𝒓𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂𝒍 2

89 4 0
                                    

Widziałam że dziewczyna chwilę temu się od niego odsunęła, nie podobało mi się to.
—Cormac?—kiedy wypowiedziałam jego imię, chłopak się lekko spiął— możemy pogadać?— zapytałam go. Chłopak niechętnie wstała i poszedł ze mną na koniec wagonu w którym byliśmy — mógł byś mi wytłumaczyć dwie rzeczy?
— no to dalej— powiedział naprawdę wrednie i od niechcenia
— pf teraz trzy
— dobra mów co chcesz
— czemu jesteś taki wredny? Czemu nic nie pisałeś przez całe wakacje i z jakiej racji Emma się do ciebie przytulała??
— jeden. Nie jestem. Dwa. Nie miałem ochoty. Trzy. Nie prawda, zresztą kiedy niby? — no co za chuj
— jesteś. Jak zawsze nie miałeś ochoty. Jak szłam do ciebie
— dobra..— powiedział nabierając powietrza — to koniec, nie pasujemy do siebie. Nic nie czuję i tyle — po usłyszeniu tych słów wypowiedzianych przez niego łzy napłynęły mi do oczu.
— j-jak to nie pasujemy..?
— no nie pasujemy i tyle, chciałem ci to powiedzieć przed wakacjami ale nie wiedziałem jak.
— ale ten cały rok razem, byliśmy zakochani w sobie, czy ja coś źle zrobiłam??— zaczęłam się go dopytywać a łzy same leciały mi z oczu.
— nie, nie, nie. Ty byłaś zakochana przez ten rok, ja może przez kilka pierwszych miesięcy.
— nie wierzę.. daj nam drugą szansę
— nie Ashley ja.. ja nie chcę—wtedy obiecałam sobie że już nigdy nikogo nie będę błagać o drugą szanse— nie kocham cię. Zresztą mam kogoś
— c-co.. kurwa ty chuju!!! Nienawidzę cię!!— zaczęłam go szarpać za koszule na co on chwycił z całej siły moje nadgarstki i zaczął odsuwać mnie od siebie.
— nie. Dotykaj. Mnie. JUZ NIGDY — ostatnie słowa wypowiedział przez zaciśnięte zęby. Kiedy skończył mówić odepchnął mnie przez co odbiłam się lekko od ściany wagonu i upadłam na kolana. Wtedy spluną w moją stronę i odszedł.

Klęczałam na brudnej ziemi podpierając się dłońmi i czułam ogromny żal a zarazem ogromną gorycz i chęć zniszczenia go. Schowałam twarz w dłonie i płakałam, modliłam się żeby to był jebany sen. W pewnym momencie zaczęłam rozumieć że on zdradzał mnie przez ostatnie dwa miesiące z Emmą. Kiedy to zrozumiałam spojrzałam szybko przed siebie, szybko wstałam po czym przybrałam moja ciemną stronę, obiecałam sobie że nie będę pokazywać tego jak się czuje, moich uczuć i emocji, nic.

odrazu się otrzepałam i wytarłam łzy, odrazu wróciłam się do mojego wagonu. Idąc przed siebie czułam w sobie coś potężnego, coś co wiedziałam że w tym roku rozniesie Hogwart. Czułam jak moje włosy powiewają od tępa które nabrałam oraz jak się obijają od moich ramion.

Kiedy dotarłam na moje miejsce usiadłam jak gdyby nigdy nic. Pansy oraz chłopaki się dziwnie na mnie patrzeli, jakby dementora zobaczyli.
— Ashley, wszystko wporzadku? — zapytał Zabini
— tak, w jak najlepszym a co? — z jednej strony czułam się jakbym wygrała życie ale z drugiej czułam jak upadam.
— trochę jesteś rozmazana— powiedziała Pansy— obróć się to ci to wytre— powiedziała dziewczyna kiedy odwróciłam twarz w jej stronę, zaczęła mi wycierać policzki, nie pomyślałam że mogę być rozmazana, zapomniałam o tym zupełnie— Ashley, nie kłam proszę cie, co się stało? — zapytała Pansy
— nie chce o tym mówić, okej?
— jasne..
Siedziałam cicho przez następne dwadzieścia minut, co jakiś czas widziałam jak Malfoy na mnie spogląda— ma ktoś papierosa?— zapytałam wtrącając im w rozmowę i patrząc gdzieś daleko przed siebie. Słyszałam z ich strony tylko ciszę.
— ja mam — powiedział Malfoy na co spojrzałam na niego lekko zdziwiona że odpowiedział
— poratujesz? — kto pyta nie błądzi, raz kozi śmierć.

Malfoy tylko kiwną głową a ja wstałam razem z nim. Poszliśmy do toalety na końcu wagonu w której zamknęliśmy się na klucz i otwarliśmy okno. Chłopak wyjął z kieszeni płaszcza papierosy po czym podał mi jednego wraz z zapalniczką, włożyłam papierosa do ust i odpaliłam papierosa oddając mu zapalniczkę.
— Ashley, co ty masz z rękoma? — kiedy się mnie zapytał zauważyłam że zrobiły się na moich nadgarstkach lekkie siniaki, szybko zaciągnęłam mocniej rękawy żeby nie było ich widać i dalej paliłam.
— nie ważne..— powiedziałam szeptem
— powiesz o co chodzi? Widzę że jest coś nie tak — zdziwiło mnie to pytanie ze strony ślizgona. W końcu nie mam dobrych relacji a dziś go uderzyłam— zerwał z tobą?
— skąd ty to niby wiesz?— byłam w szoku nie mówiłam nic im przecież.
— Pansy powiedziała że idziesz go poszukać, zgaduje że cię zostawił. — powiedział siadając na klapie. Nic mu nie powiedziałam tylko zaczęłam patrzeć w górę, chciałam jakoś powstrzymać łzy żeby nie płakać.
— tak, zerwał ze mną..
— a jaki był powód?
— znudziłam mu się, zdradzał mnie przez ostatnie dwa miesiące..
— jeszcze mi powiedz że to co masz na rękach to jego sprawka?— na to pytanie nie odpowiedziałam, zaczęłam nerwowo ruszać nogą oraz szybciej palić papierosa żeby tylko go skończyć i wrócić na miejsce— kurwa Ashley odpowiedź mi — chłopak dalej mówił a ja tylko zgasiłam niedopałek — kurwa zabije gnoja..

Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz