Zapraszam Cię na spacer...

10.5K 61 9
                                    

Było letnie popołudnie, gdy udałam się na spacer do nadmorskiego parku. Było duszno i ciepło, a słońce paliło promieniami skórę. Skręciłam z parkowej alejki na mało uczęszczaną leśną ścieżkę. Cień drzew dawał odrobinę wytchnienia. Wzięłam łyk wody, przetarłam wilgotną dłonią twarz i kark, i ruszyłam powoli przed siebie. Zgiełk z plaży i parku powoli stawał się stłumiony, a mnie otaczała błoga cisza przerywana co jakiś czas ptasim śpiewem.
Z oddali usłyszałam przyspieszone kroki i szelest leśnego runa. Obejrzałam się za siebie - w moją stronę zbliżał się wysportowany mężczyzna, miał na sobie strój do biegania, a w ręku trzymał bidon. Biegł miarowym truchtem. Spokojnie zeszłam na pobocze ścieżki i kontynuowałam wędrówkę. Jego kroki były coraz bliżej, wyraźnie słyszałam przyspieszony oddech, a po chwili dźwięk rzuconego przedmiotu o ziemię. Nim zdążyłam się obrócić i zobaczyć, co się stało, poczułam czyjeś dłonie na swoim ciele - jedna ręka mocno objęła mnie w pasie, druga zasłoniła mi usta. Chwilę później zostałam przyciśnięta całym ciałem do konaru drzewa.
- Nie krzycz - wyszeptał mi do ucha. Zdezorientowana skinęłam posłusznie głową, serce mi waliło, nie wiedziałam co robić, ani co o tym myśleć. Zwolnił nieznacznie uścisk, ale wciąż przyciskał mnie ciałem do drzewa. Czułam jak kora wpija się w moją skórę i drapie odsłonięte części ciała. Przywarł mocniej biodrami do moich pośladków. Miał twardego, nabrzmiałego kutasa. Powoli zdjął dłoń z moich ust i gdy był już pewien, że nie będę krzyczeć, sięgnął nią do swoich spodenek i odrobinę je zsunął. Wyjął fiuta i miarowo się o mnie ocierał, słyszałam jego przyspieszony oddech. Stałam niczym sparaliżowana, zaparłam się jedynie dłońmi o drzewo, wpijając palce w pień. Włożył kolano między moje nogi, dając mi do zrozumienia, żebym je rozsunęła. Zrobiłam to, mimowolnie wypinając się w jego stronę i w tej chwili poczułam dłoń wędrującą po udzie, znikającą pod sukienką. Zadarł ją nad moje pośladki. Nie miałam na sobie majtek.
- Grzeczna sunia - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. Teraz dokładnie czułam jego nagą, ciepłą skórę i wilgoć sączącą się z zachłannie napierającego na mnie kutasa. Usłyszałam splunięcie, a po chwili jego palce pełne chłodnej śliny były już na moim wzgórku łonowym i zbliżały się nieubłagalnie ku mojej łechtaczce, wargom, szparce... Miałam dreszcze. Wiedziałam już co się stanie.
Nagle przestał mnie obmacywać. Wyczuł, że coś jest nie tak.
- Masz okres? - zapytał zaskoczony. Przecząco pokręciłam głową. - Więc co to, kurwa, jest?! - dopytywał gmerając palcami po mojej cipce. Owinął sznurek, wystający z mojej szparki, wokół palca i powoli zaczął ciągnąć go w dół. Cicho jęknęłam i zagryzłam wargi. Z mojej cipki wysunęła się ociekająca mlecznym sokiem kulka gejszy.
- O kurrrwa - przeklął soczyście pełen zaskoczenia i zachwytu. - Wiedziałem, że będziesz idealna! Otwórz usta! - rozkazał. Zrobiłam to, po czym wepchnął mi kulkę do ust. Czułam swój delikatny smak na języku i wilgoć sączącą się z rozgrzanej cipki. Łechtaczka mi pulsowała, a wargi były nabrzmiałe. Nie mogłam się już doczekać, żeby go w sobie przyjąć. Nie kazał mi długo czekać. Po chwili jego kutas ocierał się już o moją pizdeczkę, żeby w końcu jednym mocnym pchnięciem spenetrować moje wnętrze. Jęknęłam. Kolana się pode mną ugięły. Złapał mnie mocniej w pasie i przytrzymał. Jego kutas był gruby, trochę za duży na długo już nie rozciąganą przez nikogo szparkę. Ale wystarczyło kilka ruchów, żeby był cały w moich sokach i wchodził we mnie, jak w masełko. Czułam jak sterczące, wrażliwe na dotyk sutki, ocierają się o korę drzewa przez sukienkę. Posuwał mnie miarowo, bez zbędnego pośpiechu, obijając jajami o moje ciało i mrucząc z zadowolenia. Włożyłam dłoń między uda. Były wilgotne, zapraszały, żeby sięgnąć wyżej. Palcami zaczęłam pieścić łechtaczkę, co jakiś czas drażniąc dotykiem znikającego we mnie kutasa. Powstrzymywałam się, żeby nie być zbyt głośno, ale i tak co jakiś czas z mojego gardła wydobywały się jęki rozkoszy. Przyspieszył, więc zacisnęłam mocniej mięśnie, żeby sprawić i jemu i sobie przyjemność. Pieprzył mnie coraz mocniej i gwałtowniej, w końcu już ruchał bez opamiętania. Ból zmieszał się z rozkoszą. Czułam, jak rozpycha moje wnętrze, obija się o ścianki cipki. W pewnym momencie jęknął przeciągle i przywarł mocno do moich pośladków, powtórzył kilka razy mocne pchnięcie i zalało mnie ciepło - wpompował we mnie całą spermę, oznaczył mnie. Ciężko dysząc, powoli wyszedł ze mnie, wytarł kutasa o moją sukienkę. Sięgnął po kulkę w moich ustach, wyjął ją i wepchnął głęboko w cipkę.
- Żeby nic się nie ulało - powiedział szyderczo, uśmiechając się. - Dobra z ciebie dziewczynka - pogładził mnie po pośladkach i dał klapsa. W końcu odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam twarz. Był całkiem przystojny, intrygujący.
- Spotkamy się jeszcze? - zapytałam.
Widziałam, że jest zdezorientowany, ale jednocześnie zaciekawiony.
- Jutro. O tej samej porze.
Poprawił ubranie, podciągnął szorty, wziął bidon z ziemi i pobiegł przed siebie.
Stałam jeszcze chwilę oparta o drzewo. Nogi drżały mi z podniecenia. Byłam rozbudzona, chciałam więcej. Ruszyłam do domu, myśląc o tym, co zrobię, gdy będę już na miejscu.

SpacerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz