. . .
Otworzył drzwi, chcąc przerwać dźwięk dzwonka, z którego gość specjalnie nie zabierał palca. Prawie się zdziwił, ale jednak ubiór Erwina nie zaskoczył go szczególnie po tym, co do tej pory zdążył zauważyć w jego guście. Montanha przejechał wzrokiem po golfie i niedopasowanej bordowej marynarce do spodni w kratkę. Był przekonany, że według pastora jest to elegancki styl lub ostentacyjnie pokazywał, jak bardzo niepoważnie traktuje to spotkanie. Tutaj już gubił się w założeniach co do jego intencji, bądź co bądź zakładał, że był to kryminalista z zapędami do manipulacji. Uwielbiał rozgryzać zachowanie takich ludzi i pokazywać im w przyszłości, że jest o dwa kroki przed nimi, aby znali swoje miejsce. Tutaj ten taniec miał dopiero się rozpocząć, co sprawiało, że czuł dreszczyk emocji.
- Witam, pastorze. Zapraszam – cofnął się nieznacznie, aby dać gościowi wejść do przedpokoju. Powiódł wzrokiem za nastroszonymi jasnymi kosmykami, od których poczuł intensywny zapach jakiegoś taniego, kwaskowatego w tonie psikadła, którego nie potrafił zidentyfikować. Świetnie, teraz będzie rozkminiał, co to dokładnie jest. Sam fakt, że się w tym chyba cały wykąpał, oznaczał, że może jednak traktował to poważnie. Dobrze.- Witam, panie Montanha. Interesujące mieszkanie Szefa Policji – Erwin splótł dłonie za plecami, stając w przedpokoju i delikatnie zakołysał się na piętach, ciekawsko zapuszczając żurawia w przejścia do innych pomieszczeń. Wystarczyło rozejrzeć się pobieżnie bez głębokiej analizy, aby zauważyć, że w tym jednorodzinnym domu nie było nawet iluzji rodziny. Wszystko stało poukładane w jakiś oficjalny, grzeczny sposób na chłodnych meblach, nieużywane, lekko zakurzone, puste przedmioty i ozdoby. Właściciel musiał naprawdę bywać tu tylko, aby spać. I pić. Wzrok pastora padł na kolekcję pustych butelek na regałach, zgrabnie ustawione w rządku niczym trofea czy pamiątki. Alkohol. Obrzydliwe.
- Zjawił się pan nawet o tak późnej porze, rozumiem, że możemy się dogadać – Montanha zaprosił gestem gościa do salonu oświetlonego migotliwym ekranem elektrycznego kominka i kilku małych lampek. Uwagę przykuwał wielki stół do bilardu na samym środku, najbardziej wysłużona rzecz nosząca ślady używania w tym pokoju. Erwin podszedł chętnie, łapiąc kij od gospodarza.
- Oczywiście, oczywiście. Aczkolwiek „każda twoja noc" zabrzmiała dość dwuznacznie, hehe. Teraz rozumiem, możemy wszystko przegadać po pańskim patrolu – Erwin uśmiechnął się nerwowo, wspominając te słowa policjanta w zakrystii. Oblał go wtedy zimny pot, ale po dwóch napadach na kasetki i adrenalinie, nabrał lekkiego dystansu i postanowił przyjść, aby wyciągnąć co nieco z funkcjonariusza, zwłaszcza teraz, gdy był w cywilu we własnym domu. Liczył na fajną współpracę, a każdy element jego prywatnego życia dawał mu wskazówki, jak można urobić mężczyznę. Skoro miał do tego słabość, alkohol na pewno rozwiąże mu język i będzie łatwo wyciągnąć z niego ciekawe informacje, może mały szantażyk... Ten człowiek przecież miał prawie tak duże ego, jak on sam. Wystarczy parę fałszywie przesłodzonych komplementów i będą najlepszymi przyjaciółmi.
CZYTASZ
Morwin / Pierwsza noc z każdej
Short StorySwobodna kontynuacja mojego pierwszego komiksu o Morwinie: Erwin zjawia się na umówioną godzinę PeepoShy NSFW, Soft, one shot