Weszłam do domu i zdjęłam buty w korytarzu. Ruszyłam boso do kuchni i otworzyłam wysoką lodówkę, żeby wyciągnąć z niej sok pomarańczowy. Zamknęłam drzwi lodówki i aż podskoczyłam, bo zdałam sobie sprawę, że Kasjan siedział w salonie i patrzył na mnie uważnie.
- Hej - odezwałam się do niego, szukając szklanki na półce. Nalałam sobie soku.
- Hej. Jak spotkanie z Moniką? - spytał.
- Dobrze - odparłam spokojnie i upiłam łyk soku.
Kasjan pokiwał głową i skrzyżował ręce na piersi. Wyraz twarzy miał poważny, zaraz zadał mi kolejne pytanie.
- Dobrze się bawiłyście?
- Tak, porozmawiałyśmy, jak za starych dobrych czasów.
Mój wampir znowu pokiwał głową, a ja ruszyłam w stronę drzwi, gdyż zapomniałam telefonu z auta.
- Zapomniałam telefonu - odezwałam się do niego, kierując się w stronę drzwi.
Nagle usłyszałam jego grobowy ton głosu.
- Widziałaś się z Maxem - powiedział.
Stanęłam jak wryta. Serce zaczęło bić mi mocniej. Jasna cholera, jak się dowiedział? Co miałam teraz zrobić, skłamać, czy powiedzieć prawdę?
Przełknęłam nerwowo ślinę i powoli odwróciłam się w stronę narzeczonego. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, aż przeszły mnie ciarki.
- Skąd wiesz? - zdołałam z siebie wykrztusić.
- Mam swoje sposoby - odparł tajemniczo. Zmarszczyłam nerwowo brwi.
- Śledziłeś mnie? - Założyłam ręce na piersi.
- Nie - rzekł i zaraz dodał. - Nie mogłem dodzwonić się do Maxa, więc pojechałem do niego, tam zastałem Tanyę. Wygadała się.
Patrzyłam na niego ze skrzywionym wyrazem twarzy. Wspaniale, a przecież przyrzekł mi, że nikomu o tym nie powie. Jak mogłam mu wierzyć?
Spojrzałam po bokach, żeby zebrać myśli. Wiedziałam, że znowu będę musiała tłumaczyć się Kasjanowi. Przymknęłam na chwilę powieki i pokręciłam głową.
- Kasjan, ja ci wszystko wytłumaczę - podeszłam do niego bliżej.
- Nic mi nie tłumacz - powiedział, a potem dodał. - Po prostu powiedz mi, dlaczego spotkałaś się z Maxem?
Wzniosłam oczy ku niebu, czując ogarniającą mnie bezsilność. Byłam słaba w okłamywaniu innych, a nie chciałam mówić Kasjanowi o powodzie swojego spotkania z teściem.
Po szybkim namyśle, zdecydowałam się jednak wyjaśnić mu wszystko. Usiadłam w dużym fotelu, który stał niedaleko kanapy. Łamiąc nerwowo palce, popatrzyłam wampirowi w oczy. Wiedziałam, że nie spodoba mu się to, co powiem.
- Posłuchaj - zaczęłam - spotkałam się z nim, dlatego, że chciałam żeby opowiedział mi trochę o przemianie - wyjaśniłam, cały czas obserwując reakcję Kasjana.
On spojrzał na mnie, a na jego twarzy odbijało się zdziwienie. Otworzył lekko usta, a potem je zamknął. Wstał szybko z kanapy i odwrócił się w stronę okna. Potem znowu spojrzał na mnie.
- Słucham?
- Kasjan, to co usłyszałeś. Widziałam się z Maxem, bo chciałam usłyszeć jego wersję - powiedziałam. Wampir podszedł do mnie bliżej.
- I spotkałaś się z nim za moimi plecami?! - spytał z wyrzutem.
Spojrzałam w bok, a potem znowu na Kasjana.
- Wiem Kasjan, to wygląda okropnie, wiem - zarzekałam się. - Ale nie miałam wyjścia.
- To jest okropne - poprawił mnie, a potem dodał zdenerwowany. - Czemu nie przyszłaś z tym do mnie, tylko musiałaś spotkać się z nim?
Westchnęłam cicho.
- Kasjan, potrzebowałam kogoś, kto opowie mi o tym w miarę obiektywnie.
- Acha i ja nie jestem odpowiednią osobą, do tego typu rozmów? - żachnął się.
Opuściłam zrezygnowana ramiona i westchnęłam cicho.
- Nie o to mi chodzi - powiedziałam i od razu sprostowałam. - Po prostu bałam się, że ty przez taką rozmowę chciałbyś zniechęcić mnie do tej decyzji.
- A dziwisz się?! - krzyknął niespodziewanie, aż podskoczyłam delikatnie. - Alicja, do jasnej cholery, do ciebie nadal nie dociera, że zabawa się skończyła?! To nie jest tak, że pstryknę palcem i staniesz się taka jak ja.
- Teraz już wiem - powiedziałam spokojnie.
- Ciekawe - mruknął. - I do jakich doszłaś wniosków?
Popatrzyłam na niego uważnie i odparłam pewnie.
- Że nadal chcę to zrobić.
On westchnął bezradnie, zapytał po chwili wypranym z emocji głosem.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak to boli? - zadał mi pytanie i zaraz kolejne. - Że zwijasz się z niewyobrażalnego bólu i cierpienia? Ja nie będę mógł ci wtedy pomóc, wiesz o tym?
Ostatnie pytanie wypowiedział niewiarygodnie spokojnie. Patrzyłam na niego nieruchomo i słuchałam tego, co chciał mi powiedzieć. Wydawało mi się, że zobaczyłam na jego twarzy cień zmartwienia. Zamrugałam szybko i postanowiłam się odezwać.
- Kochanie, wytrzymam to - powiedziałam, żeby go uspokoić. - Max mi wszystko wytłumaczył, po kolei. Naprawdę nie martw się.
Mój wampir spojrzał na mnie ponuro i włożył ręce w kieszenie. Wiedziałam, że chciał jeszcze coś powiedzieć.
- Acha, jeszcze jedno - przypomniał sobie, a ja uniosłam brwi do góry. - Nie spotykaj się z nim więcej bez mojej wiedzy. Dobrze?
Patrzyłam na niego zdziwiona. O czym on mówił?
- Dlaczego?
- Alicja, proszę cię. Zrób to, co mówię. Tak na przyszłość.
- Sądzisz, że powinnam uważać na Maxa? - spytałam.
- Coś w tym stylu - rzucił niedbale, a gdy zauważył, że patrzyłam na niego wymownie, dokończył. - Alicja, on jest wampirem i dobrze o tym wiesz, dlatego powinnaś uważać. To, że ja mam troszeczkę bardziej zaostrzone zasady względem siebie... i ciebie, to nie znaczy, że on postępuje tak samo. Chyba rozumiesz, co chcę ci przez to powiedzieć.
Pokiwałam głową i zapytałam, żeby się upewnić.
- Chcesz mi powiedzieć, że on nie krępowałby się żeby na przykład ukąsić mnie, tak?
- Coś w tym rodzaju.
- Dobrze - powiedziałam spokojnie. - Będę uważać.
- Dziękuję - odezwał się mój wampir i podszedł do mnie, a gdy wstałam zamknął mnie w swych ramionach. Pocałował mnie w czoło i powiedział. - Zawsze mów mi, gdzie i z kim wychodzisz.
- Dobrze, Kasjan - mruknęłam delikatnie znudzona. On widząc moją minę zaśmiał się cicho. Dotknął palcem mojego nosa.
- Chodź - pociągnął mnie w stronę tarasu, łapiąc delikatnie moją dłoń. - Przejdziemy się na spacer.
Uśmiechnęłam się do niego zdawkowo i ruszyłam za narzeczonym w stronę sporego podwórka.
CZYTASZ
Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️
Roman d'amourTOM III POWIEŚCI WYSŁANNICY DIABŁA!!!! Alicja i Kasjan zaczynają wspólne życie. Od ich zaręczyn mija kilka miesięcy, a świeżo upieczeni narzeczeni, planują wystawny ślub. Ich przygotowania do tego dnia, obfitują w problemy i trudności, z którymi będ...