- To porwanie. - powiedziałam rozdrażniona.
Jechaliśmy już od jakiś czterdziestu minut przebijając się przez zatłoczone ulice. Z każdą kolejną sekundą byłam coraz bardziej wściekła i nie potrafiłam pojąć dlaczego w ogóle zostałam w tym samochodzie, a nie wysiadłam od razu po tym jak chłopak zamknął za mną drzwi.
Jednak żądza poznania tego co brunet chciał mi pokazać była o wiele silniejsza, niż moja niechęć do przebywania w jego otoczeniu. Chciałam w końcu usłyszeć jakieś wyjaśnienia, o których cały czas mówił, ale ani razu jeszcze nie zaczął tego robić. Może w końcu doczekam się jakiś konkretów z jego strony. Może w końcu po usłyszeniu od niego czegoś na usprawiedliwienie, będę mogła zamknąć pewien nieszczęśliwy rozdział w swoim życiu.
- To szybka wycieczka. - wydawał się pełen spokoju, w przeciwieństwie do mnie, bo miałam szczególną ochotę go rozszarpać.
- Nie taka szybka. - burknęłam. W sumie to zmieniłam zdanie. Chciałabym wysiąść z tego samochodu, albo nawet pokusiłabym się na wyskoczenie z jadącego, ale ten palant zablokował drzwi, zupełnie tak jakby przeczuwał moje zamiary.
Kocham życie.
Teraz szczerze żałuje, że nie wyszłam wcześniej z samochodu. Przecież mógł mi powiedzieć w mieszkaniu. Nie wydaje mi się, że jest potrzeba wywożenia mnie chuj wie gdzie. Już nawet odechciało mi się wyjaśnień, bylebym mogła w końcu wysiąść z tego pieprzonego Mclarena.
- Jeszcze coś? - zapytał dalej emanujac spokojem.
- Jesteś jakiś pomylony. - pokręciłam głową oraz złowrogo zwęziłam powieki.
- Dzięki. - żachnął gardząc moim zachowaniem. - Powiedziałby ci, że zaraz wysiądziesz, ale pewnie ty właśnie na to liczysz. Niestety tym razem muszę cię zawieść, bo nie uda Ci się mnie sprowokować. - powiedział ironicznie, mocno przesłodzonym głosikiem.
- Prawie się udało. - wymamrotałam pod nosem.
- Nie, nie udało. - mimochodem odpowiedział na moje zrzędzenie.
- Gdybyś tylko nie był taki.. - nie skończyłam mówić, bo zabrakło mi idealnego określenia, by nadać takie miano temu wybrykowi natury.
- Jaki? - w ogóle nie wydawał się przejęty moim zachowaniem, jednak zdradzała go jego zaciśnięta szczęka oraz ręka, która zaciskała się na kierownicy z taką siłą, że pobielały mu knykcie.
Na mnicha to tak średnio by się nadawał.
- Mógłbyś się w końcu odpierdolić? - powiedziałam zmieniając temat ze zdegustowanym wyrazem twarzy. Wątpię, że chciałby usłyszeć wszystko co o nim sądzę.
- Mogłabyś się w końcu przymknąć? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- To na chuj pytasz, idioto. Wysadź mnie i będzie po problemie. - burknęłam mrużąc złowrogo oczy. - Wrócę na piechotę, byle z dala od ciebie.
- Nie. - nie? Tylko nie? Nie mógł się jakoś bardziej wysilić. Nie wiem, chociażby ułożyć zdanie.
- Co za intelektualny niedojeb. - mruknęłam pod nosem.
- Powtórz. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Jesteś najbardziej irytującą osobą jaka chodzi po tej ziemi. - zmierzyłam go wrogim spojrzeniem, jeszcze bardziej kuląc się na skórzanym siedzeniu. - Uparty, przemądrzały, pyszałkowaty...
- Ciebie w tych dziedzinach chyba nikt nie przebije, ignorantko. - lekko zachrypnięty baryton bruneta rozniósł się po wnętrzu samochodu.
CZYTASZ
Związani miłością
RomanceDruga cześć opowiadania „Tylko zakład". Nadszedł w końcu dzień, w którym wyjeżdżam na studia do Nowego Jorku. Czekałam na to całe życie, jednak nie wiedziałam, że to wszystko właśnie tak się potoczy.