Lot nad kruczym gniazdem

17 0 0
                                    

-Gdzie tym razem mnie zaprowadziłaś Ariadno?Zapytała istota sama siebie odkrywając kaptur z rubinowej szaty, który zakrywał jego głowę. Spod nakrycia wyłoniła się szara czaszka z zapadniętymi policzkami, sama skóra i kości z jasno-szarymi oczami bez tęczówek jak i źrenic. Nimi ujrzała miasto ukryte w górach, pełne wysokich betonowych budynków, zalane asfaltem ulice obok, których wyłożony bruk tworzył chodnik. Obcy widział pierwszy raz takie cudo. Usiadł na skraju piaskowej góry i podziwiał rzecz stworzoną przez człowieka. Podziwiał każde szklane okno wysokiego wieżowca, podziwiał każdą osobę, która znajdowała się w środku tegoż wieżowca, ubrana w białą koszulę, marynarkę lub garsonkę. Jego oczy lustrowały każdy najmniejszy fragment zieleni, która została posadzona jakiś czas temu dla ozdoby, by nadać kontrast tej szarości. Jedna jednak rzecz nie mogła przejść nijako obok sokolego wzroku stworzenia. Była to konkretnie mimika ludzi zamieszkujących to miasto. Smutni bądź z neutralnym wyrazem twarzy. Bez garstki życia. Przypatrzywszy się widział również żebraków obok, których każdy przechodził obojętnie niezależnie czy miał na sobie marynarkę czy ubrudzoną koszulkę. Istota wstała po czym wyrwała jeden z trzech rdzewiejących gwoździ w swoich plecach po czym cisnęła nim na ślepo. Gwóźdź wbił się w pierś młodej kobiety a ta upadła na ziemię co zwróciło uwagę przechodniów. Jednak to czego nie widzieli to, to, że dusza tej dziewczyny została z niej wyrwana i aktualnie stała przed istotą. Dziewczyna zaczęła panikować i krzyczeć-Co się stało? Gdzie ja jestem?!Zauważywszy jej zdaniem potwora zaczęła uciekać jednak pomimo tego, że jej nogi przebierały w przeciwną stronę do stworzenia, to ta nie ruszała się z miejsca. Na co ten zaśmiał się i odpowiedział spanikowanej kobiecie:-Spokojnie, spójrz Po tych słowach wyciągnął rękaw szaty przed siebie spod, którego wyłonił się szary i kościsty palec-Tam jest Twoje ciało, wrócisz do niego, gdy mi odpowiesz na kilka pytańDziewczyna zauważywszy swoje ciało nie rozumiejąc sytuacji w jakiej się znalazła postanowiła ulec istocie i pokiwała twierdząco głową.-Mam na imię Usurarius. A Tobie jak na imię?Ta przełknęła ślinę i odpowiedziała-KasandraNa co ten odpowiedział-Więc Kasandro. Odpowiedz mi, dlaczego wszyscy w tym mieście są tacy smutni, włącznie z Tobą?Ta zdziwiona pytaniem odrzekła jakby automatycznie-Nie, mi nic nie jest...Zaśmiała się nerwowo, na co Usurarius podszedł do niej i chwyciwszy ją za twarz szarpnął mocno a jej oblicze odpadło jakby maska z postaci w teatrze Greckim. Odsłoniło to poranioną twarz z przyszytym uśmiechem. Kasandra nie mogła nic mówić przez te szwy, zdziwiła się gdy ujrzała jak jej sztywne oblicze, wypracowywane latami pracy w korporacji odpadło jak liść z drzewa na zimę. -Pomogę Ci również z tym, ale ostrzegam, to co robię Twojej duszy zostaje permanentnie w Twoim ciele, po zerwaniu tych szwów nie będziesz mogła kłamać. Za to zaś, będziesz szczera, będziesz miała odwagę mówić co naprawdę masz na myśli bez obaw o to, czy ktoś to zaakceptuje czy nie. Usurarius po swoich słowach zobaczył jak na twarzy dziewczyny pojawiają się łzy, zakryła twarz tylko po to żeby zauważyć, że jest transparentna.-Przede mną niczego nie ukryjesz drogi człowieku. Żadnego smutku, żadnych myśli, absolutnie niczego. Jestem tym czego możesz się najbardziej bać lub tym na co możesz czekać całe życie. Przyszedłem do Ciebie przez ślepy los. Teraz w Twojej decyzji leży czy będziesz wdzięczna za to czy nie. Powiem więcej, jeżeli zdecydujesz, że szwów mam się nie pozbywać to uwolnię Cię a los wybierze kogoś innego na Twoje miejsce. Więc? Pozbywać się szwów byś mogła mówić swoim prawdziwym głosem?Kasandra uspokoiła się, popatrzyła z ulgą w oczy istoty i pokiwała twierdząco głową na co Usurarius złapał za wyrwał drugi gwóźdź ze swoich pleców, podszedł do kobiety i jednym szybkim ruchem odciął szwy. Ta złapała oddech i poczuła jak jej płuca wypełniają się świeżym powietrzem, uczucie ulgi pojawiło się w jej głowie i na jej twarzy. Wreszcie przestała się dusić. Wreszcie czuła swobodę.-Więc teraz odpowiedz na moje pytanie. Co się stało z gatunkiem ludzkim? Kiedyś skorzy do zabaw, zdający sobie sprawę ze swojej kruchości, ale żyjący z poczuciem celu. Teraz pomimo tego, że możecie sobie nawet wybrać ten cel, to zachowujecie się jakbyście mieli do przejścia gargantuiczną drogę a byście byli pozbawieni nóg. Co się z wami stało? Dlaczego tylko pojedyncze osoby mają na tyle odwagi by nawet gdyby taka sytuacja nastąpiła się czołgać? Gdzie wasze dusze? Qvo vadis homo sapiens?Kasandra nie wiedziała co odpowiedzieć Usurariusowi. Czuła jak każde następnie zdanie wbija jej się w mózg i duszę niczym gwoździe na jego plecach. W szczególności pytaniach, miała wrażenie, że dostanie od nich strupów na duszy i mózgu. Tak ją pokaleczyły pytania stworzenia. Wreszcie odrzekła.-Nie wiem. Nie mam pojęcia kto nam, albo przynajmniej mi wyrwał duszę. Nie jestem w stanie wskazać palcem na konkretny moment kiedy to się stało. Wiem jedno, że to co tutaj widzisz to nie jest moja dusza. Kiedyś prominentna i pełna nadziei na lepsze jutro, kiedyś pełna ognia i ferworu, a teraz jestem zaledwie skorupą dawnego człowieka, jedyne co jest w niej ładne, to mój ubiór. Definiujący moją pozycje w hierarchii zlepek tekstyli ze sobą. Wziąłeś złą osobę, nie mnie powinieneś pytać, weź kogoś innego, pomimo, że rozumiem to człowieka we mnie nie ma.Usurarius spojrzał na nią z zaciekawieniem po czym gestem ręki obleciał całe miasto-Czyli chcesz mi powiedzieć, że to wszystko zrobiliście bez poczucia celu? Co w takim razie wami kierowało?Kasandra spojrzała na swoje rodzinne miasto. Na tę betonową metropolię, spojrzała na każdy samochód jadący w jakieś miejsce. Wskazała palcem na losowy. Po czym odrzekła do istoty.-Każdy z tych samochodów nie jedzie gdzieś z poczucia celu tylko z poczucia obowiązku. Tym się staliśmy, listą zadań. Obowiązków do odhaczenia, które może, ale tylko może pomogą nam osiągnąć cel, którego sami nie rozumiemy i nie wiemy gdzie jest. Jedyne co nam zaś pozwala wyobrazić sobie cel to, to.Wskazała następnie palcem na jeden z billboardów i kontynuowała-To nam daje poczucie celu. To nam mówi co mamy chcieć, nie wlicza w to obowiązków ponieważ sami wiemy lub umiemy przeliczyć ten mistyczny cel na ilość tychże obowiązków. Każda nasza czynność jest przeszyta i przesiąknięta jakimś benefitem, przeważnie jest on urojony. Dostajemy kawałek przetworzonego kruszcu, który tak naprawdę nic nie znaczy. Nadaliśmy mu wartość i stał się paliwem motorniczym dla aktualnego społeczeństwa. W tym jesteśmy najlepsi jako gatunek, w nadawaniu znaczenia czemuś co go nie ma lub mieć nie powinno. Żyjemy tylko z potrzeb a najważniejszą z tych potrzeb jest cel. Nie chcemy go osiągnąć tylko chcemy chcieć dążyć do tego celu. Każda z tych osób w tej czy innej korporacji ma jakieś plany i marzenia, weź którąś z nich Usurariusie, weź którąś z nich! Zobaczymy czy Ci odpowie na pytanie "Kiedy ten cel osiągniesz?". Uprzedzę Twoje starania i odpowiem Ci, że nikt! Żadna osoba nie ma pojęcia kiedy osiągnie swój cel ponieważ jedyne co chce za swojego bytu osiągnąć to chcieć pragnąć celu. Zaś Ci, którzy nami dowodzą zdają sobie już od zarania dziejów sprawę, że im bardziej jasny i klarowny będzie ten cel to nieważne jak urojony i wypatroszony on będzie on środka. Ważne żeby był! To wystarczy! Do życia nie potrzebujemy nic innego! Usurarius uśmiechnął się słysząc tę odpowiedź. Był wyraźnie usatysfakcjonowany brakiem skrytości Kasandry. W głowie podziękował losowi za to, że ją wybrał gwóźdź. Spojrzał się jeszcze raz na miasto w milczeniu, spojrzał się tym razem na każdy samochód i każdego przechodnia, zignorował kompletnie architekturę oraz wystrój. Zignorował to co zostało stworzone przez samego człowieka z skupił się na człowieku. Następnie spojrzał na Kasandrę i rzekł:-A Ty? Kiedy swój cel osiągniesz? Ponieważ z Twoich słów zakładam, że jakiś masz.Kasandra po tych słowach nie mogła kryć zdziwienia na swojej twarzy. Po chwili zastanowienia i wyraźnej konsternacji odpowiedziała:-Już go osiągnęłam drogi Usurariusie, zrozumiałam wreszcie to, co było w mojej głowie, coś co przez te szwy, które zerwałeś nie chciało zejść z poziomu mojej podświadomości. A teraz niczym majestatyczny niedźwiedź wybudziło się ze snu zimowego i wyjdzie ze swojej nory, wypoczęte, ale pełne podstawowych pragnień. Usurarius na to wyjął ostatni gwóźdź ze swoich pleców i wyraźnie zmęczony upadł na ziemię. Kasandra przestraszyła się, zauważyła faktyczną krew na ostatnim z nich, zauważyła również jak złota poświata wylatuje z pleców istoty. -Co Ty zrobiłeś? Co to jest?! Stworzenie uśmiechnęło się i odrzekło. -To był mój cel, zrozumieć. Dzięki Tobie zrozumiałem, a przecież po dojściu na koniec, czyli po osiągnięciu swojego celu wreszcie człowiek się orientuje, że jak za jego plecami na starcie była pustka, tak i przed nim na mecie jest pustka. Weź to, gdy będziesz gotowa zrób z nim to co ja, staniesz się tym czym ja jestem, zrozumiesz więcej i co najważniejsze wrócisz do swojego ciała z jednym wyjątkiem, gwóźdź będzie rosną...Usurarius zakasłał krwią i osunął się na ziemię po czym położył się na plecach i ostatni raz spojrzał w niebo za dnia, poczuł jak zaczyna zamieniać się w proch, czuł jak zaczyna zabierać go wiatr. Spojrzał ostatni raz na Kasandrę i uśmiechnął się przepełniony spełnieniem, zamknął swoje oczy i ostatnim tchem rzekł:-Ecce homo perdet se...

Motyli rykoszetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz