I.
– Z pacjentami? – Słowo wyrwało mi się z gardła.
Nie ukrywałam zdziwienia. Zresztą... czy ja kiedykolwiek przed nią coś ukrywałam? I co ważniejsze – czy był sens ukrywać myśli przed studentką psychiatrii?
Fina spoglądała na mnie, jakby nic się nie stało. Równie dobrze mogła pytać, czy mam w lodówce mleko; jej mina nie zmieniłaby się zbyt drastycznie.
– Nie cieszysz się? – Usiadła przy stole.
– Cieszę? – Nie, to ani kapkę właściwe określenie.
– Przecież chciałaś pomagać...
– Ale ja jestem opiekunem medycznym, a nie psychiatrą – wycedziłam. Tym razem jej grymas przeistoczył się w osłupienie, jakbym informowała ją o tajemnej wiedzy mistrzów dalekiego wschodu.
Mogłabym powiedzieć Finie, że oszalała, choć nie byłoby to zbyt na miejscu, biorąc pod uwagę osoby, którymi otacza się w ośrodku. Przy naszej relacji już dawno porzuciłyśmy to, co wypada mówić, a co lepiej zachować dla siebie. Bratnie dusze lubią głupoty, śmiech i psikusy.
– Pojedziesz tam jako wolontariuszka. Osoba, która jest wsparciem dla innych, służy im pocieszeniem, zwykłą rozmową. Do tego nie trzeba tytułu, tylko empatii, a ty to masz, Fancy. – Ton Finy przybrał rzeczowe brzmienie. Patrzyła przed siebie, skubiąc maślane ciasteczko, które postawiłam przed jej nosem na kwadratowym talerzyku z niebieskimi wzorkami wymalowanymi na krawędziach. Mimo że nie był najnowszej daty, ani myślałam go wyrzucić. – Empatia to twoje drugie imię, zapomniałaś?
Po tym przypomnieniu nieco się uspokoiłam, próbując ugryźć propozycję.
– To zbyt... Odpowiedzialne. – I na pewno przytłaczające, pomyślałam w duchu. Nie wiedziałam, czy byłam gotowa na wzięcie na siebie historii ludzi, którzy zmagali się z zaburzeniami. Tyle przeszli w życiu... Będę płakać wieczorami, jeśli nasłucham się, że ktoś kogoś skrzywdził. Podziwiałam Finę za to, co chce wziąć na swoje barki, idąc taką ścieżką kariery.
– Fancy! – Moja bratnia dusza wstała i złapała mnie za ramiona. – Ty się do tego nadajesz. NADAJESZ. Pomyśl... Jesteś zdolna wzbogacić niejedną osobę jedynie tym, że będziesz w pobliżu, że wysłuchasz, podasz kubek gorącej herbaty. Wiesz, jak niewiele potrzeba czasem, by dać komuś wsparcie...
No dobra, Fina wiedziała, jak na mnie wpłynąć. I zaczynałam wątpić, że wynika to z tego, jak dobrze mnie zna. Ona po prostu wiedziała, jak trafić w czuły punkt człowieka. Perswazja to jedna z jej umiejętności, dzięki której zyskiwała to, co chciała. Miałam przed sobą dziewczynę, która niedługo zda egzaminy na uczelni, i już bardzo niewiele będzie ją dzielić do zawodu psychiatry.
Westchnęłam.
– Temu spojrzeniu nie da się odmówić – rzuciła na rozluźnienie.
– Tak, zdecydowanie – zachichotałam.
Moja mądra pani doktor wróciła do pałaszowania ciasteczka. Nie odzywała się przez dłuższą chwilę; zapewne wiedziała, że mnie przekonała. Spryciara zapaliła we mnie płonącą cząstkę, która wiązała się z poczuciem misji. Orientowała się doskonale, że chcę pomagać ludziom. Pytanie tylko, czy wytrwam i czy nie będę... za słaba.
– No to jak tam będzie? – Usiadłam na naprzeciwko niej i oparłam łokcie o blat. Umieściłam podbródek na palcach, z zaciekawieniem wpatrując się w jej beznamiętny wyraz twarzy. – Ile osób jedzie? I ile lekarzy? Pokoje będą dwuosobowe? – wymieniałam wszystko prócz tego, co ciekawiło mnie najbardziej. – Nie mogłybyśmy jechać razem?
CZYTASZ
Chłopak z psychiatryka
Short StoryOna empatyczna, on bezradny i w zamknięciu. Co z tego wyniknie? Opowiadanie jest inspirowane czasami, kiedy stawiałam pierwsze kroki w pisaniu; stąd narracja pierwszoosobowa.