Rozdział 11 - Kto chciałby się związać ze szlamą?

975 32 20
                                    

Jak przystało na nastolatków, uczniowie z okazji tak pozytywnego zakończenia zadania postanowili urządzić imprezę. Cały Hogwart aż wrzał po wydarzeniu, młodzież wciąż była rozemocjonowana, a Draco i Hermiona stali się prawdziwymi gwiazdami. Nagle każdy wiedział, kim była brązowowłosa, na korytarzu ludzie się do niej uśmiechali, gratulowali, a męska część- zagadywała i próbowała poderwać dziewczynę. Jej natura krzyczała o pomoc, kiedy coraz to nowe twarze pojawiały się przed jej oczami i w jakiś sposób chciały zwrócić jej uwagę. Czuła się niekomfortowo, wręcz jakby była prześladowana z każdej możliwej strony. Nawet najmłodsi podbiegali do niej z ogromnymi wypiekami na policzkach i radośnie wykrzykiwali jej imię. W jakimś stopniu jej to schlebiało, jednak zdecydowanie wolała, gdy wszyscy bez słowa ją mijali. Malfoy natomiast wręcz przeciwnie. Nosił się jak król, z jeszcze większym niż zazwyczaj sznurkiem fanek zaraz za sobą. Dumny uśmiech nie schodził mu z twarzy ani na sekundę i raczył nim co jakiś czas, którąś obsesyjnie zakochaną w sobie dziewczynę, sprawiając, że damska część szkoły mdlała. Hermiona obserwowała to z lekkim rozbawieniem, jednak postanowiła tego jednego dnia nie oceniać partnera, w końcu mimo wszystko 7 października był dobry dla nich obojga, a bez Dracona niewiele by zdziałała. I choć wiedziała, że tak naprawdę odwaliła większość roboty, nie chciała psuć ani sobie, ani jemu humoru. Z tego co zdążyła się dowiedzieć w chaosie, który zapanował nad szkołą, Bauxbatons nie dało rady dojść do końca zadania. "Pewnie dlatego, że wysłali Emmę do labiryntu"- pomyślała, po czym parsknęła śmiechem. Durmstrang poradził sobie lepiej, Matt pokierował swoim kolegą idealnie i bez większych problemów zdobyli fiolkę z tajemniczą zawartością, kończąc wyzwanie nawet przed nią i Ślizgonem. Chociaż oni akurat prawdopodobnie mieliby lepszy czas, gdyby Malfoyowi po drodze nie zebrało się na żarty.  No właśnie, Malfoy. Wcześniej nie miała czasu ani ochoty wracać do tego tematu, ale dlaczego do jasnej cholery poczuła jego perfumy w amortencji? To było tak absurdalne, że sama dalej nie była pewna, czy jej się nie pomyliło. Może Matt pachniał podobnie i tak naprawdę to jego zapach sprawiał, że nogi się pod nią uginały? Odsuwała z całych sił myśl o tym, że mogło jej się podobać cokolwiek związanego z blondynem. Podświadomie wiedziała jednak, że nikt inny nie pachniał tak, jak on. I choć nienawidziła go z całego serca, musiała w końcu przyznać przed samą sobą, że to właśnie ta woń, sprawiała że jej serce biło szybciej. Przypomniała sobie też, jak zgodził się pożyczyć jej swoją miotłę i zrobiło jej się trochę cieplej na sercu. W końcu był to chyba zaraz po różdżce, najważniejszy przedmiot w jego życiu i mimo że wiedział, jak tragicznie mogło się to skończyć, i tak zgodził się oddać go w ręce Gryfonki. Wciąż czuła pod palcami gładko oszlifowany trzon, który w niektórych miejscach przedzierały płytkie szramy, prawdopodobnie po bliskich spotkaniach z innymi zawodnikami. Ten drobny gest, jakim było pożyczenie jej Błyskawicy, nieświadomie zbliżył ją do myśli, że jej odwieczny wróg może nie był aż takim potworem, za jakiego go uważała.

Draco Malfoy nie mógł sobie wymarzyć lepszego obrotu spraw. Właściwie dzień był jednym z jego lepszych od dawna. Udało im się przejść pierwsze zadanie, które na dobrą sprawę wydawało mu się banalnie proste, ale patrząc na to, że Emma nawet nie dotarła do końca, może jednak aż tak proste nie było. Przy okazji udało mu się wkręcić Granger, wkurzyć Todorova i usatysfakcjonować Czarnego Pana. Czy coś mogłoby mu zepsuć nastrój? Na pewno nie. Dodatkowo, zwiększyła się ilość kobiet, uganiających się za nim. Żyć nie umierać. Odetchnął głęboko i wyciągnął z szafy czarną koszulę, którą zakładał na dzisiejszą imprezę. Każdy powód do picia był dobry i nie zamierzał zmarnować okazji. Jako że zaproszony był cały rocznik plus Beauxbatons i Durmstrang, mogłoby być im ciężko pomieścić się w jakimś Pokoju Wspólnym, a profesorowie mieli o niczym nie wiedzieć, dlatego najlepszym miejscem na zorganizowanie wszystkiego był Pokój Życzeń. Bo gdzie indziej poza Wielką Salą mieliby warunki? Nagle usłyszał huk, świadczący o tym, że ktoś wszedł do dormitorium.

Tu i teraz ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz