Gdy wstałam Jareda już nie było. Podniosłam się na łokciach. Zobaczyłam kartkę na mojej szafce nocnej. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać:
"Musiałem już iść do pracy, widzimy się wieczorem. Kocham Cię. Jared."
- przepraszam Jared - powiedziałam do siebie.
Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i zwinęłam roletę. Poszłam powolnym krokiem do kuchni, napiłam się wody. Ani myślałam się spieszyć. To ma być dobry dzień. Napiłam się wody, zjadłam jajecznice i wróciłam do sypialni.
Wyciągnęłam z szafy spodenki i luźną koszulkę. Poszłam powoli do łazienki, wzięłam prysznic, który bardzo dodał mi energi. Gdy już moje ciało było suche ubrałam się i rozczesałam moje długie ciemne włosy. Zrobiłam szybki makijaż, a na zegarku wybiła już 10. Wesołym krokiem poszłam do sypialni i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. Nagle usłyszam dźwięk otwieranych drzwi. Schowałam szybko walizke pod łóżko.
- El, kochanie. Jestem. - usłyszałam głos Jareda.
- O nie - szepnęłam. Posprzątałam wszytko by tylko się nie domyślił. Poszłam do przedpokoju, uśmiechnęłam się delikatnie.
- Miałeś być wieczorem - dałam mu delikatnego buziaka.
- Mam przerwę wiec przyniosłem ci twoje ulubione babeczki - podał mi torebkę .
- Dziękuje - uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.
- Musze już lecieć. Do wieczora - wszedł do kuchni, pocałował mnie i wyszedł.
Ulżyło mi. Pobiegłam na gorę dalej się pakować. Zastanawiam się dlaczego to robię? Dlaczego się ukrywam? Westchnęłam w duchu. O godzinie 11:50 miałam wszystko spakowane. Wzięłam telefon i napisałam sms'a do Gemmy :
"Będę miała 15 minut spóźnienia. Kocham cię"
Wysłałam sms'a i zadzwoniłam po taksówkę. Przemiły pan obiecał mi , że będzie za 10 minut. Uśmiechnęłam się do siebie. Wzięłam wszystkie swoje oszczędności do torebki i byłam gotowa się uwolnić. Zacząć nowe życie.
Wzięłam swoje walizki i wyszłam przed dom. Gdy zamykałam drzwi czarny samochód już na mnie czekał. Wsiadłam do środka i podałam adres przyjaciółki. Siedziałam w samochodzie podekscytowana. To niesamowite. Tak bardzo się ciesze, że to już koniec. W końcu będę miała normalne życie.
Wieczorem tego samego dnia byłyśmy już w LA. Gdy wysiadłam z samolotu już wiedziałam, że to będzie coś super.
Po jakimś czasie byłyśmy już przed lotniskiem. Gemma rozglądała się nerwowo. Aż w pewnej chwili dostrzegłam mężczyznę z dużą kartką z napisem:
"Witaj Gemma".
- Gemma , ten pan chyba na nas czeka - wskazałam w stronę mężczyzny.
- tak. To ochroniarz mojego brata. - uśmiechnęła się i poszłyśmy w stronę samochodu koło, którego stał ochroniarz.
No tak. Brat Gemmy to gwiazda pop'u. Czego tu się dziwić. Gdy doszłyśmy do samochodu uroczy pan otworzył nam drzwi do samochodu, a następnie zawiózł do domu Harrego. Mimo faktu, iż przyjaźnie się z Gemmą od bardzo długiego czasu nigdy nie poznałam Harrego. Trudno, teraz będę miała dużo czasu.
Po około 15 minutach byliśmy na miejscu. Gdy wysiadłam z samochodu zobaczyłam ogromną wille. W środku jest pewnie z 10 sypialni i tyle samo łazienek. Otworzyłam szeroko usta.
- nazywacie to domem? To jest pałac - powiedziałam zaskoczona.
- oj daj spokój - zaśmiała się Gemma, po czym weszłyśmy do domu.
- HARRY ! - wrzasnęła moja przyjaciółka.
Po chwili na schodach ukazał się blondyn w samych spodenkach, jego włosy były w nieładzie, dodawało mu to uroku.
- Dzień dobry Gemmo. Ale nie krzycz, gdy wchodzisz do domu - powiedział blondyn zachrypniętym głosem, na co Gemma się tylko zaśmiała.
- kacyk ? - uśmiechnęła się złośliwie.
- jak cholera. Jak chcesz reszta już baluje przy basenie.
- no tak. Jakby inaczej. Niall, to jest moja przyjaciółka Eleanor , Eleanor to jest Niall.
- milo mi - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- heh jak dziewczyna Louisa - zaśmiał się - łatwiej zapamiętać.
- głąb - zaśmiała się Gemma - chodź. - dodała i poszła wgłąb domu. Posłusznie udałam się za nią. Przeszłyśmy długi korytarz, ściany były pokryte farbą w jasno beżowym kolorze, a powieszone na nich obrazy tworzyły idealne połączenie. Po chwili znalazłyśmy się na tarasie. Zaraz przy drzwiach znajdował się stół i krzesła. Troszkę dalej basen koło którego było miejsce na leżaki, gdzie obijało się 4 chłopaków. Szczególnie jeden przykuł moją uwagę. Ciemno skóry brunet. Leżał w spodenkach a jego ciało było tak idealne, tatuaże, które dodawały mu charakteru i mokre włosy. Ciemne okulary dodawały mu tajemniczości.
- Siostrzyczko - zerwał się chłopak z lokami. Zakładam że to Harry.
- Obijanie to twój talent wrodzony - mruknęła.
- o co ci chodzi ? - uśmiechnął się przytulając się do niej mokrym ciałem.
- Hazz - pisnęła przyjaciółka - jesteś głupi - odepchnęła go od siebie.
- No przestań - Harry nie dawał za wygraną. Gemma pokręciła głową i podeszła do mnie.
- to jest moja przyjaciółka Eleanor i potrzebuje naszej pomocy więc jest tu ze mną. El skarbie, ten zarośnięty tarzan to mój brat Harry. A ta reszta to Liam , Louis i Zayn - uśmiechnęła się.
- miło mi - powiedziałam nieśmiało. Czyli mój osobisty bóg ma na imię Zayn...
___________
Hejka ❤
Mam nadzieje że wam się spodoba.
Komentarze motywują !
Little Princess.
CZYTASZ
Hope
FanfictionZagubiona dziewczyna. Utalentowany chłopak. Zazdrosny tyran. Miłość. Nadzieja. Szczęście. Nienawiść. Cześć. Jestem Eleanor.