13

556 37 4
                                    

Darylowi opowiedziałam również o tym, jak chcąc już nigdy nie być w podobnej sytuacji, nie czuć, że tracisz kontrolę nad sobą i swoim ciałem, zapisałam się najpierw na zajęcia samoobrony oraz walki wręcz.

Później stało się to aż tak moją codziennością, że w klubie spędzałam czas nie jako uczeń, a nauczyciel. Było we mnie tyle silnej woli oraz samozaparcia, a przede wszystkim głęboko zakorzenionego strachu, że coś podobnego stanie się w mojej przyszłości, że trenowałam po kilka godzin dziennie w wolnym czasie.

Trenowałam, dopóki nie osiągnęłam swojego celu.

Przerosłam innych trenerów, aż w końcu dołączyłam w ich szeregi. Skończyłam studia i rozpoczęłam tam pracę na pełen etat. Minął może rok albo dwa, aż pewnego dnia spotkałam Merla.

Rozpoznałam go, ponieważ twarzy osoby, która uratowała ci życie, nie zapomina się długo. On także nie potrzebował dużo czasu, aby skojarzyć ze sobą fakty.

Tak, bałam się go na początku, ale kto by tego nie robił? Jego sposób obycia typowy dla południowego rednecka sprawiał złe pierwsze wrażenie. Później jednak, kiedy spędzałeś z nim dużo czasu, dało się też przyzwyczaić do jego idiotycznych, nierzadko też sprośnych żartów.

Koniec końców wytworzyła się między nami więź. Nie była to przyjaźń, bardziej coś w stylu dwójki partnerów. Nachodził mnie w pracy tak często, że w końcu sam skusił się na parę zajęć. Prawdopodobnie chciał sprawdzić moje umiejętności.

W dzień, w którym udało mi się go po raz pierwszy i jedyny podciąć i wywalić na ziemię, zdradził mi całą prawdę. Właśnie wtedy dowiedziałam się o pokrewieństwie starszego Dixona z moim koszmarem z przeszłości.

Później nastąpił koniec świata i wszelaki słuch po nim zaginął. Nasze drogi się rozeszły do czasu.

Do czasu, aż nie spotkałam jego młodszego brata, który tak łudząco przypominał mi mojego, pożal się Boże, bohatera. Tylko z tą różnicą, że kiedy Merlowi gęba się nigdy nie zamykała, on wolał żyć w zgodzie z ciszą.

Z samego początku Daryl nie za bardzo chciał wierzyć w to, że znałam jego brata albo po prostu był w zbyt wielkim szoku. Wpatrywał się we mnie kilkadziesiąt długich sekund po usłyszeniu mojej historii. Skróconej oczywiście, gdyż moje wątki z pełnymi opisami emocji oraz uczuć, które zaprzątały moją głowę, pominęłam. Były one zbyt intymne

Mruknął w odpowiedzi tylko ciche przykro mi i odszedł szukając wejścia do stacji. Nie zdziwiłam się jego reakcją oraz nie miałam mu tego za złe. Nie znaliśmy się dobrze, a ja sama po usłyszeniu takiej relacji z ust obcego nie przejęłabym się aż tak. A szczególnie w tym świecie, gdzie były ważniejsze rzeczy niż historia z przeszłości.

Nawet gdy miała wpływ ona na to, czy obecnie dostałam szansę od losu na przeżycie. Bo gdyby nie tamto zdarzenie wcale nie podjęłabym się ciężkich treningów i nie umiałabym posługiwać się bronią tak jak teraz. Co doprowadziło mnie do wypadu z ponurym milczącym kusznikiem.

Rozstaliśmy się bez słowa. Po otwarciu drzwi każdy poszedł szukać zapasów w osobnej alejce. Uprzednio upewniliśmy się oczywiście, czy w pomieszczeniu nie znajduje się żaden zimny.

Zebrałam prawie że pełny koszyk, więc postawiłam go na ladzie i rozglądnęłam się na boki. Po prawej słyszałam kroki Daryla oraz dźwięk przesuwanych butelek i puszek spowodowany jego eksploracją. Stwierdziłam, że zejdzie mu na tym jeszcze trochę, więc ruszyłam do stoiska z gazetami oraz podręcznymi wydaniami książek dla podróżnych.

Full of faith | daryl dixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz