23

85 4 9
                                    

W domu Harrisów siedziałam do późnego wieczora, aż Nate napisał, że w końcu udało im się pozbyć ojca z domu tak więc na spokojnie mogę wracać i nie obawiać się, że go spotkam. Alan, który coraz bardziej przekonuje mnie do swojej osoby od razu zaproponował podwózkę, na co przystałam ponieważ mój samochód został pod biblioteką, a nie uśmiecha wracać mi się do domu na piechotę, w dodatku po zmroku.

Cóż, będę musiała zwerbować jutro Nate'a aby skoczył ze mną odebrać auto spod biblioteki.

Dość szybko mijaliśmy kolejne przecznice Darkness City, ponieważ nie były one zatłoczone, tak jak w godzinach szczytu, czyli tak między 14 a 15, kiedy to ludzie wracają z pracy czy szkoły do swoich mieszkań i domów. Na drodze minęliśmy może kilka samochodów. Przez szybę obserwowałam ulice miasta oświetlanego przez przydrożne lampy, światła samochodów i neony pobliskich barów, restauracji czy choćby witryny sklepów i fryzjerów mijanych po drodze. Niewątpliwie, miało to swój urok.

Niby zwyczajne miasteczko, takie jak każde inne, jednak na pewno Darkness City nie było jak każde inne. Było wyjątkowe. Wyjątkowe, ponieważ mieszkali w nim wyjątkowi ludzie. Niby każdy inny, a jednak łączy nas jedno. Łączy nas miasto- nasze miasto.

Przez boczną szybę obserwowałam mijane przez nas ulice miasta. Na chodniku spacerowała trzymając się za ręce dwójka staruszków. Kobieta szła podpierając się na lasce, a jej mąż w drugiej ręce trzymał smycz jamnika który maszerował przed nimi wesoło merdając ogonem i co jakiś czas zabawnie podskakując. Trochę dalej za zakrętem była grupka nastolatków nieco młodszych ode mnie. Najprawdopodobniej byli to skaterzy ponieważ większość z nich trzymało deskę lub na niej jechało. Kilka ulic dalej Pan Philip wraz ze swoim stanowiskiem do sprzedaży hot-dogów, wracał w kierunku swojego małego mieszkania.

Każdy inny, a jednak tak podobni.

Nareszcie samochód wjechał na moją ulicę, na której było zadziwiające pusto. Tylko jedno auto stało w oddali pod drzewem niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Chłopak po chwili zatrzymał się pod bramą nie gasząc silnika swojego pojazdu.

-To do kiedyś tam.- pożegnałam się, odpinając pas bezpieczeństwa.

-Do kiedyś tam.- odpowiedział wyrzucając przez okno niedopałek papierosa, na co posłałam mu karcące spojrzenie.- No co?- uniósł kpiąco kącik ust.

-Zanieczyszczasz mi podjazd.- fuknęłam, na co zachichotał, kręcąc z rozbawienia głową.

Kilka sekund później Alan odjechał, a ja jeszcze chwilę wpatrywałam się w znikający za horyzontem samochód, który z każdą kolejną pokonywaną przez siebie stopą robił się coraz mniej wyraźny. W końcu gdy odwróciłam się z zamiarem wejścia na podwórko, światła stojącego nieopodal samochodu zaświeciły się na co przeszył mnie zimny dreszcz. Mimowolnie odwróciłam się w tamtą stronę i od razu tego pożałowałam. Z pojazdu wysiadł mężczyzna, który powolnym krokiem zaczął zmierzać w moją stronę.

Zaraz zginę. Przecież tak zaczynają się kiepskie filmy o morderstwach i porwaniach, do cholery!

Chciałam wykonać jakikolwiek ruch, jednak moje ciało przeszł paraliżujący strach, przez co nie mogłam wykonać nawet kroku do przodu. Poczułam jak po ciele spłynęła mi kropla zimnego potu, a ręce i nogi drżą, jakby z zimna.

Uciekać, uciekać, uciekać!- krzyczała moja podświadomość, a płynąca w żyłach adrenalina sama zaczęła kierować moim ciałem. Na drżących nogach zbliżyłam się do bramki, która jak na złość nie chciała się otworzyć. Wcisnęłam palcem guzik od domofonu, mając szczerą nadzieję, że ktoś jest na parterze i mi otworzy w trybie natychmiastowym. Nawet Kiara była w domu, ponieważ słyszałam przytłumione przez drzwi i odległość szczekanie. Odwróciłam się w stronę nieznajomej postaci która zbliżała się ku mnie wielkimi krokami.

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz