59. Gra w butelkę

101 8 46
                                    

-Więc co, zaczynamy grę?-zadałam pytanie, na które wszyscy odpowiedzieli twierdząco. Nie zdziwiło mnie to zawsze gdy był jakiś melanż graliśmy w butelkę. Siedzieliśmy wszyscy gotowi, butelka była już na podłodze, my utworzyliśmy okrąg, aby lepiej było nam grać. Zakręciłam jako pierwsza. Jako jedyna kobieta w tym towarzystwie oraz organizatorka tej imprezy. Butelka wskazała na Liama.
-No to co Liam pytanie, czy wyzwanie?-uśmiechnęłam się chytrze. Wiedział, że dowale mu czymś dobrym. Przyda mu się trochę, no bo kto jak nie ja?
-Pytanie.-odpowiedział z powagą. Aż ździwiła mnie jego dorosła postawa. Udałam, że się zastanawiam, aby nie zczaił, że wymyśliłam już coś przed rozpoczęciem rundy.
-Z iloma spałeś w tym tygodniu? I podaj imię chodź jednej z nich. - Puściłam do niego oczko.
-Poczekaj muszę policzyć...
-Co? Do jednego nie umiesz liczyć? A moment ty w ogóle nie musisz nic liczyć.-wszyscy wybuchli śmiechem na moją odpowiedź. Tylko Liam się nie śmiał. Każdy wie, że u niego gdy tydzień kończy się bez numerku z jakąś dziunią to Liam chodzi wściekły i podirytowany. Współczuję jego przyszłej dziewczynie, jeśli będzie ją miał.
-Wiesz co, spałem z trzema laskami w tym tygodniu, a wiesz dlaczego, bo siedzę tu z tobą jak ten idiota, ale to lepszy wynik niż twój przez cały miesiąc. - spojrzał się na mnie. Wiedziałam, że chce mi dogryźć.
-Jakbyś nie pamiętał człowieku, byłam w związku idioto.- Tak z Adrienem, nadal nie zapomniałam, ale on chyba tak.
-Dobra, dobra teraz ja. - zakręcił butelką, która wypadła na Patricka.
-Pytanie, czy wyzwanie.
-Pytanie- odpowiedział, bez namysłu Patrick.
-Jaką wartość ma majątek Mari?- on sobie żartuje chyba, innych pytać o mój majątek, wstydził by się. Powiedziałam mu o wizycie u notariusza i powiedziałam, że jest nim Patrick, oczywiście nie wspomniałam mu jakie są tego prawdziwe powody.
-A ty wiesz, że to są informacje, których zdradzać nie mogę ?
-Wiesz jest opcjia numer dwa, zdejmujesz z siebie coś.
-Dobra ściągam marynarkę. - Zdjął z siebie część garderoby i zakręcił tak, że wypadło na moją osobę. - No to nasza Queen pytanie, czy wyzwanie?
-Pytanie- wiem, że Patrick nie wymyśli, Czegoś potwornego. To nie w jego stylu.
-Może ty nam powiesz ile liczy twój majątek?
-Oh dobra niech wam będzie... W sumie to co ustaliłam, moja karta na czarną godzinę, która nie wiem do chuja gdzie jest, majątek zgromadzony od czasu naszego spotkania, i wszystkie przedmioty, domy, samochody...-przerwano mi.
-Dlaczego mówisz w liczbie mnogiej?-spytał Kim. Ten co nic nie wie, a nie odpuści jeśli się nie dowie.
-No, bo nie mam jednego domu, lub jednego samochodu tylko kilka, a co ty myślałeś?
-To do cholery kim ty jesteś ?
-Twoim najgorszym koszmarem Kimuś. Kontynuując.-zostawiłam Kima zszokowanego i w pewnym rodzaju rozczarowanego. Mówiłam dalej- podsumowanie tego wszystkiego to ok. 4-5..- znowu ktoś mi przerwał.
-Milonów?- Kim, no bo kto inny.
-Nie, idioto miliardów.
-Że co do cholery siedzi z nami jebana miliarderka i nikt nie chce jej zajebać, ani nikt nie podjebał ci pieniędzy, czy domów?! Przecież to jest nie realne, że fy jeszcze żyjesz.
Przecież wy jesteście takim małym gangiem.
-Ty myślisz, że nas jest tylko pięcioro ?
-No tak
-Hahaha.....-Liam podśmiewał się pod nosem tak jak Hugo, Harry i Luis. - Chłopie, pod moim domem w Madrycie stoi 20 ochroniarzy, są to najlepsi ludzie z tam tąd. W Los Andzieles został cały gang składający się z 20 członków....
-25 ostatnio przyjąłem 5 nowych ludzi.- przerwał Liam dopijająć whisky z lodem.
- Nie ważne, gdzie jestem mam ludzi. Na drugim końcu Francji jest drugi mój gang dokładnie na wschód z tąd, a następny na północ. Mam ludzi i to nie mało, dostęp do broni jakiejkolwiek. Gdy zrobisz coś mi lub osobie, którą szanuje, automatycznie masz u mnie wyrok śmierci. Nawet policja współpracuje ze mną. Bycie w tym gronie to zaszczyt dla ciebie. Jestem jebaną królową Mafii i nikt nie jest w stanie mi podskoczyć. Złamać może mnie tylko osoba, którą szanuje lub darze zaufanie.
-Wow nie wiedziałem....- widać, że opadła mu szczęka.
-Skąd miałeś wiedziedzieć teraz ja kręcę.- zakręciłam i wypadło na Hugo wiedziałam, że ciągnie go w stronę, mężczyzn.- pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie- idealnie.
-A więc Hugo twoje wyzwanie to pocałowanie Nathaniela.- wszystkim opadły szczeny.
-Ale.....
-Nie ma, ,,ale" jest tylko ,,lub" możesz ściągnąć ubranie.
-Dobra niech ci będzie.- czekałam, aż zdejmie koszulkę, za to on wpił się w usta Nathaniela siedzącego obok niego.
-Uuuuuuuuu- dało się usłyszeć z ust Nino, który jak zwykle potrafi coś odwalić. Nathaniel był w nie mały szoku jednak oddał pocałunek z widocznymi rumieńcami na twarzy. Myślę, że po tym incydencie tą dwójkę będzie coś łączyło. Chłopaki oderwali się od siebie, a wszyscy udawali jakby nic się nie stało Hugo zakręcił i wypadło na Nino. Który dostał wyzwanie napicia się ze wszystkimi po kieliszku czystej. Zrobił to ze wszystkim, a ja spojrzałam się na Liama. Idiota zaczął się śmiać.
-Wygrałem Mari ty moja!
-Dobra nie ciesz się tak bardzo.
-Poproszę przelew na 5 koła.
-Dobra- przelałam mu te pieniądze, niech się nimi wypcha.
- Teraz ty Nino kręcisz!
-Już- Nino walił właśnie ostatni kieliszek z Kimem.-Dobra to kręcę.- wypadł Nathaniel.- Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie
-Okej, spałeś kiedyś z kobietą jeśli tak, kiedy to było?
- nie odpowiadam ściągam koszulkę.- ściągnął z siebie ubranie, które odsłoniło idealnie wyrzeźbiony tors modela, nie jedna pokusiła by się, aby go dotknąć, a co dopiero się na nim położyć, lub coś innego.
Spojrzałam na Hugo, który ewidentnie zamarł, siedział wpatrzony w idealne ciało Nathaniela z rumieńcem na całą twarz. Nathaniel usiadł razem z nami i zakręcił butelką. Wypadło na Liama.
-Pytanie, czy wyzwanie.
-Wyzwanie.
-Przyjmij mnie do gangu
-Uuuuuu- mocno poleciał.
-Okej, podpisujemy papiery. Poczekajcie pójdę po papiery do samochodu.
-Jak to ty wozisz to ze sobą?
-Tak, na wszelki wypadek, zaraz wracam, Mari idź po długopis.
-Dobra idę, Nathaniel dowodu poszukaj.- pobiegłam na górę do mojego gabinetu i zaraz wracałam z długopisem. Liam zdążył już wrócić i zaczęliśmy wszystko uzupełniać od imienia, po numer telefonu itd. zaczęliśmy składać podpisy pod wszystkimi danymi najpierw był Liam. Gdy miałam podpisać się ja zadzwonił dzwonek do drzwi, który sygnalizował przybycie jakiejś niespodziewanej osoby, szczególnie niespodziewanej dla mnie.
-Otworzy, ktoś za mnie ja uzupęłnie to do końca?
-Tak, ja pójdę- powiedział bez wahania Nathaniel. Poszedł otworzyć, ja nadal uzupełniałam papiery....

////////
Kto stoi za drzwiami?
Tak to kolejny rozdział w tym tygodniu cud mam jakieś dziwne chęci pisarskie i przed wszystkim czas. Kolejny rozdział nie wiem kiedy będzie, ale okaże się bardzo kontrowersyjny.
Pozdrawiam
Miłego dnia/nocy ♥️♥️♥️

Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz