************
POV: gregory
Byla 5 nad ranem, pozostala tylko godzina zebym mogl wreszcie opuscic to miejsce. Te glupie roboty ciagle prubowaly mnie zlapac. Ale na szczescie mialem przy sobie swojego przyjaciela, Freddiego. Szlismy razem przez jakies dziwne miejsca, ciemne i troche przerazajace. Freddy byl milym i dobrym (i przystojnym) kolegom ale ciagle cos gadal o tredach na tik toku, co mnie wkurzalo z kazda minuta. Mialem juz tego dosc wiec musialem mu cos powiedziec.
- Zamknij kurwa ten ryj. -- GREGORYE, prosze nie przeklinaj, nie ladnie tak przeklinac wiesz. - Po tym jak to powiedzialem bylo cicho, ale tylko przez chwile, chyba do niego nie dotarlo.
- Frede czy mozesz juz przestac, mnie naprawde to nie obchodzi. Ja nawet nie wiem co to jest. Moze zmenimy temat, co? -
- ok, gregory. hmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm, grzeogrz jak wugule ty sie tu dostales. - - to dluga historia, ale moge ci ja opowiedziec w skrocie. -
- ok -
- wiec pare dni temu, muj kohany kolega Piotr, ktory mnie dokarmia psia karma, postanowil mnie zabrac do miejsca zwanym schroniskiem, ale jakims cudem trafilismy tu. Powiedzial ze mam udawac dziecko, zeby nikt nic nie podejrzewal. Zostawil mnie i jedyne co jrzeszcze pamietam to kiedy jakis ziomek dal mi butle pikolo i czekolady.
- Kiedy mnie znalazles?? -
- Tego.. nie pamietam -
- OK - Nagle uslyszalem cos , jakies glosne chodzenie.
- FREDI!!1 -. Szybko weszlem w frediego i sie zamknolem.
- jestem najleprza grrr bark bark gdzie grzegorz - uslyszalem jak ktos gada. Chyba juz sie domyslam kto to jest.
- grRrrr o freciul -
- Ohh, witaj Roxanne. -
- Witaj fred, widziales gdzies dzieciaka. -
- nie..A ty..? -
- wydawalo mi sie ze juz widzialam, *snif* snig* -
- c..co ty robisz -. Podgladywalem ta cala sytuacje , kiedy roxane zaczela niuhac, poczulem jej obrzydliwy zapach z ust.
- Fredi,....... jestes troche,.. sus -
- CO???????????? czemu -
- Ciagle.. ciagle gadasz cos d siebie -
- ummmm... nie zeby cos ale robisz to samo. -
- .... NIE, nie ty robisz to inaczej, to nie jest gadanie do siebie,.... to jest... GADANIE DO KOGOS -
- Roxe czy ty cos.. nie wiem... bralas?? -
- Sluhaj fredi .. za kazdym razem jak cie widze to czuje ten smierdzoncy zapah.. -
- To chyba z twojego ryja -. Powiedzialem , to bylo ryzyko ale bylo warto.
- MOWILES COS?? -
- Wiesz co roxaen.. moze idz odpocznij , przez to szukanie w glowie ci sie poprzewracalo -
- mh, ok pojde ale mam cie na oku -
-Uff... mozesz juz wyjsc gregorye -. Czulem sie bezpiecznie w Fredim, moglbym tam zostac na zawsze ale wiedzialem ze nie moge.
- Um, a co jesli ona wroci??.. moze leipiej tu zostane troche dluzej -
- OK -. Chodzlismy w te i spowrotem, nie moglem sie doczekac kiedy w koncu juz wyjde z tego miejsca, oczywiscie chce zabrac ze soba Fredego, nie zostawie go tu. Nie wazne co sie stanie.
- Gregory... moja.. energia.. sie konczy.. -. Nadszedl, wlasnie ten najgorszy moment.
- Gregory, przepraszam.. naprawde bardzo przepraszam ze musisz isc dalej be ze mnie. -
- Fredy !! ale zaraz otwieraja sie drzwi do wyjsca, nie mozesz mnie zostawic.. - . Fredde sie schylil i poglaskal mnie po glowie.
- Wroce jak najszybciej, dasz sobie rade , moja super gwiazdo. (polisz) -
- k -. Freddy odszedl robiac oczywiscie trzesienie ziemi. Dalej, szlem sam. Ciagle patrzalem na swoj zegare, troche sie zdziwilem bo pokazywal ciagle te sama godzine.
- Troche do dupy ten zegarek, nie ma tu nic oprucz mapy i kamery, slAbe. -. Powiedzialem cicho do siebie.
POV : fredy
Gdy juz odzyskalem swoja energie, poszlem szukac Grzegorza, ale ztrzymal mnie Monte.
- Smiema Fredy!! -
- Ah!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111 wystraszyles mnie -- Czy tylko ja sie zastanawiam czemu tak czesto jeczysz. -
- um chyba. -
- OK! nie wazne -. Oh, Monty gdybys tylko wiedzial ......................................................................... ze jestem nowoczesnym s(sus)eks robotem (vtf).
- Skoro juz jestesmy tu razem moze poszukajmy Gregoriego -
- Eeeee.... -
- Cos sie stalo Fredi?????????????????????? -
- Nie, to dobry pomysl chodzmy.
- k -. Troche sie balem, co jesli rzeczywiscie go znajdziemy , przeciez wtedy go zdradze, nie bedziemy juz przyjaciolmi :(((.
- Fredy! -. Monti zlapal mnie za tyl i zucil na dol.
- A..ah.. -
- Ciiiii.... chyba go mamy Fredi -
- c CO?? -
- No cicho ! bo nam ucieknie -
-.....-. Mialem plan, co zrobic zeby Gregory uciekl, ale niestety Monto byl szybszy.
- OK sluchaj, ja go wezme od przodu a jak zacznie uciekac to zlapiesz go od tylu. -
- Ale......................... -
- ide , masz go zlapac -. Monyt pobiegl chcialem go zatrzymac, zlapac za noge, co kolwiek, ale nie zdarzylem.
- Siemaneczko, mlody przystojniaku ;)))) -
- vtf, spierdalam. - Takiak powiedzial Monty, zlapalem Grzegorza, przeciez to tez jest moj przyjaciel, musialem to zrobic.
- eEeaHHHHHHHHHHHH FREDIE CO TYR OBISZ -
- ...Znasz go? -
- Emm -. Moze to byl moj przyjaciel, ale Gregory byl dla mnie wazniejszy, wiec kopnolem Montiego z calej sily w jego klejnoty, tak ze nogi mu odpadly. Ucieklem z Gregorym.
- Woe.. Fredy to bylo EPICKIE!!!1 -
- Dzieki..? -
- Huf... Jak tak dalej bedziesz robil, to wyjdziemy z tego miejsca bez zadnych problemow!!1 -
- .. Oco ci chodzi... ? -
- Nooo... pacz, kiedy ktos mnie zlapie , to tez go uderzysz tak samo jak Montego !!1 -
- Hehe.. Gregory, ale to byl pierwszy i ostatni raz, nie moge zrobic nikomu krzywdy. -
- Ale.. jesli mnie nie uratujesz to takjakbys mi zrobil krzywde, i to bedzie ok? -
- .... Wiesz co chodzmy do mojego pokoju, tam juz przeczekamy to wszystko. -
- Uhmm.. troche brakuje do tej 6 rano wiec dobra. -.
POV: gregory
Poszlismy do tam jego pokoju czy co to tam est blabla . Teraz, jedyne co robilismy to odpoczywalismy. Zauwarzylem dziwny przycisk na nodze Frediego, z ciekawosci spytalem co to. - Fredy..... -- Tak Gregory? -
- Co to jest ..? -. Pokazalem mu miejsce gdzie byl ten przyciskd
- aAAAH TOO>.... lepiej tego nie ruszaj -
- a co jak nacisne ?? -. zaczelismy sie tak ganiac po pokoju , w koncu udalo mi sie zlapac Frediego i nacisnonc ten ciekawy ciekawy przycisk. Zobaczylem rzeczy ktorych nie chcialem zobaczyc.
- F-FF-Fredi?? co to jest?? -
- Gregory.... -
- CCZEMU JEST TAKI GIGANTYCZNY????? -. Freddy sie zlapal za glowe.
- Uhm.. to takie zawstydzajce ale.. czego sie spowiedziewac.. -
- Fred...?? AH! -. Fredi pophnol mnie do sciany, i przyblizyl sie do mnie.
- CO TY ROBISZ KURWO?? -
- Gregroy,, ile razy mam ci mowic zebys nie przeklinal.. nie grzeczny z ciebie chlopczyk..... -. Fredi rozebral mnie i wsadzil swojego cing dong w dupe, nie wiem co to mialo znaczyc ale chcialem zeby przestal.
- FREeEEEEd, to boli !!1 yhhHHHhhh -. Robil ze mna dziwne rzeczy do poki nie poczulem dziwnego cieplego czegos. (co)
- Fredy.. -
- lol , ahhh to bylo niesamowite, nie czulem sie tak od paru tygodni. -
- Jestes obrzydliwy.. naprawde.. obrzydliwy.. -
- Dobra, moja super gwiazdo, chyba czas wychodzic. -
- Wreszcie.. -. Razem z Fredim poszlismy do drzwi wyjsciowych.
- Greogry.... -
- Co? -
- Przepraszam, za to co wczesniej, nie chcialem tego robic -
- vtf typie mam 9 lat lepiej o tym zapomnijmy -
- ok.. Wiec Gregry .... gratuluje.. jestes naprawde odwazny, mozesz teraz juz isc.. albo zOStAC JAK AM CHCESZ -
- moge isc, ale musisz isc ze mna Fredy. -
- Co.. Ale nie moge. -
- Jestem twoja super gwiazda prawda?? -
- (nie lol) Ta -
- Wiec chodz!! - Zlapalem Frediego za reke i pociagnolem go do wyjscia.2 lata puzniej (prawdopobnie koniec )Fredy jest teraz moim ojcem, mieszkamy razem w domu , i zyjemy spokonym zyciem. Mamy psa o imieniu Bonnie, nie wiem czemu ale Fredie jest nim bardzo zachwycony.
" Czemu twoj ojcec to gigantyczny robot ktory wyglada jak mis? "
" Nie mam pojecia "
KONIEC :)))