Jin Zixun był wyraźnie słabszym kultywującym, niż wszyscy mogliby sobie wyobrazić, ponieważ był zaczerwieniony i spocony, jego plecy były pochylone, a łokcie przyciśnięte do boków klatki, aby pomóc mu utrzymać kamień nad głową, chociaż był uwięziony krócej niż jeden dzień.- Co ty tutaj robisz? - Jin Zixun warknął, gdy ich zobaczył i musiał wziąć kilka głębokich oddechów, bo drżały mu ramiona. - Jesteś tu by się napawać?
Wei Wuxian uśmiechnął się złośliwie. – Miałbym do tego prawo, prawda? - powiedział. – Ile razy mnie oskarżałeś? - pochylił się bliżej jego klatki i uśmiechnął. - Ale na szczęście dla ciebie nie jestem taki małostkowy.
Jin Zixun prychnął.
- Mam do ciebie kilka pytań – dodał Wei Wuxian.
- Dlaczego miałbym odpowiedzieć na którekolwiek z twoich pytań? - warknął Jin Zixun. Kolejna kropla potu spłynęła mu po twarzy i opadła na ramię.
- Ponieważ tylko ja nie jestem całkowicie przekonany, że to ty ukradłeś mój Amulet Tygrysa Stygijskiego – odpowiedział Wei Wuxian. - Nie martw się, to nie dlatego, że uważam, że nie jesteś wystarczająco niehonorowy, by być złodziejem – po prostu nie sądzę, że jesteś na tyle odważny, żeby to zrobić.
- Ty-
- A gdybyś go ukradł, użyłbyś go do ucieczki, gdy zostałbyś oskarżony – dodał Wei Wuxian. - Nic nie słyszałem o tym, że znaleziono go przy tobie po twoim aresztowaniu, więc myślę, że to nie ty go zabrałeś.
Jin Zixun zamknął usta, otworzył je, a następnie zamknął je ponownie, jakby nie mógł się zdecydować, czy chce się zgodzić, czy spierać z Wei Wuxianem.
- Straciłeś już całą twarz dla siebie, więc oszczędź nam kłopotów i powiedz prawdę – powiedział Wei Wuxian. – To nie ty wziąłeś amulet. Jesteś wrabiany.
- Mówiłem już wszystkim tysiąc razy, że jestem wstawiany! - wybuchną Jin Zixun. Kamień zsunął się trochę niżej, a twarz Jina Zixuna stała się bardziej czerwona, gdy wyłożył więcej duchowej energii, aby ją ponownie wyprostować.
- Co się tutaj dzieje?
Nowy głos zwrócił uwagę Wei Wuxiana i odwrócił się, by zobaczyć Su She, tego brzydkiego naśladowcę z bankietu, wchodzącego do pokoju. Po raz kolejny Wei Wuxian poczuł, że ten Su She próbował wyglądać jak Lan Wangji, ale zwyczajnie mu się to nie udało. Miał nawet guqin przywiązany do pleców i miecz noszony przy pasie, tak jak Lan Wangji zwykle nosił broń.
- Żadne nieupoważnione osoby nie mogą odwiedzać więźnia – powiedział Su She, choć wyglądał na zdziwionego, widząc tam Lan Wangji i Wei Wuxiana.
- Jesteśmy tutaj, aby zadać więźniowi pytania – odpowiedział Lan Wangji.
- Nie możemy naginać zasad nawet dla Hanguang-Juna - odrzekł Su She, stojąc tak wysoko, jak tylko mógł. Wyglądało na to, że próbował osiągnąć wzrost Lan Wangji, chociaż było to dla niego fizycznie niemożliwe. - Jako kultywator GusuLan powinieneś wiedzieć, jak ważne są zasady. - rzucił protekcjonalne spojrzenie na Lan Wangji, które sprawiło, że Wei Wuxian się zjeżył.
- Co cię obchodzą zasady? – zażądał Wei Wuxian. – To nie twoja sekta. Dlaczego w ogóle tu jesteś? Kim jesteś?
Su She wyglądał na zaskoczonego. — Jestem... Jestem przywódcą sekty Su MingShan z sekty MolingSu — powiedział z dumą.
- Nigdy o tym nie słyszałem – odparł Wei Wuxian.
Twarz Su She zrobiła się czerwona. - Może jesteśmy teraz małą sektą, ale rozwijamy się! Dokonaliśmy wielu czynów podczas nocnych polowań.
CZYTASZ
A stone to break your soul, a song to save it. || WangXian
FanficKiedy cały świat kultywacji zwraca się przeciwko Wei Wuxianowi, Jiang Cheng wymyśla plan uratowania go i aranżuje małżeństwo między jego bratem a Drugim Jadeitem Lan, Lan Wangji. ~*~ Jest to tylko t...