Dream POV
Wstałem około ósmej, ale nie zdziwiłem się jakoś specjalnie, kiedy nie spotkałem nikogo na dole. Postanowiłem zrobić śniadanie i obudzić chłopaków. Myślałem, żebyśmy wybrali się dzisiaj na gokarty, albo gdzieś. Okazało się, że nie ma sera, więc poszedłem od razu do sklepu.
Po jakiejś godzinie śniadanie było gotowe. Nie było piękne, ale starałem się, okej? Teraz pora obudzić chłopaków. Od razu wszedłem po schodach i skierowałem się do pokoju Karla. Tak, miał tu swój pokój, bo całkiem często u mnie bywał. Sapnap właściwie też ma już swój pokój. Wcześniej był to pokój gościnny, ale teraz został pokojem Nicka.
Karl obudził się od razu, gdy otworzyłem drzwi. Wiedziałem, że miał płytki sen, ale nie aż tak.
-Śniadanie czeka na Pana w kuchni chłopaku Pana Armstronga - zażartowałem, a chłopak wyglądał na co najmniej zszokowanego, przynajmniej do momentu, w którym zorientował się o czym mówię. Zaraz potem skierowałem się do pokoju Nicka. Nie pukając wszedłem i zamarłem.
Nicka nie było.
Sprawdziłem łazienkę, a w niej zastałem tylko zakrwawione bandaże.
-KURWA MAĆ - wrzasnąłem.
Karl POV
-KURWA MAĆ - krzyknął Clay, a ja zerwałem się na równe nogi.
-Co jest stary? - zapytałem wybiegając na korytarz.
-Nie ma Nicka - powiedział cicho, a jego oczy zachodziły łzami.
-Hej, hej, spokojnie, może po prostu gdzieś wyszedł? - próbowałem uspokoić chłopaka, a ten tylko wskazał na łazienkę.
W koszu na śmieci leżały zakrwawione bandaże.
Cholera.
-Spokojnie Clay, znajdziemy go - powiedziałem próbując zabrzmieć pokrzepiająco, mimo, że wiedziałem, że powinniśmy szykować się na najgorsze.
Sapnap POV
Był piątek, a my zdecydowaliśmy, że pójdziemy do szkoły dopiero w poniedziałek, więc mieliśmy trzy dni wolnego. Wstałem o szóstej, bo właściwie i tak nie spałem całą noc.
Umyłem się, zmieniłem bandaże i poszedłem na dół zrobić sobie śniadanie. Chciałem zrobić sobie tosty, ale nie było już sera, więc zdecydowałem się na zwykłą kanapkę. Wziąłem również jednego monstera Karla. Zastanawiało mnie, co on w nich widzi. Zaraz po tym wybrałem się na krótki spacer.
Było całkiem zimno, ale nie przeszkadzało mi to. Monster faktycznie był dobry. Wybrałem się nad jeziorko, a może bardziej zalew, który odkryłem jeszcze przed początkiem roku szkolnego. Tu było jeszcze zimniej. Usiadłem na ziemi i wyciągnąłem słuchawki. Niedługo po tym muzyka rozbrzmiała w mojej głowie.
Trzy rzeczy pozwalały mi uciec od rzeczywistości. Drugą z nich była właśnie muzyka. Miałem wrażenie, że ktoś jednak mnie rozumiał. Chociaż w jakiejś części. Mimo słuchawek usłyszałem sygnał karetki. Pomyślałem przez chwilę, że chciałbym być na miejscu tej osoby...
Dream POV
Karl powtarzał mi cały czas, że wszystko będzie dobrze.
Tak samo mówił chwilę przed tym, jak znaleźliśmy Sapa całego we krwi na tej jebanej polanie.
-Gdzie mógł pójść? - zapytał chłopak ubierając się.
-Nie wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Chwilę później siedzieliśmy w moim czarnym mustangu.
Ale gdzie powinniśmy jechać? Gdzie on mógł być?
Włączyłem silnik i pojechałem. Nie wiem gdzie. Po prostu jechałem z nadzieją, że będzie siedział gdzieś na ławce i na nas czekał.
Po jakichś 15 minutach drogi w ciszy Karl zapytał;
-Clay..
-Tak?
-A próbowałeś do niego zadzwonić? - zapytał, a ja chciałem przyjebać sobie z całej siły za to, że nie pomyślałem o tak podstawowej rzeczy, tylko od razu oskarżałem go o najgorsze.
-Zadzwoniłeś, prawda? - zapytał jeszcze raz, a ja nie odpowiedziałem, tylko momentalnie zawróciłem.
-Masz telefon? - zapytałem wciskając gaz.
-Nie. Zostawiłem w domu. Na prawdę nie wpadłeś na to, żeby do niego zadzwonić? Przecież mógł po prostu gdzieś wyjść. Czemu od razu zakładasz, że się kurwa zajebał - zaczął krzyczeć Karl, a na moim policzku pojawiły się łzy.
Karl momentalnie się zreflektował.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam - mówił chłopak - Nie powinienem był. Przepraszam, ja też mogłem o tym pomyśleć.
Milczałem.
-Clay, proszę cię - on również był bliski płaczu - Na prawdę nie chciałem.
-Wiem.
-Zobaczysz, wrócimy do domu, zadzwonimy do niego i okaże się, że siedzi sobie gdzieś na jakiejś polance słuchając muzyki - powiedział brunet.
Polance.
Mimo wszystko chciałem, żeby okazało się, że z Nick'iem wszystko okej...
~~~
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pamiętajcie, kocham was wszystkich niesamowicie ❤️
CZYTASZ
For Infinity || Karlnap
Fanfiction-Nie pomożesz mu, jeśli sam sobie nie dasz pomóc - westchnął Clay łapiąc mnie za rękaw bluzy, a ja wywróciłem tylko oczami. Problem był w tym, że blondyn miał rację. Miał pieprzoną rację, a ja nie chciałem tego przyznać.. TW ⚠️⚠️ W książce pojawią s...