Wyszłem z pokoju a tam Kaeluc lerzący na parterze ktury wlasnie sie spierdolił z schoduw.
—Co ty odpierdalasz bońćwoku? -muwilem ale nie moglem byc zly i czas mi uciekal.
Wybieglem z domu i pobieglem do szpital.Gdy wbieglem do szpitala szybko spytalem resepcionisty gdzie muj Kaeya, ale on mi powiedzial ze jusz dawno po pogżebie.
Pobieglem na cmentarz ale nie umiałem znaleś jego nagrobka.
Był tylko jeden ktury pszypominał kupę pierwszą w pampersie od Kaeluca. Nawet smierdziało podoben.—To musi być to... Nawet oddali chołd dla naszego dziecka... -muwilem i nagle burza sie zrobila. Smrodowata woń roznosicla sie po okolicy a ja plakalem.
—Kochalem sie.. i to bardzo... ty dupku.. jak mogles mnie zostawic! -muwilem i ucieklem do domu.
Na nastepny dzien nie bylo jusz śladu po nagrobku ukohanego.
—Jebane komuhy zabraly by nam wszystko! -muwilem wkuriwiony i wrucilem do domu.Pora na zmiane, na socjolizowanie sie! Musze poznać kogos na nowo i stożyć rodzine na nowo!
Muwiłem do siebie w myslac motywacyjne slowa i wyszlem do roboty. Nagle pojawila sie ona. Zadziorna blądi w dostojnej sukni. Bylo widać ze nie jest z tego świata. Zadrwilem w sirodku ale nie pokazem tego po sobie.
—Co tu chcesz zdziro ? -muwilem chociasz nie tak chcialem jom powitac.
—Dawaj wino jakieś ulubione kture sie dobrze sprzedaje. -muwila i oparla sie na blacie a ja poczulem nostalgiie, pszypomniała mi 1:1 z gadki Kaeye... Morze to on odrodzony jako kobieta! Musze z niom byc to przeznaczenie!!
CZYTASZ
Muj kochany Kaeya
FanfictionDwuch kochanuw, jeden Diluk tsundere a drugi podrywacz Kayea. Niewinne zabawy zamieniajom sie w coś większego..