22 grudnia szesnaście lat temu.
Było zimno jak diabli, a on nie zabrał kurtki. Decydując się na ucieczkę, nie myślał jasno, nie planował. Po prostu zabrał najważniejsze dla siebie rzeczy i poszedł. Wiedział, że aby opuścić willę, trzeba znać kod. Na swoje szczęście któregoś dnia, gdy Victor wychodził z domu, udało mu się podejrzeć sześciocyfrowy pin. Nawet nie starał się go zapamiętać, wystarczyło, że raz zobaczył kombinację cyfr. Ira miał to coś, co sprawiało, że liczby same pojawiały się w jego głowie. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale gdy przeglądał książkę do matematyki, która należała do Jacoba, odkrył, że wyniki pewnych zadań po prostu znał.
Poprawił kaptur na głowie i zsuwający się z ramienia plecak, który dostał od Anny, gdy miał iść pierwszy i ostatni raz do szkoły. To miejsce mu się nie spodobało. Panowały tam zasady, których on nie znał, a to sprawiało, że dzieci patrzyły na niego jak na jakieś dziwadło. Gdy szedł korytarzem, słyszał, jak szeptały, rozsiewając plotki i domysły. Był nowy i na dodatek trafił do pierwszej klasy, gdzie miał się uczyć podstaw. Czuł się jak debil, siedząc w małej ławeczce obok Nicole, której z nosa ciągle kapały smarki, i Petera, który za wszelką cenę chciał zwrócić na siebie uwagę nauczycielki.
Na dodatek ławka była tak mała, że kolana Iry ledwo się pod nią mieściły. To go wkurzało najbardziej. Był wyższy nawet od starszych chłopców, a oni upchnęli go do klasy dla krasnali, jakby chcieli go w ten sposób upokorzyć.
Wściekłość narastała w nim przez cały dzień i Ira powstrzymał się, jak długo mógł, ale gdy zobaczył Jacoba otoczonego przez grupkę chłopaków coś w nim pękło. Jeden z nich nazwał Jacoba „marzącą się cipą” i wykonał gest, który Ira dobrze znał z ulicy. Jawna groźba, która według ulicznego prawa, nie mogła zostać bez odpowiedzi.„My ich albo oni nas.” Mawiał Viper, i miał rację. Nie było innej opcji, niektórzy rozumieli tylko język pięści, a Ira miał je twarde, choć skończył dopiero dziesięć lat.
Pamiętał, co się stało, chociaż wspomnienia te były zasnute mgłą, jakby nie był bezpośrednim uczestnikiem, a oglądał to wszystko z boku. Nie czuł się winny, pomimo tego że wszyscy twierdzili, że powinien.
Nie rozumiał tego. Dlaczego dorośli użalali się nad napastnikami, a nikt nie pomyślał o ich ofierze? Czy nie powinni zatroszczyć się o Jacoba i inne dzieci, nad którymi tamci się pastwili? Czy to znaczy, że w świecie dorosłych liczyła się tylko siła? A skoro tak, to czy on, który okazał się najsilniejszy, nie powinien zostać za to nagrodzony a nie ukarany? To nie trzymało się kupy.
Objął się ramionami i wcisnął dłonie pod pachy. Było tak zimno, że trzymanie ich w kieszeniach nie pomagało. Szedł już od ponad dwóch godzin, co jakiś czas zatrzymując się na przystanku autobusowym, by zerknąć na mapę miasta. Szukał punktów orientacyjnych, które zapamiętał z jazdy z kobietą o przezwisku Shorty. Szedł pieszo, bo nie miał pieniędzy na bilet. Nigdy nikt nie dał mu kieszonkowego – tak chyba nazywał to Jacob – więc musiał radzić sobie sam. Na ulicy wystarczyło, że zrobił coś dla chłopaków z gangu. Nic wielkiego – coś zaniósł, coś odebrał, postał w kolejce za hotdogami, takie tam. Ale zawsze parę groszy od nich dostał. Wystarczyło na gumy, cukierki albo lody latem.
— Hej! Synu, nie jesteś za młody na samotne wycieczki o tej godzinie?
Ira zatrzymał się. Samochód, który od jakiegoś czasu jechał powoli obok niego zwolnił i stanął obok. Wewnątrz, przyjaźnie się uśmiechając, siedział biały mężczyzna, tak na oko koło czterdziestki.
— Zimno jest. Może cię podrzucić?
Ira rozejrzał się po okolicy. Samochody mijały go co jakiś czas, ale do tej pory nikt nie zainteresował się samotnym chłopcem w samej bluzie wędrującym przez miasto w mrozie. Z wnętrza pojazdu, poprzez uchylone okno, uciekało ciepłe powietrze. Ira był tak zmarznięty, że naprawdę miał wielką ochotę wsiąść do samochodu.
— A wiesz, gdzie jest szkoła Taja? — zapytał z nadzieją w głosie.
CZYTASZ
Kiedy usta twoje: Sprzedany [ZAKOŃCZONE]
Mistério / SuspenseCzęść pierwsza. Pewnej nocy w małym miasteczku gdzieś na północy Stanów Zjednoczonych na parkingu pod kliniką zostaje porzucony czarny ford Shelby. Wewnątrz znajduje się zmasakrowane ciało młodego mężczyzny, o którym, jak przekonuje się szeryf Antho...