Kim jestem?

66 11 0
                                    

Nazywam się Benjamin Lawman i mam 12 lat. Jestem blondynem o pięknych niebieskawych jak ocean oczach. Moim ulubionym kolorem jest kolor zielony. Interesuje się grami. W przyszłości marzę o zostaniu programistą. Niechętnie zawieram nowe znajomości i wolę żyć z dala od innych.

(Młody chłopak nie wiedział, że jego plany legną w gruzach i to w  13-naste urodziny)

Nie mam zbyt ciekawego życia. Niestety są takie dwie osoby które ciągle mi dokuczają z tego powodu, że jestem młodszy i słabszy. Mam dwoje młodszego rodzeństwa. Są to bliźniacy.

                                                                    -Rok Później-

23 kwietnia dobiły moje 13-naste urodziny.

-Benjaminie chodź do nas!-krzyknęła mama z pokoju.

-Już idę!- Krzyknąłem odkładając konsole na łóżku. Ruszyłem w stronę pokoju, gdzie znajdowała się moja mama wraz z rodzeństwem.

-Benjaminie, dobiły twoje 13-naste urodziny, więc mamy dla ciebie prezent- dodała mama.

Pamiętam, jak bardzo chciałeś dostać nową część Zeldy, więc oto i ona- Wręczyła synowi prezent.

Stałem jak wryty nie wiedząc, co powiedzieć. Czułem ogromne szczęście i szybkim ruchem wziąłem prezent dziękując oraz biegnąc do pokoju. Gdy byłem już u siebie, wsadziłem płytę do komputera.

                                         ( trzy godziny później godzina 15:20)

-Benji, zabierz dzieciaki na spacer!- krzyknęła mama z pokoju.

-Nie mam teraz czasu! Rozgrywam najważniejszą bitwę!- odkrzyknąłem.

-Proszę cię nie tym tonem do mnie i wychodzisz w tym momencie, bo odłączę ci internet na miesiąc-rzuciła.

Westchnąłem cicho wyłączając komputer oraz ruszyłem na dół by się ubrać.

-No widzisz, świeże powietrze dobrze ci zrobi i przynajmniej się dotlenisz, a nie ciągle grzebiesz w tym internecie. Zdecydowanie za długo siedzisz. Za moich czasów nie było czegoś takiego. Wychodziłam wtedy z koleżankami na podwórko. Powinieneś znaleźć sobie jakiś znajomych. Internet za ciebie życia nie przeżyje, ani nie wyjdzie na podwórko.

Przekręciłem tylko oczami wychodząc, a za mną pobiegło rodzeństwo. Postanowiłem zabrać ich do parku. Od niedawna znajdowała się tam budka z lodami, a na przeciw niej plac zabaw. Sięgnąłem do kieszeni po drobne, które uzbierałem. Młodzi ucieszyli się i gdy zjedli lody ruszyli na plac zabaw. Ufff, spokój, usiadłem na ławce przymykając lekko oczy. Po dziesięciu minutach znudziło mnie siedzenie.

-Rany w tym czasie mógłbym grać-rzuciłem sam do siebie.

                                                     (dwie godziny później)

Zawołałem bliźniaków i postanowiłem wybrać się jeszcze z nimi nad jezioro na zachód słońca. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Zachód słońca był naprawdę piękny. Zamyśliłem się. Po chwili z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaków. Bardzo dobrze znałęm te głosy...         Zwróciłem się do siostry i brata, by szli już do domu a ja ich zaraz dogonię. Młodzi uczynili to ruszając biegiem do domu. Odwróciłem się na pięcie mając nadzieje, że mnie nie zauważą lecz grubo się myliłem. Jeden z nich krzykał w moim kierunku. Kiedy się odwróciłem nagle mnie zmuliło i straciłęem równowagę.Kiedy się ocknąłęm zobaczyłem,że siedzę na moście związany łańcuchami. Byłem przerażony.

-Wypuście mnie!-krzyknąłęm

-No widzę, że królewicz się obudził-zaśmiał się jeden z nich

-Przysięgam że jeżeli umrę zemszczę się!-Krzyknąłęm

-Tak jasne,a teraz zdychaj-dodał starszy wrzucając mnie do wody.

Wstrzymałem oddech próbując się jakoś uwolnić lecz to na nic...Łańcuchy były zbyt mocne.Nie byłem w stanie już wstrzymywać oddechu. Woda powoli zalewała moje płuca, przez co przeszedłem męczarnie. Byłem świadomy tego,że umrę i nikt już nie jest w stanie mi pomóc. Zamknąłem oczy opadając na samo dno.

                                                 (dwa tygodnie później)

Moje ciało wypłynęło na brzeg .Znalazła je policja od razu przy tym zawiadamiając moją mamę. Zrozpaczona matka postanowiła oddać moje wszystkie gry tym cholernym dupką którzy mnie zabili. Postanowiłem dokonać zemsty. 


                                                                     ( U Jacka)

Dostałem od matki tego pieprzonego dupka którego zabiłem grę. Od razu odpaliłem ją sprawdzając na czym polega. Po kilku minutach wciągnąłem się w nią. Wszystko było dobrze do pewnego momentu kiedy ekran zaczał mi się psuć i nie mogłem nic zrobić, po chwili na nim pojawił się napis ''YOU SHLOUWN'T HAVE DONE THAT?-DROWNED''. W tym momencie się przeraziłem i gra zaczęła się psuć. Gra zaczęła mnie wykańczać psychicznie. Miałem dosyć, zabrawszy linę udałem się do garażu. Powiesiłem ją i stanąłem na krześle i zawiesiłem na szyje. Przed oczami nagle zobaczyłem chłopaka który się uśmiechał. Moje źrenice się rozszerzyły, wyglądał strasznie. Myślałem, że mam zwidy lecz nagle niższy się odezwał

-Mówiłem, że się zemszczę-dodał blondyn

Zacząłem się trząść, a po chwili odepchnąłem krzesło....


                                                               (Część dalsza nastąpi!)

Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodobało! Czekajcie na dalszą część w której zacznie się wiele ciekawych rzeczy, które wzbudzą w Was wiele emocji. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia!

Opowieść-Ben Drowned 💚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz