Rozdział 1

232 17 9
                                    

Nicole

Godzina trzecia rano. Czemu więc nie śpię? Bo mam problemy ze snem? Nie. Bo dopiero co skończyłam maraton filmowy z przyjaciółką? Nie. Nie śpię, bo muszę szukać mojego brata, który pewnie teraz siedzi zadowolony w jednej z londyńskich knajp i pije piwo.

Czasami zastanawiam się, czy on kiedykolwiek używał szarych komórek, które, mam nadzieję, jeszcze znajdują się w jego głowie. Wątpię w to, że myślał pisząc do mnie sms'a z prośbą, bym po niego wyszła, bo ten nie jest w stanie sam wrócić do domu. A przecież mi obiecał. Obietnica o skończeniu z alkoholem. Obietnic się nie łamie.

Mimo to, on jednak jest moim bratem. Rodziny się nie wybiera. Rodziny się nie opuszcza. Rodzinie się pomaga, czyż nie?

Pokonywałam kolejne kroki w ciszy. Dobrze, że chociaż podał mi adres ulicy, na której aktualnie przebywa. Kiedy dotarłam na miejsce w oczy rzuciła mi się jego czerwona czapka i wystające spod niej kosmyki blond włosów. Naprawdę powinien sciąć te włosy.

Siedział na ławce przed pubem, do którego bałabym się wejść nawet za dnia, z łokciami opartymi o kolana. Nieobecne spojrzenie utkwił w szyldzie wiszącym niezbyt wysoko na ścianie budynku.

Usiadłam obok niego. Zapięłam bluzę, nałożoną w pośpiechu, po samą szyję.

- Dziękuję, że przyszłaś. - odwrócił się w moją stronę.

Nie odpowiedziałam. Kiwnęłam tylko głową na znak, że usłyszałam.

- Rzuciła mnie.

-Och... przykro mi.

Przysunęłam się bliżej brata i przytuliłam do jego boku. Pocieszająco głaskałam go po ramieniu. Chciałam go w jakiś sposób pocieszyć i zapewnić, że jeszcze znajdzie swoją drugą połówkę, ale żadne odpowiednie słowa nie przychodziły mi do głowy.

- Dziękuję, że jesteś. - usłyszałam.

- I zawsze będę. - uśmiechnęłam się.

Siedzieliśmy tak, przytuleni dopóki nie zawiał mocniejszy wiatr. Przez moje ciało przeszedł dreszcz i poczułam jak na ramionach pojawiła się gęsia skórka.

- Chyba powinniśmy wracać. - zaproponowałam, patrząc wyczekująco na Kevina.

- Masz rację, zaraz się przeziębisz. Chodźmy.

Wstałam z ławki, czekając, aż brat zrobi to samo. Ten jednak wyjął swój telefon i zdjął z niego klapkę.*

- Co robisz? - spytałam obserwując go uważnie.

W jego rękach znalazła się mała karta**, którą po chwili przełamał na pół.

- Zaczynam nowe życie. - odpowiedział.

_________________________________

*klapkę - nie wiem, czy to jest "profesjonalna" nazwa tej tylniej części telefonu haha

**mała karta - chodzi tu oczywiście o kartę SIM, ale myślę, że raczej każdy się domyślił

Jak się wam podoba? Pierwszy rozdział, trochę zmieniony, bo w pierwotnej wersji wyglądał inaczej. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu i może nawet znajdzie się jakiś komentarz? :)

Byłoby mi miło! ♥

I'm a liarWhere stories live. Discover now