie znajdziemy? – zapytała z przestrachem Asia.
- Nie wiem, kotku… Będziemy szukać dalej…
- Ale jeśli dalej też nic nie będzie? Jeśli wszędzie jest tak samo? Jeśli już nigdzie nic nie ma?
Samotna łza spłynęła zielonookiej po policzku. Artur szybko ją otarł.
- Nie myśl o tym. Bądźmy dobrej myśli…
Po chwili ciszy kobieta odezwała się z lekkim śmiechem.
- Od kiedy zamieniliśmy się rolami? To ja zawsze byłam tą niepoprawną
optymistką i starałam się pocieszać ludzi, a nie na odwrót.- No właśnie, słonko. Ciągle ty pomagałaś i wspierałaś każdego z
nas. Teraz czas, żeby ktoś zatroszczył się o ciebie.Nikt więcej nie powiedział tego na głos, ale każdy skrycie podzielał
wątpliwości zielonookiej. Byli już zmęczeni, ale nigdzie jeszcze nie było odpowiedniego miejsca na nocleg. Powoli tracili nadzieję…Słońce zbliżało się ku horyzontowi, co oznaczało, że musieli się sprężać.
- Hej, spójrzcie! – Wykrzyknęła zaskoczona Weronika i zeskoczyła
z wierzchowca.- Co się stało? – spytała przyjaciółka.
- Fiołek! – W głosie czarnowłosej dało się usłyszeć zachwyt.
Wszyscy zatrzymali się i spojrzeli na szatynkę z niedowierzaniem.
W ręce trzymała niewielki fioletowy kwiatek. Jeśli jest jeden, to znaczy, że… Musi być ich więcej. Pytanie tylko gdzie…
Rozmyślania przerwał nagły okrzyk zaskoczenia zielonookiej.
- Patrzcie! – W oczach dziewczyny tańczyły wesołe iskierki.
Nieco na zachód spostrzegli ocalałe budynki. Stały porośnięte ogromnymi, fioletowymi kwiatami, podobnymi do tego, który Weronika trzymała w dłoni. Do tego wokół roznosiła się cudowna woń roślin. Nadzieja zaczęła powracać.
Podeszli nieco bliżej, w kierunku znaleziska. Znaleźli się na lekkim
wzniesieniu. Ich oczom ukazał się piękny widok.W dole rozciągała się śliczna, zielona łąka, porośnięta tymi samymi chabaziami, co budynki. Nastolatkowie odetchnęli z ulgą. Zauważyli też, że słońce właśnie zaczęło zachodzić.
Dodawało to uroku i magii do obecnej chwili.
Artur głęboko wciągnął powietrze do płuc, delektując się przyjemnym zapachem.
Widok był nieziemski. Po tylu dniach i tygodniach codziennej szarości, miło było ujrzeć jakieś kolory. A jeszcze do tego poczuć tę woń świeżych kwiatów…
Przez chwilę mogli poczuć się, jak za dawnych czasów. Kiedy wszystko było jeszcze normalne…Po pewnym czasie Artur sięgnął do kieszeni. Wyczuł pod palcami,
znajdujący się tam pierścionek z ametystem. Zacisnął na nim
dłoń i przypomniał sobie słowa tamtego staruszka. Zrobiło mu się cieplej na sercu.To ta jedyna… Jestem tego pewien…
Przez myśl przeszło mu, aby wyjąć ten okrągły przedmiot, paść na kolana i wręczyć go teraz ukochanej.
Lecz zamiast tego, ścisnął tylko mocniej biżuterię i objął swoją
dziewczynę w pasie. Delikatnie musnął wargami jej policzek, na co lekko się zarumieniła i szeroko uśmiechnęła, spoglądając mu głęboko w oczy.Jeszcze nie teraz, pomyślał. Ale wkrótce, kochanie… Teraz już wszystko będzie dobrze. Nie zostawię cię już nigdy więcej.
CZYTASZ
Fiołkowa kraina| ZAKOŃCZONE
AventuraArtur to energiczny dwudziestolatek, któremu przyszło zmagać się z Wielką Wojną. Jakie będą jej skutki? Czy da sobie radę? Czy stawi czoła przeciwnościom jakie zgotował mu los? I najważniejsze... Czy odnajdzie swoją ukochaną i dotrą razem do Krakowa?