Ostatni weekend wakacji.Totalnie nie wiem jakim cudem te 2 miesiące tak szybko zleciały.Szykowałam się właśnie na "domówkę" u Franka.Każdy dobrze wiedział,że domówki to nawet przypominać nie będzie ale nie zwracajmy już na to uwagi.
-Nie chcę tam iść-opadłam leniwie na łóżko.W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech mojej przyjaciółki.Spojrzałam na nią z wyrzutem na co nie zwróciła zbytnio uwagi. Rosie Parker-śliczna blondynka z dużymi niebieskimi oczami.Długie nogi i kobieca figura przyciągała facetów a Ros potrafiła to dobrze wykorzystać.
-Lydia proszę cie,zostały ostatnie 2 dni wakacji,trzeba je dobrze wykorzystać-głos przyjaciółki wyrwał mnie z transu.
-Można je wykorzystać w każdy możliwy sposób,niekoniecznie upijając się-westchnęłam.
-Zawsze możesz patrzeć jak inni się upijają,ty niekoniecznie musisz-zaśmiała się-a teraz siadaj,zrobimy cię na bóstwo-wskazała na krzesło stojące obok toaletki.Mruknęłam niezadowolona ale zrobiłam to o co mnie prosiła.Rosie była mistrzynią w robieniu makijażu,więc nie martwiłam się o to jak będę wyglądać.
Zrobienie całego makijażu zajęło jej niecałą godzinę,ale efekt był po prostu cudowny.Moje oczy były podkreślone stonowanymi kolorami,a usta pomalowane bordową szminką.Zostało mi tylko ubranie się.Podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać jej zawartość.Po 10 minutach odwróciłam się i spojrzałam błagalnie na przyjaciółkę.
-Jak dobrze,że ty mnie masz-westchnęła po czym podeszła do mnie i podała mi piękna czarną sukienkę.Przód był krótszy od tyłu co bardzo mi się podobało.Dobrałam do niej srebrne dodatki i byłam już gotowa.Podeszłam do lustra i obejrzałam się dokładnie.Wyglądałam po prostu pięknie.Dokładnie 3 lata temu pozbyłam się zbędnych kilogramów.Po odejściu ojca załamałam się a moje smutki zajadałam słodyczami.Wtedy przy wzroście 155 cm ważyłam prawie 90 kg.Kiedy mama zadecydowała przeprowadzkę,załamałam się.Zostawiałam tam Lucy-moją najlepszą przyjaciółkę,która była przy mnie zawsze.Dopiero teraz widzę,że przeniesienie się do Sydney było bardzo dobrym pomysłem.Gdyby nie to nadal pewnie siedziałabym i jadła czekoladę płacząc całą noc.Teraz zostawiam przeszłość za sobą.Wszystko co najgorsze zostało w NY.
-Halo,słyszysz mnie?-obróciłam się w stronę Rosie-mówię już do ciebie od 5 minut-westchnęła.
-Jezu tak... znaczy nie-uśmiechnęłam się krzywo-przepraszam,zamyśliłam się.
-Dobra nieważne,idziemy?-zapytała a ja tylko pokręciłam potwierdzająco głową.Wyszłyśmy z pokoju kierując się schodami w dół.
-Wow-spojrzałam na mojego brata który obejmował drobną blondynkę-wyglądacie wow.
-Dzięki dzięki,ty też niczego sobie-uśmiechnęłam się podchodząc.Przytuliłam Alison na powitanie i spojrzałam się na Dylana.Był wysokim,dobrze zbudowanym brunetem z zielonymi oczami.Dziewczyny od zawsze się za nim oglądały,jednak on już znalazł swoją miłość.
-To co idziemy się bawić-wykrzyknęła wesoła Rosie.Po tych słowach wszyscy ruszyliśmy do samochodu mojego brata.
Podróż do domu Franka zajeła nam niecałe 10 minut.Nie powiem jego dom jest jednym z najpiękniejszych jakie w ogóle widziałam. Wszystko było zachowane w nowoczesnym stylu jednak nie było to tak zimne jak zazwyczaj jest to pokazywane. Ogród pełen kwiatów,droga wyłożona małymi kamyczkami prowadziła pod same drzwi rezydencji. Już z daleka słychać było głośną muzykę. Jestem w szoku,że mimo takiej ilości imprez organizowanych w tym domu sąsiedzi wciąż byli wyrozumiali. W przeciągu roku policja zawitała w tym domu tylko raz,bynajmniej tyle wiem.
Po wejściu odrazu poczułam typową mieszankę zapachów. Smród alkocholu,dymu papierosowego i potu ludzi dotarł do moich nozdrzy z prędkością światła. No cóż takie uroki takich właśnie imprez.
CZYTASZ
show me
RomanceCzy dawna nienawiść jest w stanie przerodzić się w dobre stosunki w przeciągu niecałego tygodnia? Czy wrogowie na zawsze zostaną wrogami?