Gdy kolejnego ranka obudził się już całkowicie będąc świadomym, nie pamiętał już demona. Nie był już w szpitalu, a salonie należącym do ojca i Hineii.
— Cześć ofermo.
Humor mu się nie polepszył ja widok swojego przyszłego narzeczonego. Na pewno nie sądził, że będą spotykać się tak często.
— Nie chciałem, aby bankiet mnie ominął, więc udałem się tutaj. Jakie miłe rozczarowanie mnie spotkało, gdy poinformowano mnie, że ty w nim nie uczestniczysz.
To oczywiste, że gdyby Jioh znalazłby się na bankiecie to Seogyum również. Nie przyszedł do niego, tylko interesował go bankiet. Musiał stwarzać pozory, skoro już tutaj był.
— Nie uczestniczę. — szepnął kaszląc.
— Mogłem się tego spodziewać.
Chłopak podszedł do niego i chwycił jego dłoń w której zostawił obrączkę.
— Masz to nosić.
Młodszy anioł poczuł ucisk w sercu. To miały być ich zaręczyny?
Ostrożnie usiadł na łóżku. Dłoń miał ściśniętą, więc nawet nie widział małego kółka.
— Czy to oświadczyny?
— Nie dopowiadaj sobie za dużo. Po prostu zapomniałem ci to wtedy dać.
Już wiedział dlaczego ojciec pytał o zaręczyny i jak można o tym zapomnieć? Zawsze inaczej sobie wyobrażał to wszystko, a i tak będzie musiał zamieszkać u niego.
— W takim razie będę się starać, żebyś mnie polubił. Możemy pójść gdzieś jeżeli chcesz. — zaproponował.
Chłopak zaśmiał się i włożył dłonie do kieszeni swoich spodni.
— Jak chcesz żebym cię polubił to nie właź mi w drogę. Żadnych starań rozumiesz? Nie oglądając ciebie będę bardziej szczęśliwszy. Nie mam zamiaru z tobą nic tworzyć.
— Ale jak to nic? — spytał Jioh zdezorientowany.
— Słowo nic dotyczy wszystkiego.
— Nie rozumiem.
— Nie jesteś zbyt inteligentny, że nie rozumiesz prostych słów.
— Ja chcę się postarać, żeby...
— Nie! Żadnych wieczornych spacerów i herbatek. Żadnego wspólnego łóżka, a przede wszystkim żadnego seksu i dzieciaków. Jak nie będziesz się stosować, to cię skrzywdzę.
Jioh wzdrygnął się, gdy Seogyum podszedł do niego i pacnął go ręką w głowę. Zmarszczył nos na ten czyn i nie wiedział, czy są to przedbiegi.
— To co robisz już jest krzywdą — szepnął zdezorientowany.
— Co to jest?
Jioh wstrzymał oddech, bo chłopak musiał wyczuć jego dwa wypuklenia na głowie, albo chociaż jeden. Natychmiast odsunął się, gdy ponownie chciał się zbliżyć.
— Nie dotykaj mnie. Uderzyłem się w głowę!
— Głowę?
— Spadłem ze schodów.
— Czemu mnie to nie dziwi?
— Nie podobam się tobie, więc jem tylko rano. Zrobiło mi się słabo.
— Jak powiem, żebyś skończył z klifu to też to zrobisz?
— Staram się, żebyś...
— Albo zacznij paradować w damskich ubraniach.
— Jioh jest mężczyzną i nie będzie chodził w damskich rzeczach.
Obaj podnieśli wzrok. W progu dostrzegli Jiae w towarzystwie Youbina, bo drzwi od komnaty były otwarte. Słowa wypowiedział oczywiście demon, bo najmłodszy wujek anioła milczał.
— To był sarkazm. — wytłumaczył się.
Jioh zmieszany usiadł na łóżku krzyżując nogi. Nie lubił takich niezręcznych sytuacji a wiedział, że to wcale nie polepszy wszystkiego.
— Jak się czujesz Jioh?
Jiae był pierwszą osobą, która zapytała o stan zdrowia, a z racji że dużo nie wiedział to wzruszył tylko ramionami. Demon zlekceważył wszystko i zaproponował, aby najmłodszy z towarzystwa się ogarnął i poszedł z nimi na spacer.
— Nie będzie nigdzie iść z demonem, chyba ciebie przegrzało.
Jioh dostrzegł jak Jiae podnosi lewą brew ku górze, a na ustach wkroczył głupawy uśmieszek.
— Dla ciebie książę. Nie jesteśmy na ty.
Youbin wszedł bardziej do pomieszczenia, gdy Jiae ignorując towarzystwo podszedł aby pomóc młodszemu wstać. Na szczęście nie miał większych poważniejszych obrażeń więc poszedł do łazienki, aby się odświeżyć. Spieszył się, więc dużo czasu mu to nie zajęło, za to doskonale słyszał jakąś wymianę zdań, jednak słów nie zrozumiał.
— Idziemy?
— Nie. — odpowiedział Seogyum kipiąc ze złości.
Jioh spojrzał na Jiae zanim nerwowo uśmiechnął się i spuścił głowę.
— Jioh może robić co mu się podoba.
Podobało mu się, gdy wziął go za rękę i wraz z Youbinem wyszli z tego przytłaczającego pomieszczenia. Obrączkę założył już w toalecie, aby przypadkiem nie zgubić, chociaż miał ochotę schować ją do kieszeni.
— Musisz mu pokazać gdzie jest jego miejsce.
Słowa wujka były jakby nieosiągalne. Rzadko z nim rozmawiał, a jak już coś powiedział, to było to poradą, albo złotą radą. Nie potrzebował ich, kiedy sam nie miał życiowego partnera.
— Nasza relacja jest ciężka.
— Każdy czuje tą ciężkość.
Trzydniowy bankiet wciąż trwał, jednak z rana wcale nie było widać, aby w samym królestwie przebywały inne demony.
Jioh sam nie wiedział czego chce, jednak na pewno zdawał sobie sprawę, że jak spotkanie na nowo się zacznie, on ma się nie wychylać i wrócić do salonu z ojca. Tajemnicą nie było również to, że nie wiedział o czym miał z nimi rozmawiać. Brat ojca był od niego starszy o osiem lat, zbliżone tematy miał z Jiae, niż z własnym bratankiem którego widział raz na ruski rok.
Denerwował się.
Czuł się podobnie tak jak wtedy w królestwie demonów, gdy Jiae spotkał swoją koleżankę.
Denerwował się jeszcze bardziej, gdy minęli po drodze Naobina. Szedł za ową dwójką, a najlepszym rozwiązaniem teraz będzie, jeżeli zwyczajnie się od nich odłączy. Tak też zrobił, gdy skręcili w lewo, on poszedł w prawo. Oparł się o ścianę korytarza i rozejrzał się na boki, orientując się czy jest sam. Przysunął wtedy lewą dłoń bardziej do klatki piersiowej, aby przyjrzeć się obrączce. Bawił się nią tak przez chwilę okręcając i tworząc w głowie zupełnie inny obraz zaręczyn. Bał się tego, że każdy zacznie o to wypytywać, a on nawet nie wypowiedział żadnego słowa. Nie mógł przestać myśleć o tym, jak ojciec zabrał mu tamtą obrączkę mówiąc, że niedługo będzie mieć swoją. Słysząc głos Naobina schował się w futrynie drzwi, aby nikt go nie dostrzegł. W końcu wciąż znajdował się na piętrze swojego rodzica.
— Przechodził tędy z wujkiem i demonem, więc musi być z nimi.
Jioh przygryzł policzek od środka czując jak chwyta go skurcz w lewej łydce. Zamknął oczy i zaczął liczyć sekundy, aż odpuści.
— Dlaczego ten dzieciak jest tak nieodpowiedzialny i nie rozumie prostych komend?! — usłyszał Hineę.
Zeszli niżej, więc Jioh czując się lepiej postanowił wrócić do salonu chociaż była tam osoba, która najmniej chciała go teraz widzieć.
— Jestem... — powiedział nieśmiało, jednak nie potrafił spojrzeć w jego oczy przypominając sobie tamtą złość.
Seogyum wstał z fotela. Natychmiast znalazł się przy młodszym, po czym ścisnął boleśnie jego ramię. Jioh chciał się cofnąć, jednak nie zrobił tego i starał się zignorować chwyt.
— Ty nie rozumiesz, że jak mówię nie, to nie?!
— Dlaczego? Nie rozumiem naszej relacji...
— Mam ci to tłumaczyć w inny sposób!?
— To może po prostu porozmawiajmy o wszystkim, to nie będę musiał zastanawiać nad tym, że...
Seogyum potrząsnął aniołem, a tak jak to zrobił, tak nie zdążył wypowiedzieć żadnego słowa, bo go odrzuciło. Złamał stolik upadając na niego. Jioh niechcący krzyknął, a kiedy zdał sobie sprawę, że to Jiae...
— Nie możesz tak robić! — pisnął przerażony i chwycił się za włosy.
Anioł wstał wkurzony i ruszył w kierunku demona, jednak na nic mu to było, bo Jiae używając prostego zakręciła bariery zwyczajnie go odepchnął.
— Nie masz prawa używać przeciwko mnie żadnych zaklęć, tym bardziej na nie swoim terytorium!
— Nie obchodzi mnie to, gdy zachowujesz się jak osioł wobec moich przyjaciół.
— Osioł?!
— Powinieneś być wdzięczny, że tylko tak cię nazwałem, Jioh jest młody i za dobry dla ciebie.
— Jiae przestań!
Seogyum tracąc ponownie cierpliwość oburzony chciał podejść do Jiae, jednak gdy ten powiedział, aby trzymał łapy przy sobie bo inaczej zrobi mu krzywdę zrezygnował zaciskając pięści.
— Masz przewalone!
CZYTASZ
Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKook
Fanfiction~ Nie zapomnij o Nas jest kontynuacją ~ Zaakceptuj Nas Yoongi z powodu ataku na Królestwo Demonów wraca na swoje rodzinne terytorium. Sytuacja staje się krytyczna, gdy tron zostaje przejęty, a on sam zmuszony jest do ukrywania swojego Królewskiego t...