TOKIO POV
Nigdy nie byłam zbyt uczuciowa. Jeśli coś ode mnie odeszło, to znaczy, że nie było dla mnie dobre. Łatwo zostawiałam w tyle ludzi i wspomnienia. Te piękne były najbardziej żałosne. Przypominały tylko o fałszywości i zdradzie. Nie byłam nigdy zbyt sentymentalna. Oczywiście, że nie ruszyła mnie dzisiejsza sprawa z dzieckiem Rity. Nie obchodziło mnie ono. Jednak te wszystkie zdarzenia uderzyły we mnie w trochę inny sposób. Wróciły wspomnienia i jak bardzo chciałabym zaprzeczyć, to wcale nie było to miłe. Historia tego, jak byłam zmuszona usunąć moje dziecko. Nikt oczywiście nie zrobił tego siłą, bez mojej zgody, ale zapamiętałam ten 'zabieg' i tą krótką ciążę, jako jedno z najgorszych rzeczy, jakie mi się kiedykolwiek przydarzyły.
Nikt nigdy nie wmówi mi, że to iż pozbyłam się go z własnej woli, umniejsza mój ból. Wybrałam mniejsze zło. Czyli takke, aby konsekwencje pozostały tylko w moim życiu. Inaczej zatrułabym życie Berlina i Rity. Ich dziecka, ich porządku. Poza tym o czym ja w ogóle myślę, dziecko, choć bardzo kochane przeze mnie, nigdy nie poznało by ojca. Nawet bym nie chciała opowiadać o nim, bo nie było by o czym. Wzrok Profesora, kiedy tamtej nocy mu powiedziałam, mówił mi o tym, jaka jest słuszna i chyba jedyna droga dalej. Nie przyszło mi to łatwo. Wyobrażając sobie reakcje Rity, kiedy już w końcu się dowiedziała, obstawiam, że zrobiła to samo, co ja czułam. Tylko ja nigdy nie rozmawiałam o tym na głos. Raz z Profesorem, który wyraźnie skarcił mnie za bycie nieodpowiedzialną.
Myśli te zaprowadziły mnie do dużych, matowych drzwi. Swoją drogą nie chciałam tam wchodzić, jednak miałam taką wewnętrzną potrzebę chwycenia się klamki. Nic to nie da, a pewnie nawet zepsuje mi humor, ale i tak to zrobiłam.
Pewnym krokiem, zdecydowanie weszłam do środka pomieszczenia. Pokój z telefonami. Nikogo już nie było. No, to znaczy tylko Rita. Zastanawiało mnie dlaczego nikogo więcej obok nie ma.
—Ile was tu jeszcze wejdzie?–usłyszałam na przywitanie od dziewczyny. Była zła na cały świat, ale ja doskonale to rozumiałam.—Czego do cholery chcesz tym razem? Zapytać jak się czuję?! Wyrazić współczucie? Ale wiesz co, wyprzedzę cię, nie obchodzi mnie to, jak bardzo jest wam mnie zajebiście żal.
Znałam to. Humor był bardziej rozkołysany niż kiedykolwiek. Nie zdziwiłabym się jakby zaraz zaczęła ryczeć i potrzebować wsparcia, chociaż tego fizycznego.
—Słuchaj też za tobą za bardzo nie przepadam, ale serio domyślam się, że pierwsze czego potrzebujesz to nie jebane współczucie, ale kilka słów, które zmienią patrzenie na tą sytuacje. Nie słów wsparcia, tylko kurwa takich, żebyś wzięła się w garść. Wiem. To znaczy, domyślam się jak ciężkie to wszytko może być...
—Bystra jesteś.–wtrąciła się, tym razem nie racząc mnie nawet spojrzeniem.
Nie obchodziła mnie ona. Chyba po prostu chciałam wesprzeć siebie. Tylko nie byłam do końca pewna, czy siebie z teraz czy z przeszłości.
—Wiem, że się przywiązałaś, chociaż wydaje ci się to totalnie absurdalne. Dziecko dopiero się pojawiło. Mimo że byłaś niepewna czy chcesz go usunąć, czy zostawić. W końcu wybrałaś i chyba dobrze. Wydaje mi się, że inaczej ta sprawa by nie dała ci spokoju w życiu. Myśli, obwinianie się o zniszczenie tak na prawdę komuś życia. Nie wybrałaś samolubnej opcji. Ale skoro tak, to dlaczego to boli? Strata dziecka jest stratą kawałka siebie. Ale ten kawałek się zrośnie. I być może ból nie minie, ale przyzwyczaisz się. Nie do tego, że to dziecko nie żyje. Przyzwyczaisz się do bólu.
Mówiąc to, nawet nie patrzyłam na dziewczynę. Trochę jakbym mówiła wiersz w liceum. Uśmiechnęłam się w duchu na to spostrzeżenie.
—Nie masz zielonego pojęcia, co czuję. Wiem, że wybrałam dobrze. Ale skoro tak, to czemu ono tak, czy inaczej nie żyje? Co? Gdzie jest ta pojebana sprawiedliwość?–dziewczyna wstała teraz z fotela, w którym siedziała do tej pory i stanęła bliżej mnie.—Teraz wiem, że byłabym jebanym tchórzem, gdybym usunęła to dziecko. Co za matka, robi to z własnej woli.–na te słowa opuściłam wzrok.—Po prostu chcę przez to powiedzieć, że tak, myślałam o usunięciu dziecka i może to karma za to, że w ogóle pomyślałam o tym.
CZYTASZ
DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]
FanfictionDla ciebie zrobię wszystko. Mogę nawet zostać twoją zakładniczką. Miłość może zostać zamieniona w koszmar, jeśli dajemy ją nieodpowiedniej osobie. Na przykład takiej, ze skłonnościami psychopatycznymi. Zapraszam na inną interpretację serialu 𝘓𝘢...