23

3.5K 202 168
                                    

George'a nie obudził dziś budzik - zrobił to Clay, który przyjechał tradycyjnie po niego.
- Clay - mruknął zaspany brunet.
- George - blondyn powtórzył podobnym tonem co ledwo przytomny chłopak.
- Dobranoc - George zakrył się kołdrą, którą Clay szybkim ruchem ściągnął. Zaczął jak dziecko skakać po łóżku i szturchać George'a.
- Wstawaj George - powiedział gdy po długim skakaniu na materacu łóżka opadł prawie na bruneta. Podobało mu się to więc rzeczywiście zmieniając szybkim ruchem pozycje położył się na George'u i przytulił od tyłu.
- Clay co ty robisz?! - zaczął krzyczeć niższy gdy blondyn podniosł go i obecnie wynosił z pokoju - CLAY! - krzyczał głośniej gdy przechodzili obok spokójnie spijającej sobie kawę rodzicielki George'a. Już wiedział kto brał udział w tym całym cyrku, który jest obecnie odstawiany. Po chwili brunet poczuł, że leży na czymś bardzo zimnym. Teraz zorientował się, że są na zewnątrz i pada... Śnieg? Był co prawda luty i zima, ale Floryda i śnieg jakoś mu się nie łączyły. Nie wiedział już czy to cud czy po prostu zwykły przypadek. Może mieszka tu niecały rok, ale nie przypominał sobie z opowiadań żeby właśnie tu pojawiał się taki rodzaj opadów atmosferycznych. Tym razem jednak świat postanowił ich zaskoczyć i zesłał prawdziwy śnieg.
- Nienawidzę cię Clay! - George rzucił się na blondyna.
- Też cię kocham - wyższy zaczął uciekać w stronę domu i już po chwili to właśnie tam odgrywali swój pościg. Clay może i został złapany lecz nie dał się tak łatwo i zaczęli oboje tarzać się w wspólnym uścisku po podłodze. Gdy to właśnie blondyn był nad George'm postanowił przeprosić go długim pocałunkiem, który bezwzględnie kontynuował ich walkę, tym razem o dominację.

Po dluzszym czasie przerwała im mama George'a.
- Cieszę się, że wam razem dobrze ale w takim tempie spóźnicie się do szkoły.
Oboje chłopaków spojrzało na siebie i George jeszcze raz szybko musnął usta Clay'a podnosząc się do pionu i otrzepując z kurzu zebranego podczas leżenia i tarzania się na podłodze. Spojrzał na blondyna i ciągnąc go za rękę zabrał do swojego pokoju gdzie poprosił o pomoc w wyborze ciuchów. Blondyn postawił na ciemnobrązową bluzę bez kaptura, czarne, niezbyt opinające jeansy oraz buty zakupione przez niego w tak zwanym prezencie dla bruneta. Już po dłuższej chwili byli obaj na dole ubrani w może nie najcieplejsze kurtki i kierowali się do auta blondyna.

_____

Lekcje oczywiście nie mijały jakoś zaskakująco kreatywnie lecz przerwy już owszem. Jak się okazało Will zwany już coraz częściej swoją nazwą w jego zespole - Wilburem, zdążył odegrać kameralny koncert dla zainteresowanej części szkoły. Tommy dzięki swojemu wyjebanemu w kosmos egu rozjebał drugą, a w zasadzie teraz już pierwszą po przeszłej znanej z homofobii grupie Dreama, która mu dogryzywała od długiego czasu oraz okazyjnie i "przypadkowo" uderzył Ranboo za zaproszenie na miasto samego Tobiego bez jego udziału. Clay oraz reszta jego drużyny koszykarskiej  rozwalili już kolejną grupę próbującą im się stawić i z nimi wygrać zaś George po prostu tylko to wszystko obserwował. Działo się jeszcze mnóstwo innych rzeczy, ale oczywiście gdyby je się opisywało po prostu nie straczyłoby czasu, bo dzień zapewne zdążyłby w tym czasie dobiec końca.

Obecnie cała paczka zebrana od czasu przełomowego wygłoszenia publicznie na oczach całej szkoły  uczuć do George'a przez Clay'a siedziała teraz przy ich stoliku i spożywała swój lunch. Do grupy należeli: Clay, George, Nick, Karl, Luke, Niki, Jack i Dave. Na doczepkę siadali z nimi czasem Ranboo, Tommy oraz Toby. Oczywiście z razji tego iż Ranboo obecnie przebywał u pielęgniarki szkolnej nie było ich trójki z nimi.

- Wiecie może co się dzieje z Alexem? Typa nie widziałem chyba od jakiegoś miesiąca - rzucił Nick. Oczywiście prawdę znał tylko George i Clay przelykajacy teraz ciężko ślinę. Nawet Karl jako dobry przyjaciel Alexa nie wiedział co się z nim dzieje.
- Przecież wiecie jaki on jest - powiedział po dłuższej ciszy Punz - Chodzi do szkoły kiedy mu się podoba, a gdy już nie widzi tego chodzenia tutaj po prostu robi sobie przerwy i to nie krótkie jak możemy wywnioskować od kąd do nas doszedł.
- Słuszna uwaga Luke - przyznał Karl - Znam Alexa i rzeczywiście nie ma o co się martwić. Wróci pewnie jakoś w przyszłym tygodniu
- Cud, że wogole jeszcze może tu wrócić - dorzucił Nick
- Racja, chłopak jest serio szczęściarzem, że go jeszcze nie wyrzucili - stwierdził Dave przytakując do komentarza Nicholas'a.
- Dobra wróci to wróci okej? - powiedział Clay nerwowo czego na szczęście nie zauważyli zbytnio znajomi i nie zaczęli nagle go podejrzewać o to, że coś wie o szatynie. George wtedy szybko i dyskretnie chwycił za dłoń blondyna i zaczął ją gładzić by uspokoić obecnie cholernie zestresowanego blondyna.
- No dobrze, nie unoś się tylko za bardzo -  Nick przewrócił oczami za co oberwało mu się po prostu kromką suchego chleba.
- Idź się tym utkaj Nick - powiedział blondyn dla żartów i po zobaczeniu miny siedzącego centralnie na przeciw chłopaka zaczął się śmiać, a dźwięki wydobywane z czasem z jego ciała zaczynały przypominać czajnik informujący o gotującej się wodzie.
- Herbata gotowa - rzucił Dave podnosząc swoją szklankę z właśnie wspomnianym napojem. Tak, w ich stołówce było czasem dziwnie przez to, że podawano właśnie herbatę do lunchu. Nie było tak oczywiście zawsze, ale zdarzały się po prostu takie dni. Wszyscy wybuchli śmiechem, a Clay bardziej spoważniał gdy zobaczył biorącego w tym udział nawet George'a i udał obrażonego.
- Dobry pomysł! Zagrajmy w kalambury! - powiedział George - Zgaduję hasło! Tommy! - wskazał na nadal obrażonego Dreama, a wszyscy ponownie zaczęli się śmiać. Nawet Clay nie mógł się powstrzymać i już po chwili dołączył do reszty wręcz walczących o oddech podczas śmiechu osób. Gdy wreszcie doprowadzili się do w miarę normalnego stanu i wyregulowali swoje oddechy Clay spojrzał na George'a wyrzucając z siebie jeszcze kilka słów.
- To ci się udało kochanie - musnął szybko usta bruneta na co ten się zarumienił, a z najbliższych stolików znajdujących się wokół rozległo się długie "Aww"

_____

Po lekcjach George zaprosił Clay'a do siebie na co ten bez wahania się zgodził. Byli w domu sami więc mieli trochę czasu i prywatności dla siebie.

Przez co najmniej 3 godziny grali w gry i wyzywali się od debili po czym natychmiastowo przepraszali pocałunkami oraz uściskami. Wreszcie oderwał ich od tego dźwięk dzwoniącego telefonu bruneta. Chłopak podniósł się i chwytając za urządzenie szybko odebrał.

- Halo? - odezwał się a z słuchawki wydobywały się jakieś dźwięki, których Clay za Chiny nie mógł zrozumieć - Mhm... Okej. Ja ciebie też, pa! - George rozłączył się zaś na ostatnie zdanie Clay spojrzał na niego podejrzliwie. - No co? Mama dzwoniła, nie wróci dziś raczej do domu. Będą u Oliviera więc najwyraźniej zróbmy tak samo tylko, że to ty zostaniesz u mnie - George usiadł. Na kolanach blondyna i przytulił go mocno.
- Podoba mi się ten pomysł George'u Davidsonie - brunet strasznie lubił gdy Clay mówił do niego tak poważnie i dodawał do tego jego nazwisko.
- Mimo to wolałbym Wastaken
- Co Wastaken?
- Być Wastaken - powiedział George.
- Serio chciałbyś nosić moje nazwisko po moim ojcu, czyli jednym z największych homofobów tego świata jakich znam? - zapytał Clay.
- Liczy się, że twoje. Ojca jakoś bym zniósł, gorzej on mnie.
- Racja - powiedział Clay i mocno wtulił się w bruneta.

_____

Minęły kolejne dwie godziny, a Clay i George zaczęli się nudzić. Wreszcie blondyn wpadł na pomysł i podsunął go brunetowi.
- Co byś powiedział na jakiś wieczór w większym gronie?
- Ciekawy pomysł, nawet mi się podoba - stwierdził George.
- A chciałbyś taki wieczór właśnie spędzić?
- W sumie to czemu nie?
- No to daj mi chwilę - Clay pokierował się po swój telefon i wybrał jakiś numer - Nick? Masz czas? Weź zbierz chłopaków i wpadnij do nas. Jestem u George'a, podeślę ci adres wiadomością. Do zobaczenia - blondyn rozłączył się i spójrzał na nadal siedzącego chłopaka. - Za jakieś piętnaście bądź dwadzieścia minut powinien wpaść Nick z Karlem i Luk'iem więc nie zdziw się dobrze? - George kiwnął mu głową na potwierdzenie.

Oczywiście nie czekając zbyt długo w zapowiedzianym czasie zjawił się Nick, Karl, Luke oraz mniej spodziewany Dave. Cała grupa przywitała się nawzajem i już po chwili rozkręcili dość mocną atmosferę jak na pierwsze kilka minut. Na stólik kawowy w salonie wleciały jakiejś przekąski i napoje, a na wolnej przestrzeni podłogi gdy opróżnili do zera już pierwszy z napoji wylądowała butelka, w którą zagrali.

Mijały im tak kolejne godziny, a gdy niektórzy poczuli się zmęczeni lub po prostu musieli już iść zostali tylko Clay, George, Nick i śpiący już na kanapie Karl.

Obecny gospodarz domu pozwolił zostać brunetom na noc i sam z resztą stwierdził, że położy się już spać. Obecnie jeszcze jako tako przytomni pozostali już tylko Clay i Nick. Z racji tego iż raczej nikt kto nie powinien już ich nie podsłucha więc postanowili porozmawiać ze sobą sam na sam.

Po kolejnej godzinie gdy Nick zasnął wtulony w śpiącego na sofie Karla, Clay również powędrował do sypialni George'a i podobnie jak jego przyjaciel zrobił to ze swoim chłopakiem wtulił się w niego i zasnął w takiej pozycji.

_______________________________________

Nowy, obiecany rozdział dla was! Jeszcze raz strasznie wam dziękuję za 10k wyświetleń. Na prawdę to strasznie robi mi dzień i jak już być może wcześniej wspominałam motywuje do dalszego pisania. Widząc ten wynik jaki osiągnęłam po prostu brakuje mi słów z wrażenia, że po prostu taka zwykła książka może przypaść aż tylu osobom do gustu. Mam nadzieję, że to się nie zmieni a ja z racji tego iż ten rozdział jest publikowany o jakiejś pierwszej życzę wam dobrej nocy!

Nikt się nie dowie / DreamNotFound Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz