Hej! Tu autorka
Pisze do was z ciepłej kawiarni. Jest tu ciepła herbata i ubrana na czerwono i złoto choinka. Mam dla Was radę: ubierzcie się w coś cieplutkiego i zawińcie się w puszysty kocyk. To najlepsze co możecie zrobić. W każdym razie miłego czytania ❤️Ciepłe promyczki słońca spowijały Okinawę. Niebo raziło mroźnym błękitem. Pare puszystych jak wata cukrowa chmurek pływało po niebie. Dopiero wstał świt, ale dwóch chłopców nie spało. Oboje jechali z dużą prędkością na deskorolkach. Wyglądali jak smugi barw. Czerwieni i błękitu. Pędzili w stronę wschodzącego słońca. Miał to być koniec ich historii. Ale nie. Jechali dalej. Śmiejąc się i krzycząc jakby wygrali życie. W końcu niebieska smuga wyprzedziła czerwoną.
***
Miodowe oczy błyszczały. Tak. Teraz trzeba to zrobić. Powiedzieć Landze co czuje. Wziął zeszyt, ołówek i gumkę do ścierania. Wiedział, że nie da rady powiedzieć mu tego w prost, więc postanowił, że napisze list. List miłosny. Brzmi tanio. Ale Reki miał zamiar zrobić to w swój własny i nie tani sposób.
Bał się tylko jednego:Bał się odrzucenia.
Langa był jego przyjacielem. No cóż. Tak oboje myśleli do póki smutek ich nie rozdzielił.
Bo smutek rozdziela najskuteczniej...
Reki dobrze to wiedział. W każdym razie teraz siedział przy swoim zabałaganionym biurku i rysował realistyczny rysunek wilka śnieżnego. Na chwile przestał rysować i spojrzał za okno na błękitne niebo. Błękit był ulubionym kolorem Reki'ego. Kojarzył mu się z Langą. Delikatny błękit. Mroźny, ale też dający ukojenie pomieszanym uczuciom. Taki był Langa.
***
Reki czuł jakby ktoś mu zacisną ciasno sznur dookoła klatki piersiowej. Koszmarnie się bał. Wczoraj wieczorem umówili się z Langą o zachodzie słońca w tym miejscu gdzie niebiskowłosy zrobił swoje pierwsze Ollie...