Przez następny tydzień nigdzie nie widziałam Luke'a i nikt też o nim nie wspominał. Tak jakby zniknął z powierzchni Ziemi i w dodatku nigdy się nie pojawił. Z jakiegoś powodu bardzo mnie to denerwowało.
Wyszłam z domu pięć minut później niż zwykle i przez to spóźniłam się na autobus. Westchnęłam. Teraz musiałam iść do szkoły na nogach.
Skierowałam się w stronę chodnika. Przyspieszyłam trochę, bo miałam dziesięć minut do dzwonka. Skręciłam w boczną uliczkę, aby być trochę szybciej.
Wyszłam zza zakrętu i stanęłam jak wryta. Dwóch sporych rozmiarów kolesiów stało przy jakiejś zakapturzonej osobie. Jeden z nich przyciskał chłopaka do ściany, a drugi okładał go pięściami. Wydałam z siebie zduszony okrzyk, bo w pewnym momencie kaptur zsunął się z głowy ofiary ukazując postawione na żel blond włosy.
Moja reakcja była natychmiastowa.
-Luke! Jezu, co wy robicie?-wołałam równocześnie biegnąc w ich stronę.
Chłopak spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem gdy byłam już blisko i bezgłośnie poruszał ustami, ale w tym momencie napastnik wymierzył mi cios w policzek. Od razu cofnęłam się o kilka kroków łapiąc się za twarz.
-Spieprzaj stąd!-ryknął pierwszy facet.
-Luke-jęknęłam.
Usłyszeliśmy warkot silnika. Po chwili niedaleko mnie zatrzymało się białe BMW. Z samochodu wyskoczył jakiś chłopak z desperaskim wyrazem twarzy.
-Wsiadaj!-rzucił w moją stronę.
-Co?
-Życie ci nie miłe? Wsiadaj.
Pognałam do pojazdu. Wsiadłam na tylne siedzenie i dokładnie zamknęłam drzwi. Podskoczyłam na dźwięk strzału z pistoletu. Cały czas starałam się nie patrzeć za szybę. Po chwili na miejsca przede mną wpadł Luke wraz z tym drugim.
-Cholera, co oni tu robili?-wydusił nieznajomy.
-Luke, o co tutaj...-zaczęłam.
-Jedź pod szkołę!-zignorował mnie.
Pospiesznie zapięłam pasy, bo siła rozpędu wcisnęła mnie w fotel.
-Kurwa, jadą za nami!-zawołał Luke patrząc w lusterko.
-Czy moglibyście z-zwolnić?-mruknęłam.
-Dylan, nie przeszkadzaj. Nie jedź przez autostradę, Ashton!
Samochód nadal przyspieszał, a ja czułam, że poziom mojego strachu staje się coraz wyższy.
-Luke, ale szkoła jest...
-Mówiłem ci, nie przeszkadzaj!
Wbiłam paznokcie w siedzenie. Auto dosłownie minęło moje liceum i pojechało dalej. Chłopak nazwany Ashtonem gwałtownie skręcił w lewo. Krzyknęłam.
-Nadal są za nami?-zapytał.
-Na razie ich nie widzę, ale jedź dalej-odparł blondyn.
Zacisnęłam mocno szczękę, bo pojazd jechał slalomem między wąskimi dróżkami.
-Mocno ci się oberwało?-odezwał się Ashton.
-Jak cholera, ale dam radę.
Niespodziewanie mój widok zasłoniły drzewa.
-Luke, gdzie...-prawie szepnęłam.
-Mówiłem ci, że masz się zamknąć, Dylan!-krzyknął chłopak.
Znów pojawiły się budynki, ale tym razem było ich znacznie mniej i nie widziałam ich często. BMW gwałtownie się zatrzymało na parkingu.
-Wysiadaj-warknął Luke.
Posłusznie wykonałam polecenie. Moje stopy dotknęły twardego asfaltu. Popatrzyłam na nazwę hotelu i trzy gwiazdki obok niej. Odwróciłam się do swoich towarzyszy mówiąc:
-A czy teraz łaskawie mi powiecie gdzie...?-Urwałam, bo dopiero teraz zauważyłam w jakim stanie jest Luke.
Chłopak szedł w stronę drzwi zgięty w pół przytrzymywany przez Ashtona. Dałabym głowę, że ma pełno siniaków na brzuchu. Dostrzegłam fioletową śliwkę wokół lewego oka, rozciętą wargę i mały strumyczek krwi wypływający z nosa. Podbiegłam do niego i złapałam go za drugą rękę, na co syknął z bólu. Natychmiast odskoczyłam na bok.
-To ci się dostało po mordzie, Hemmimgs-mruknął blondyn.
Nie miałam pojęcia ile czasu nam to zajęło zanim w końcu dotarliśmy do recepcji. Luke musiał na chwilę stanąć o własnych siłach, aby Ashton mógł podejść do młodej blondynki.
-Jak to nie ma trzyosobowego pokoju?-warknął.
-Proszę się uspokoić, proszę pana-odparła spokojnie kobieta.-Wolne są tylko pokoje dla dwóch osób.
Stanęłam za chłopakiem.
-W porządku-powiedziałam.-Może być dla dwóch osób.
-Nie wtrącaj się...-zaczął, ale mu przeszkodziłam.
-Mogę spać na podłodze-oznajmiłam.
Recepcjonistka położyła przede mną kluczyk. Wzięłam przedmiot do ręki. Poczekałam, aż pokój zostanie opłacony i skierowałam się w stronę klatki schodowej.
W pomieszczeniu mieściła się tylko mała kuchnia, niewielka łazienka oraz dwa wąskie łóżka. Luke od razu usiadł na najbliższym posłaniu wykrzywiając twarz w grymasie.
-Sprawdź czy w łazience nie ma apteczki-zwrócił się do mnie Ashton.
Pokiwałam głową. Po chwili wróciłam z małą saszetką.
-Zajmij się nim, ja muszę coś załatwić.-Wyszedł nie zwracając uwagi na moje mordercze spojrzenie.
Wyjęłam z apteczki watę i wodę utlenioną. Zaczęłam oczyszczać rozcięcia na twarzy Luke'a najdelikatniej jak potrafiłam, ale ja nigdy nie byłam dobra w te klocki. Nie byłam pewna co z nosem chłopaka, czy nie był złamaty, ale on twierdził, że może oddychać bez problemów. Pozostał tylko ewentualne krwotoki wewnętrzne. Powoli trzęsącymi się rękami podciągnęłam bluzę blondyna przygotowując się na najgorsze. Zakryłam usta dłonią.
-Powinieneś jechać do szpitala-wydusiłam.
-Porąbało cię?-wychrypiał.-Nigdzie nie jadę. Tych dwóch dupków może się tu zjawić w każdej chwili. I tak już dużo zrobiłaś.
-A czy mógłbyś mi w końcu powiedzieć kim oni byli?-Spojrzałam pytającym wzrokiem w jego tęczówki.
Zmarszczył brwi.
_________
Sama siebie zadziwiam. Ponad 780 słów.
Czytasz=komentujesz
Xo
CZYTASZ
Good/Bad Girl | Luke Hemmings✔
AcakMówiłem ci już, że to niebezpieczne? Bo dobre dziewczynki to złe dziewczynki, tyle że nie złapane.