Rozdział 10

650 47 31
                                    

— Wszystko będzie dobrze, Billy. — powiedziała Fallon podając mu kubek z ciepłą herbatą.

— Stresuję się. — wyznał Bill patrząc na przyjaciółkę — Sam nie wiem dlaczego. To tylko kawa. Nikt nawet nie wspomniał o randce.

— Jestem pewna, że będziecie się dobrze bawić. — powiedziała dziewczyna uśmiechając się do niego.

— Nie powinienem ci w ogóle zawracać głowy. Masz ślub do zaplanowania. — powiedział rudzielec spoglądając na pierścionek zaręczynowy na palcu Fallon.

— Przestań. Val i ja nawet nie ustaliliśmy daty, praktycznie w ogóle nie wspominamy o ślubie. — powiedziała.

— Myślałem, że dużo już nad tym myślałaś...

— Ja tak, ale Val raczej nie. — powiedziała Fallon — Nie mam pojęcia czemu w ogóle się oświadczył skoro nic się nie zmieniło. Niby mam ten głupi pierścionek na palcu, ale o ślubie nie wspomniał od zaręczyn. — dodała.

— Przykro mi, Fal. — powiedział Bill.

— Dlatego skupię się na tym aby ci pomóc, bo Ty i Scarlett musicie być razem. — dodała.

— To tylko jedno spotkanie. — odparł Bill.

— Ale między wami jest wyczuwalna chemia! — zawołała Fallon.

— Sam nie jestem pewien, ale jestem dobrej myśli. — powiedział.

— Będę się już zbierała. Obiecaj, że się jutro postarasz?

— Obiecuje. — zaśmiał się Bill — A jak Val wciąż nie wspomni o ślubie to ja z nim porozmawiam. — dodał.

Fallon zamknęła za sobą drzwi, a Bill od razu udał się do kuchni by przyrządzić sobie kolację. Tymczasem parę ulic dalej Scarlett korzystała z wolnego mieszkania i wygrzewała się w ciepłej wodzie. Ten tydzień był, delikatnie mówiąc, ciężki i musiała odreagować. Brakowało jej odpoczynku i była cały czas zmęczona. Czasem miała ochotę siedzieć przez cały dzień w domu i nic nie robić i najlepiej nie wychodzić. Jednak bardzo cieszyła się na spotkanie z Billem i nie mogła się już doczekać.

Brunetka dokończyła kieliszek wina i wyszła z wanny w samym szlafroku, a pokoju przebrała się w piżamę i od razu położyła spać. Nie denerwowała się spotkaniem z Billem, bo nawet jeśli nie wyszłoby nic więcej niż przyjaźń to ich rozmowy były bardzo swobodne a sam Bill był bardzo kochany i, szczególnie dla Scarlett, pociągający.

Tydzień Billa też nie należał do najprzyjemniejszych, dlatego pozwolił sobie spać trochę dłużej tego dnia i spał aż do samej dziesiątej. Jego sowa przyniosła parę listów, w tym od jego rodzeństwa, Ginny mu opowiedziała o tym, że jego młodszy brat, Fred, ma dziewczynę, którą Bill musi koniecznie poznać, do Bena, że podróż się nieco przedłużyła, od Charliego i Josephine, z nim miał najlepszy kontakt i często do siebie pisali i od mamy, która napisała mu o finałach Turnieju Trójmagicznego, na który Bill ma przylecieć.

Gdy nadeszła godzina, na którą miał się spotkać ze Scarlett to ubrał się dość elegancko, ale nie na tyle, żeby było mu za gorąco, bo słońce prażyło okropnie tego dnia, i wyszedł z mieszkania. Czekał na nią w umówionym miejscu. Włożył ręce do kieszeni jeansów i dziękował sobie, że postanowił dzisiaj upiąć włosy w koczka, bo słońce świeciło prosto na jego szyję. W końcu zobaczył Scarlett idącą do niego w czarnej koszulce na ramiączkach i czerwonej spódniczce. Jej włosy również były upięte a na nogach miała obcasy, ale wciąż nie dorównywała wzrostowi Billa.

— Cześć. — powiedziała witając się z nim buziakiem w policzek.

— Hej. — rzucił z uśmiechem.

— Przepraszam za spóźnienie. — powiedziała lekko zawstydzona — Ale mama do mnie zadzwoniła i nie mogła przestać gadać. — zaśmiała się wchodząc do kawiarni.

Kawiarnia była dość sporych wielkości, zachowana w jasnych kolorach oraz w środku było mnóstwo roślinności. Przyjemny zapach kawy unosił w powietrzu i było nieco zimniej niż na zewnątrz ale wciąż ciepło. Scarlett i Bill usiedli przy stoliku z dwoma białymi fotelami i spojrzeli na menu.

— Mrożonej kawy? — zapytali w tym samym momencie.

— Tak, bardzo chętnie. — powiedziała Scarlett uśmiechając się do rudzielca.

Bill poszedł zamówić i po czterech minutach otrzymał zamówienie i wrócił do stolika. Brunetka mu podziękowała i zrobiła łyka kawy.

— Twoi rodzice też na Twój wyjazd zareagowali tak jakby świat się walił? — zapytała, a Bill się roześmiał przypominając sobie niedowierzają minę swojej mamy.

— Moja mama myślała, że żartuję. — powiedziała Bill — Trochę ciężko było jej to pojąć ale to zaakceptowała. — dodał.

— Moja mama przez cały tydzień płakała i starała się mnie zatrzymać. — powiedziała Scarlett — Twoja pewnie też, co?

— Nie zrozum mnie źle. Kocham moją mamę całym sercem, ale ona strasznie czasami dramatyzuje. Wyolbrzymia pewne sytuacje. Nie chciałem mówić każdemu z osobna, więc powiedziałem wszystkich na raz i mama tak się popłakała, że przez nią Ginny, moja młodsza siostra, się też popłakała, atmosfera zrobiła się mniej napięta dopiero gdy Ron zapytał gdzie jest Egipt. — powiedział Bill.

— Czy Twoja mama też ugotowała ci tyle jedzenia i rzuciła na nie zaklęcie tylko po to, żeby Ci starczyło co najmniej na dwa lata? — zapytała Scarlett ze śmiechem.

— Tak. — Bill odwzajemnił śmiech — Zrobiła mi tyle jedzenia. Najgorsze jest to, że się pomyliła. Mój brat Charlie lubi bardzo makaron ze szpinakiem, ja za to nienawidzę szpinaku, a to ja dostałem cztery pudełka z tym makaronem. — powiedział

— Uroki posiadania dużej rodziny. — dodał Scarlett — Przyznaj się, że czasem wolałbyś być jedynakiem.

— Czasami tak... ale kocham moje rodzeństwo, jestem dla nich jak bohater! Najstarszy, wiem najwięcej... przywożę im prezenty, bronię przed mamą. Cały pakiet! — zawołał Bill robiąc łyk kawy.

— Mają szczęście. — powiedziała Scarlett.

— Czy ja wiem. Starałem się być dobrym bratem. — powiedział Bill — A potem wyjechałem i mimo, że tęsknię za nimi to nie żałuję. Uwielbiam Egipt.

— Byłam tu kiedyś na wakacjach z rodziną i się zakochałam. — powiedziała Scarlett — Niesamowite miejsce.

— Też tak uważam. Jest tu naprawdę cudownie. — powiedział Bill.

— Nigdy cię jeszcze o to nie zapytałam, ale chodziłeś tu z kimś? — zapytała — Miałeś stałą dziewczynę?

— Nie... chodziłem na randki, miałem dziewczyny, ale żaden związek nie był na tyle poważny. — powiedział — A ty?

— Ja miałam narzeczonego.

— Co się stało? Rozstaliście się?

— Nie... w zasadzie to... on zmarł parę lat temu. — powiedziała Scarlett.

— O rany, przepraszam. — powiedział Bill — Naprawdę mi przykro. Nie wiedziałem.

— Nie szkodzi, Bill. — powiedziała Scarlett — Już mam to za sobą. — zapewniła go — Czasem za nim tęsknie, ale gdy teraz o tym pomyślę to... szczerze mówiąc to sama nie wiem czy to był odpowiedni związek.

— Może był odpowiedni mężczyzna w niedopowiednim czasie. — powiedział Bill.

— Być może tak. — stwierdziła — Niby byliśmy zaręczeni a do ślubu było blisko, to jednak pamiętam, że miałam wątpliwości. — dodała — Teraz patrzę na to zupełnie inaczej.

— Wiem, że to nieodpowiednia pora ale może... umówimy się na randkę? Taką oficjalną? Na kolację? — zapytał Bill.

— Bardzo chętnie, Bill. — powiedziała Scarlett.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz