Rozdział 9

613 34 29
                                    

Gdy Bill wysłał swoją sowę z listem do Scarlett uśmiechnął się szeroko do samego siebie. Kiwnął głową i klasnął w dłonie ciesząc się, że odważył się to zrobić. A sekundkę później doszło do niego co właściwie zrobił i w pośpiechu otworzył okno, które rąbnęło o ścianę, a on wychylił się, żeby złapać sowę.

— Wracaj tu! Kasza!

— Co ty do cholery wyprawiasz, Bill? — zapytał Ben wchodząc do pokoju rudzielca.

— Poleciała! Ale wtopa! — zawołał, gdy Ben się z niego śmiał.

— Co się stało?

— Wysłałem list do Scarlett... i stwierdziłem, że zaproszę ją na kawę, ale to głupota przecież. Nie zgodzi się. Zrobię z się ie idiotę...

— Nie przesadzaj. — powiedział Ben — Najwyżej odmówi...

— Czy po raz pierwszy w życiu Fallon dotrzymała tajemnicy? — zapytał Bill.

— Jakiej tajemnicy? Już wspomniałeś o tym, musisz mi powiedzieć!

— Podoba mi się Scarlett. — powiedział Bill — Nie, że się w niej zakochałem czy coś. Ale ona... no wiesz, jest piękna, jest... cudowna... i jej włosy ładnie pachną. Podoba mi się.

— Myślałem, że to coś więcej, żadna tajemnica. — powiedział Ben — I fajnie, że podoba się zapach jej włosów... i, że Ci się podoba. — dodał — Ale przestań rozwalać nam mieszkanie.

Przez następny kolejny dzień Bill był trochę zdenerwowany. Nie dość, że głowa go bolała od nieprzespanej nocy, nie mógł się na niczym skupić a już tym bardziej nie mógł normalnie pracować. Niby nic takiego, bo ją tylko zaprosił na kawę. Nie jest to właściwie pierwsza dziewczyna, którą zaprosił gdzieś, ale dawno przestał to robić, bo nigdy nie wychodziło z tego coś więcej. Był w paru związkach, ale nigdy nie aż tak poważnym, że zaczynał myśleć o ślubie. Gdy wrócił do domu był tak zmęczony, że ledwo stał na nogach. Jego rude, długie włosy były rozchochrane przez wiatr, a on marzył tylko o ciepłym łóżku, chociaż skrycie wolałby spędzić kilka dni w Anglii, w domu rodzinnym, ze swoimi rodzicami i rodzeństwem. Mimo, że uwielbiał Egipt i mieszkanie tam było ekscytujące i praca była równie wspaniała to bywało tak, że zaczynał tęsknić za swoją rodziną. I teraz dopiero zaczynał doceniać to wszystko co jego mama dla niego robiła. Gdy w wakacyjne dni został brutalnie wyrwany ze snu, bo jego mama sprzątała głośno narzekając, że gdy wszyscy sobie jeszcze śpią, ona musi biegać po całym domu. Bill nienawidził sprzątać. Nienawidził zamiatać, wycierać ani a już tym bardziej ścierać kurze, bo od tego i tych wszystkich płynów kręciło go okropnie w nosie, ale teraz musiał to robić. Ben też to robił, oczywiście, ale często też go nie było. Miał podróż służbową, albo coś w tym stylu. Po tylu latach znajomości, wciąż nie potrącił zapamiętać gdzie on pracował.

— Wyglądasz jak diabeł! — zawołała Ben patrząc na twarz Billa — Wszystko w porządku?

— Dzięki. To miłe z twojej strony. — powiedział Bill siadając na kanapie — Jestem okropnie zmęczony, to nic takiego. — dodał.

— Wygląda na to, że naprawdę musisz iść spać. — powiedział Ben —Ale... myślę, że zanim to zrobisz to ucieszyć się widząc to. — dodał podając mu kopertę — Od twojej dziewczyny.

— To nie moja dziewczyna. — powiedział Bill wstając z kanapy.

— Skoro tak to czemu się rumienisz? — zapytał również wstając — A tak przy okazji. Wyjeżdżam. — dodał — Nie na stałe, ale na dwa tygodnie. Sakura jedzie ze mną.

— Z pracy?

— Nie... Uznaliśmy, ja i Sakura, że nasz związek jest na tyle poważny, że czas, żeby poznać naszych rodziców, więc jedziemy do Nowego Jorku. — powiedział Ben.

— Nie wiedziałem, że aż tak poważnie traktujesz ten związek. Jestem pod wrażeniem. — odparł rudzielec uśmiechając się do Bena.

— Idź otwórz list od twojej dziewczyny. — powiedział Ben.

Bill już chciał znów protestować, że Scarlett to nie jego dziewczyna, ale Ben już zniknął w swoim pokoju. Musiał przyznać, że cieszy się, że będzie miał dwa tygodnie mieszkanie dla siebie. Dawno nie miał tyle czasu dla samego siebie. Wszedł więc do swojego pokoju i usiadł w łóżku, które zajmowało pół pokoju. Potarł czoło i otworzył list od Scarlett. Przeleciał szybko wzrokiem przez zawartość. Opowiedziała mu trochę o czasach w Hogwarcie, bo wtedy się znali tylko z widzenia. W końcu dotarł do końca i serce zabiło mu tak mocno, że przez chwilę odwrócił wzrok. Nie mówił nic o randce. Wspomniał o kawę. Mieli iść na kawę, nie na randkę. A mimo to jakoś czuł się jakby pytał o coś co będzie początkiem czegoś nowego.

Bardzo chętnie z tobą pójdę na kawę. Znasz kawiarnię niedaleko plaży, na której się kiedyś widzieliśmy? Spotkamy się tam w niedzielę?

Od razu dorwał kartkę i odpisał, że się zgadza. Znał tę kawiarnię. Wydawała mu się... trochę romantyczna, przyjemna. Widział często wchodzące i wychodzącego stamtąd pary. Poczuł nagły przepływ adrealiny ale po ciepłej kąpieli gdy się położył niemalże od razu pogrążył się w głębokim śnie.

Następnego dnia Ben pojechał z samego rana, a Bill jak zwykle zrobił sobie śniadanie i pojechał do pracy. Był o wiele bardziej wyspany niż poprzedniego dnia. Humor również mu dopisywał, dostał list od Charliego, mamy i swojego rodzeństwa, które wciąż uczy się w Hogwarcie. Czasami naprawdę żałował, że wyjechał, oczywiście, szybko stwierdzał, że ma cudowną pracę, którą uwielbia. Wiadomo, że bywały ciężkie dni, ale bywa tak w każdej pracy. Po prostu. Czuł czasami potrzebę pojawienia się w Norze, pogadania z mamą o wszystkim co go dręczy i usłyszeniu, że go kocha. Tęsknił za tym jak jego rodzeństwo było jeszcze małymi dziećmi, które go podziwiało. Wtedy nawet Percy uważał go za imponującego, a teraz pracuje w Ministerwie Magii i jest dorosły. Bill wspominał te chwile ale musiał przyznać, że nie może się doczekać aż wszyscy będą mieli żony, a Ginny męża, i będą odwiedzać siebie nawzajem.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz