Prolog

4 1 0
                                    

Był wieczór, spacerowałam po osiedlu i słuchałam muzyki, gdy nagle ktos od tyłu wziął mnie za rękę. Na szczęście to była tylko moja przyjaciółka- Sarah.

   - Wystraszyłaś mnie!- krzyknęłam na nią przestraszona, a ona tylko sie zachichotała swoim uroczym śmiechem.
-Dobra nie zesraj sie tylko i chodź ze mną- pociągnęła mnie za rękę w przeciwnym kierunku w którym szłam.
- Powiesz mi gdzie idziemy?
- Zaraz zobaczysz. Nie denerwuj sie tak Layla- uśmiechnęła się do mnie złośliwo.

Szłyśmy jakieś 10 min, pomimo tego ze mieszkam tam cale swoje życie czyli jakieś 17 lat, to nie wiedziałam gdzie ja jestem. Byłyśmy przed jakąś dużą opuszczoną stodołą z której migały kolorowe światła i było słychać muzykę.

- Czemu nic mi nie mówiłaś?- spytalam zirytowana.
-Pisalam do ciebie i dzwonilam kilka razy, ale nie odbierałaś!

Spojrzałam na telefon, okazało sie ze mam go wyciszonego i wyłączone powiadomienia. Uśmiechnęłam sie z zawstydzeniem do Sary i nic jej na to nie odpowiedziałam. Weszłyśmy do stodoły bez problemu, ponieważ nie bylo nikogo kto pilnował wejścia. Było pełno ludzi. Wszyscy tańczyli albo pili napoje wysoko procentowe. Nie daleko wejścia byli nasi znajomi, z którymi sie przywitałyśmy. Nie lubię zbytnio tańczyć wiec od razu poszłam do barku zamówić sobie drinka. Siedział tam wysoki i umięśniony facet, wyglądał trochę jak Wiking. Usiadłam nie daleko niego. Zamówiłam to co chcialam i czekałam aż barman da mi moje zamówienie, zauważyłam jak tamten mężczyzna sie na mnie patrzył nie ukrywając tego i po chwili do mnie podszedł.

- Hej mała, nie widziałem cie tu nigdy. Jak sie nazywasz?
- A co cie to obchodzi?- odpowiedzialam mu lekceważącym tonem.
- Nie widzę często tutaj tak ładnych dziewczyn jak ty- puścił mi oczko.

Popatrzyłam sie tylko na niego i nic mu nie odpowiadając poszłam do moich znajomych, biorąc oczywiście mój napój, który już dostałam.

*Pare godzin później*

Spojrzałam na telefon, była juz 3 w nocy. Popatrzyłam też na datę. Był 1 września!!! Gdy doszło do mnie że dzisiaj jest rozpoczęcie roku szkolnego od razu postanowiłam pożegnać sie ze wszystkimi i wrócić do domu. Byłam troche pijana ale byłam w stanie wrócić sama, pamiętałam droge wiec nic nie stało mi na przeszkodzie.

Nikogo nie było na ulicy, byłam już nie daleko mojego domu, ale nagle stanął przede mną ten facet, który zaczepił mnie przy barze.

- Skarbeczku... Nie odpowiedziałaś mi jak sie nazywasz- powiedział to z lekkim uśmiechem ale bardzo niskim głosem.

- N-nazywam się L- layla- zaczęłam sie jąkać bo na ulicy bylam tylko ja, on i kilka latarni.

- Miło mi jestem Michael- dotknął mojego ramienia zsuwając mi ramiączko mojego topu.- Jesteś naprawdę piękną dziewczyną.

- Mozesz mnie nie dotykać!?

- Będę i nie masz wyboru- zbliżył sie do mnie a mi ugięły sie kolana i zrobiły sie jak z waty. Byłam tak wystraszona, że nie byłam w stanie nic zrobić.

To jest moje pierwsze "poważniejsze" opowiadanie i mam nadzieje, że bedziecie dalej czytać c:

Nie uratujemy SięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz