Kolejny dzień z mojego nudnego życia, jak zwykle wstałem o 5 rano by uciec z tego okropnego miejsca chociaż na chwilę. Zazwyczaj wybieram się do lasu, ale stwierdziłem, że wybiorę się do miasta. O tej godzinie jest tam mało ludzi. Nie czekałem chwili dłużej wstałem z łóżka i podszedłem do starej, brunatnej szafy. Znalazłem tam kilka par spodni, koszul i jedną bluzkę. Nie było tam dużego wyboru, bo większość jest w praniu. Łobuz usiadł mi na ramieniu i zaćwierkał. Jest on moim jedynym przyjacielem. Ubrałem się, a potem wziąłem sakiewkę z monetami. Zarzuciłem płaszcz na barki i zakryłem głowę kapturem. Mój mały kolega zamienił się w laskę, na której wyleciałem przez okno. Było widać cudowny wschód słońca który ozdabiał niebo swoim blaskiem. Przeleciałem nad lasem, było widać tylko żywo zielone korony drzew. W oddali można było zauważyć miasto. Jak doleciałem do miasta to Łobuz zmienił się w ptaka. Stwierdziłem, że kupie sobie coś do jedzenia. Przechodziłem uliczką i zauważyłem małą, skromną kawiarnie. Postanowiłem tam wejść. W środku były wiosenne dekorację, drewniane stoliki oraz tablica z daniami. Przy ladzie stał młody chłopak o zielonych włosach. Najprawdopodobniej w moim wieku. Miał piękne złote oczy, które patrzyły się na mnie.
Co mogę podać? - powiedział z uśmiechem na twarzy
Małe americano i babeczkę czekoladową.
Na wynos czy na miejscu?
Na wynos poproszę.
Imię poproszę?
Eee Emil - powiedziałem pierwsze imię, które przyszło mi do głowy.
Dziękuję, to będzie 5 monet.
Wyciągnąłem z spodni małą sakiewkę, z której wyjąłem pięć złocistych żetonów.
Proszę -podałem mu pieniądze z lekkim uśmiechem.
Usiadłem na fotelu, żeby poczekać na jedzenie. Nie mogłem przestać o nim myśleć, ten jego uśmiech, oczy, w których widać morze złota i jego włosy o kolorze wiosennych drzew.
Emil – to słowo przerwało mi moje rozmyślenia.
Podszedłem do lady i wziąłem brązową torbę do rąk.
Dziękuję - podziękowałem za wykonane zlecenie.
Proszę bardzo
Do widzenia - pożegnałem się z chłopakiem.
Do zobaczenia - odpowiedział jak zwykle z uśmiechem na twarzy.
Wyszedłem z kawiarni i otworzyłem torbę. Oprócz kawy i babeczki znajdowała się karteczka. Było na niej coś napisane. Wziąłem do ręki kartkę i zobaczyłem co się na niej znajdowało.
Mam na imię Edric a to mój numer telefonu ... ... ...
Odwróciłem się do szyby kawiarni i spojrzałem na Edrica a on po chwili na mnie i mrugnął jednym okiem.
CZYTASZ
Tak to się zaczęło
RomanceHistoria o poznaniu się dwóch chłopaków którzy uciekli od przeznaczenia.