15 kwietnia 1912 rok
Pov. Thomas
Megan podniosła na mnie smutny wzrok, gdy na mnie spojrzała wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Mimo tego również podbiegła do mnie szybko i padliśmy sobie w objęcia. Kątem oka spostrzegłem, jak Harold, Charles, Joseph i Herbert uśmiechają się słabo. A ja stałem tak wtulając w siebie Megan, ciesząc się chwilą, cieszący się tym, że ją odnalazłem. W końcu dziewczyna odsunęła się trochę ode mnie.
- Już myślałam, że... - zacisnęła wargi.
- Ale jestem tu, z tobą - pocałowałem ją.
- Wiem, choć ciężko mi w to uwierzyć - pogłaskała mnie delikatnie po policzku.
Na mostek wszedł oficer Carpathii, który oznajmił nam, że do Nowego Joku dopłyniemy za trzy dni po czym zostawił nas samych. Dopłyniemy do portu, do którego dotrzeć miał Titanic, gdzie miał zakończyć dziewiczą podróż... Nie chciałem o tym myśleć, pokręciłem głową i z trudem wtrzuciłem tę myśl z głowy. Uśmiechnąłem się do Megan i pogłaskałem ją delikatnie po włosach. Harold przeszedł obok nas i podszedł do oficerów Titanica, wraz z Megan uczyniliśmy to samo.
- Naprawdę bardzo mi przykro - spojrzałem na Charlesa, Herberta, Josepha i Harolda, którzy zdjęli czapki z głów. Ja również mocno odczułem stratę kapitana Smitha, Henry'ego, Williama i Jamesa, wszyscy byli bohaterami, którzy się poświęcili.
- Wszyscy będziemy za nimi tęsknić - Megan powiedziała cicho. - Ludzie o nich nie zapomną, nasi przyjaciele zostali bohaterami i świat o nich nie zapomni - mówiła smutno ściskając mocno moją dłoń.
- James był jeszcze młody, miał przed sobą całe życie. Mógł się jeszcze ożenić, mieć dzieci, ale on się poświęcił - Harold przeczesał włosy dłonią wlepiając wzrok w sufit.
Westchnąłem ciężko i objąłem mocno Megan. W tym momencie potrzebowaliśmy siebie nawzajem.
18 kwietnia 1912 rok
Wieczorem dopłynęliśmy do portu w Nowym Jorku. Przed wpłynięciem Carpathii do portu podpłynęliśmy do miejsca, w którym zacumować miał Titanic. Wmiejscu pięknego olbrzyma pojawiły się jego szalupy, które opuszczono na wodę. Wszystkie szalupy ustawiono w miejscu, w którym miał stanąć Titanic. Następnie Carpathia wpłynęła do swego miejsca postojowego. Pasażerowie i rozbitkowie powoli opuścili pokład statku, w porcie już było pełno ludzi i dziennikarzy. Trzymając Megan za dłoń odciągnąłem ją, jak najdalej od masy ludzi. Obydwoje chcieliśmy mieć choć troszkę spokoju. Wraz z dziewczyną stanąłem pod Statuą Wolności i przytuliłem Megan, która natychmiast się we mnie wtuliła. Staliśmy tak w ciszy wtuleni w siebie. Myślałem o tych, którzy odeszli wraz ze statkiem. O tych, których wybrałem do grupy gwarancyjnej, o oficerach i o kilku innych pasażerach, w tym o moim przyjacielu z trzeciej klasy, któremu nawet nie dano szansy na ratunek. Jutro rano wraz z Megan miałem spotkać się z Haroldem, aby pomyśleć, co dalej z nami się stanie. Byłem pewny tego, że będziemy musieli zostać w Ameryce dopóki nie przyjdzie nasza kolej w zeznawaniu w sprawie katastrofy. Spojrzałem na Megan, która wtulona we mnie przyglądała mi się, do jej oczu napłynęły łzy, które szybko starłem.
- Wszystko będzie dobrze, obiecuję. Wrócimy do domu i wszystko się jakoś ułoży - pocałowałem ją w czoło.
- Wierzę ci - mruknęła cicho i zdobyła się na mały uśmiech.
Jedyne, co teraz musiałem zrobić to napisać list do rodziny, że nic mi nie jest i że wkrótce się zobaczymy, gdy tylko wrócę do Belfastu wraz z Megan.
Objąłem Megan czule ramieniem i spojrzeliśmy sobie w oczy. Byliśmy pewni jednego, że razem zniesiemy wszystko. Powoli zaczęliśmy oddalać się od Statuy Wolności obejmując się i trzymając się za ręce.
CZYTASZ
Pamiętny Rejs || Titanic
FanfictionWysoki brunet i niska brązowo włosa dziewczyna stali obok siebie. Stali i patrzeli na szkody wyrządzone przez górę lodową. Statek nabierał wody w szybkim tempie, za szybkim. Jak to możliwe, że twór przyrody wyrządził taką krzywdę statkowi, który mia...