~2~

4 1 0
                                    

Szłam drogą prosto przed siebie. Będąc w lesie Snowdin, jak zwykle. Po prostu nie mogłam znaleźć dla siebie azylu. I jak zwykle szlajałam się tu i tam jak jakiś włuczykij. Zwykle tak mam. Po tym spotkaniu, zmienieniu linii, poznanie Sahary, nie wychodzę  nigdzie i korzystam jedynie z lasu. Chodzę sobie, rozmawiam że zwierzakami. Szukam czasem czegoś nowego, jakiejś, nowej rzeczy. Czegoś interesującego. Ale to niestety nie jest mi dane.. po prostu chodze skbie tu i tam po nic... jakbym nie miala co ze soba zrobic. Ostatnio staram soe znalesc Gastera... może jednak nie. Czasami zadaje sobie to pytanie, czemu nie jestem kimś z tąd.. no nic.
-hm... A co to? - zauważyłam jakieś czerwone plamki na ziemi. Jakby, krew.... zaczynałem się lekko obawiać czy aby na pewno nie zawrócić. Ale jako że ten, nie wychodzę z lasu choćby mieli by mnie ktoś wykórzyć stamtąd. A, próbuj ktoś tam.
Nagle zza drzewa wyłonił się Killer z nożem upaćkanym krwią, wzdrygnęłam się lekko bo nie miałem pojęcia jak zareagować.
- następne ludzkie szczenię do zabicia... - orzekł - chodź, nie bój się. Nic Ci się nie stanie.
- Już wierzę! Odsóń się ode mnie! - odepchnela to od siebie żeby tylko jakiś z tad chociaż sprobowac uciec.. na próżno. Zaczął mnie gonić. Starałam się biec coraz szybciej i szybciej, wyglądało to tak jakbym ja się wysilała A on w ogóle nie. Dlaczego wszystko misia się w około mnie kręcić?
Biegnąc sobie tak, uciekając.moze bardziej będzie pasować, nie zauważyłam kamienia i się o niego potknęłam. Leżałam na ziemi, po czym poczułam jakby jego rękę na mojej głowie, zrobił t tak abym nie wstała za szybko z ziemi. Udawałam jakbym zemdlała, po pierwsze; myślałam że odpuści, po drógie; nie myślałam że będzie siedział na ziemi I czekał aż się ocknę i będzie mógł mi wbić niż tak abym czuła ból.
- Meh, umarła po upadku przez kamień? No chyba nie. Udajesz. Wstawaj z tego śniegu! - powiedział, i szarpnął mnie za kaptur od bluzy. Wydałam taki dziwny dźwięk. Jakby coś podobnego do skrzeku. To mnie lekko poddusiło. Musiałem wstać.
Killer wystawił wyżej nóż aby mi to pokazać jak sobie umrę. No wiadomo. Przez nożyk ten jego piękny. Ni ma litości gościu.
- Fajny nie? Za chwilę będzie trochę brudny. Ale nic nie będzie źle. Wręcz dobrze. - powiedział i zasnął się lekko idiotycznie.
- Killer, nie załatwisz mnie. Nie tak łatwo ze mną - powiedziałam i z kieszeni wyciągnęłam gaz usypiający po czym psiknełam mu prosto w twarz aby lepiej zadziałało, po chwili Killer padł na ziemię niczym trup, (czekaj, w sumie To on jest trupem, tylko takim żywym. No, na razie.) W każdym bądź razie odeszlam po cichu, ale i tak śnieg chrobotał pod moimi nogami. Wyszłam z lasu Snowdin, i postanowiłem zrobić to co Sahara. Iść do ruin. Jednak to i tak nie było za dobrym pomysłem, skoro domyśłałam się że za chwile coś mi wyskoczy na twarz. Jakby coś się działo w grze (prawdziwie tu. W tym opowiadaniu jestem w grze. No tak po prostu). Zawróciłam. Przede mną był Killer w małej odległości ode mnie, stał lekko jeszcze śpiący, pewnie instynktem.
- Nie.. zadzieraj że mną...! Ty piepszona dziwko! - warknął po czym pobiegł i zamachnął się nożem, zrobiłam unik tak aby nie dostać. Przeleciał obok mnie jak jakaś torpeda. Zwrócił się do mnie przodem, po czym znowu zaczął biec w moja stronę, ja staram się jak najszybciej otworzyć portal przed sobą do jego świata żeby tam wpadł A ten po chwili powala mnie na ziemię...

C.D.N!

Ps: jeśli wam się podoba ta seria piszcie w komentarzach. W tej jednak części Sahary nie było. Może pojawi się w następnej? Kto wie.
                                                             ~Creator

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sahara The Time TravelerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz