Weszłam do pokoju z myślą że ktoś tam jest, jednak nikogo nie było— japierdole ci się znowu rozpłynęli..— powiedziałam sama do siebie idąc w stronę kufra, pomyślałam że przejdę się na tę imprezę, rok temu nie byłam na żadnej bo byłam za młoda według prefektów, nie mowie ze teraz jestem jakoś super dorosła ale napewno jestem bardziej dojrzała niż wcześniej.
Zaczęłam rozrzucać ubranie z mojego kufra z myślą poszukania sukienki. Wzięłam ze sobą kilka w tym jedna z moich ulubionych, czarną, krótka, ze sztucznej skóry, mocno przylegając do ciała przez co widać idealnie całą moją figurę. Uwielbiałam tę sukienkę, w dodatku była na cienkich srebrnych łańcuszkach, cudowna.
Oczywiście jak to kobieta musiałam mieć pełno par butów, na moje szczęście moje buty to są same wysokie, mam tylko jedne tenisówki. Mam wysokie kozaki, botki, lakierki.. nie wiedziałam co ubrać, zdecydowałam się na kozaki które były bardzo przylegające do nogi i z tego samego materiału co sukienka przez co wyglądałam idealnie.
Była już 21.30 więc myślałam że Pansy po prostu poszła do Draco i dlatego jej nie ma w pokoju. Sama przez ostatnią godzinę się szykowałam, rozczesałem włosy i zrobiłam lekki makijaż.
Zeszłam na dół jakoś chwilę po 22. Na dole było już pełno ludzi, muzyka, kolorowe światła. W niektórych miejscach były stoliki na których stał alkohol, soki czy przekąski. Nie miałam zbytnio planu na to co mam robić, postanowiłam zejść i pójść w stronę któregoś z wolnych stolików i nalać sobie soku.
Kiedy wyminełam ludzi na parkiecie i dostałam się do miejsca do którego dążyłam chwyciłam za szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego. Stałam przy stoliku i patrzyłam w dno szklanki, słyszałam jak ludzie się bawią oraz muzykę która odbijała się od kamiennych ścian. Usłyszałam że ktoś podszedł do stolika przy którym stałam— można się przyłączyć?— podniosłam głowę kiedy usłyszałam głos. Było to dwóch chłopaków, nie kojarzyłam ich ani trochę.
—em jasne, proszę, ja i tak już ide— skłamałam. Stwierdziłam że pójdę gdzieś a oni niech sobie posiedzą.
— nie, zostań, nie przeszkadzasz nam, wręcz przeciwnie— powiedział chłopak o zielonych oczach.
— no dobrze— nie byłam pewna czy aby napewno chce z nimi zostać, jestem raczej źle nastawiona do ludzi. — ale pozwólcie że pójdę do łazienki— po powiedzeniu tego szybko odeszłam w tłum ludzi na parkiecie, nie sądziłam że jest tu tyle ludzi i tak łatwo się zgubię w tłumie. W pewnym momencie udało mi się wyjść a przede wszystkim zgubić tych chłopaków, definitywnie nie lubię ludzi. Kiedy poprawiłam włosy i sukienkę zauważyłam że wyszłam tuż obok "loży VIP", mam tu na myśli skórzane kanapy przy kominku które są zajmowane tylko przez najbardziej rozpoznawalne osoby w slytherinie. Siedział tu już naprawdę najebany
Zabini do którego tuliła się również wstawiona mocno Greengrass, była też i moja zagubiona parka, czyli Pansy i Draco, no i Gregory Goyle, Crabbe Sr i Grace Davies. — Brooks! Słońce!!— z rozmyśleń wyrwała mnie lekko wcięta Grace, jest to blondynka ciut niższa odemnie, jest dość dobrą uczennicą i bardzo miła, na pierwszy rzut oka można pomyśleć że jakim cudem jest w tym domu, ojj nie chcecie jej denerwować..
— hej..— powiedziałam cicho do dziewczyny która się do mnie zaczęła tulić
— chodź do nas!! Proszeeee— Davies definitywnie już starczyło procentów. Szarpała mnie za nadgarstek czym spowodowała u mnie ból z powodu wcześniejszego incydentu z moim ex.
— Dobrze Grace tylko proszę, puść..— powiedziałam cicho z uśmiechem na twarzy, blondynka odrazu mnie puściła i kazała usiąść na kanapie.Kanapy były trzy i ułożone wokół małego stolika.
Na pierwszej siedział Zabini z szalem z różowych piórek i wielkich świecących okularach, obok niego była Greengrass która się bawiła i śpiewała razem z nim piosenki. Tuż obok nich siedział Crabbe który śpiewal sobie razem z Goylem który siedział na drugiej kanapie. Zaraz na nim siedziała Grace która w sumie skakała wokół kanap, jak to powiedziała "muszę pozbyć się procentów poprzez spocenie się żebym mogła wypić więcej", tak, jest odklejona. Siedziałam również na tej kanapie, a na trzeciej siedziała Pansy wtulona w Draco i cały czas lepiącą się do niego, Draco był nie w sosie. Widziałam jego zdenerwowanie i niechęć do siedzenia tutaj. Tak jak każdy zareagował pozytywnie że przyszłam tak Draco nawet negatywnie nie zareagował, był zapatrzony w ogień palący się w kominku i wciągnięty w picie ognistej. Patrzyłam na niego i przypomniała mi się sytuacja z pociągu, muszę mu powiedzieć żeby nic już nie robił McLaggenowi bo szkoda na niego nerwów i zdrowia. Ale nie teraz, zrobię to kiedy indziej.. najlepiej w momencie w którym zrozumiem czemu tak się przejął moim rozstaniem, jakby co go to interesowało, skąd u niego tyle tej empatii? Chociaż nie, nawet tego nie można tak nazwać, nie wiem jak można to nazwać, przeraża mnie to jego zachowanie.
CZYTASZ
Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌
Romance"-jesteś pierwsza osobą w której się tak zakochałam i dla mnie tyle znaczyła, a zarazem jesteś moim największym koszmarem od którego nie mogę się uwolnić.. -powiedzialam do blondyna wstając z łóżka i wychodząc z jego pokoju. to był moment w którym...