„O proszę, a kogo my tu mamy?" Trzy cienie przysłoniły dopływ światła i okrążył siedzącego na podłodze chłopaka.
„Czy to nie jest nasz kochany George?" Zaśmiał się jeden i wyrywał mu książkę odrzucając na bok.
George wystraszony, skulił się i przysunął bliżej do ściany, chowając twarz w dłoniach.
„O jeju, mały Gogy się boi? Nie bój się." Powiedział sarkastycznie różowo-włosy chłopak kucając przed nim i targając brązowe loki.
„Co tam czytałeś?" Wysoki blondyn sięgnął po książkę. „Romeo i Julia?"" Wybuchnął śmiechem rzucając książką w głowę George'a. „Pff...Uroczo." Przewrócił oczami.
„C-czego chcecie?" Wyjąkał unikając kontaktu wzrokowego.
„Pięniędzy!"
„N-nie mam..."
„Wiem, bo już sam sobie zabrałem." Powiedział najniższy wyciągając portfel z plecaka George'a.
„Oddaj!" Wstał, aby wyrwać portfel, lecz niższy rzucił go do blondyna, który podniósł rękę do góry, by George nie mógł dosięgnąć. „Oddajcie mi!"
„Techno, uspokój go."
„Tak jest szefie!" Podszedł do bruneta i odepchnął go, tak że uderzył głową w półkę.
George zdezorientowany cała sytuacją szybko podniósł się i w biegu chwycił plecak, leżący przy stoliku, wybiegł z biblioteki i udał się do łazienki.
Zatrzasnął za sobą drzwi, z pośpiechu nie upewnił się, czy nikogo nie ma.
Oparł się o zlew i spojrzał w lustro, po jego czole, spływał czerwony strumień krwi.
„KURWA!" Wydarł się i sięgnął po chusteczki do kieszeni. Zwilżył jedną i przyłożył delikatnie do rany, kiedy opatrzył rozcięcie usiadł na podłodze przy ścianie i skulił głowę, lekko szlochając.
„H-hej? Wszystko dobrze?" Stanął nad nim chłopak. „Byłem w kabinie obok i usł-" George urwał mu zdanie.
„Tak." Podniósł głowę i przetarł oczy rękawem. „Dzięki, wszystko w porządku." Wstał z podłogi i chciał już wyjść, lecz chłopak chwycił go za bluzę i zatrzymał.
„Krwawisz, zaprowadzę cię do pielęgniarki."
„Nie trzeba, zaraz przejdzie." Uśmiechnął się i nacisnął klamkę, by otworzyć drzwi. „A jak się w ogóle nazywasz?" Zwrócił twarz w stronę chłopaka.
„Alex."
„Miło mi, George." Uśmiechnął się i wyciągnął dłoń.
Chłopak odwzajemnił gest. „Kto ci to zrobił?"
„Techno, Dream i Sapnap."
„Oni każdego prześladują i do każdego mają problem. Kiedyś podmienili woźnemu Jack'owi oliwę z płynem do mycia i kiedy umył podłogi, każdy się ślizgał i zamknęli szkołę, aby się tego pozbyć. Zostali zawieszeni na kilka dni, ale nic się nie zmienili. Zawsze prześladują nowych, ale z czasem znudzi im się i znajdą nowy cel." Poklepał go po ramieniu i wyszedł.
George zrobil to samo, chwycił swój plecak i poszedł na lekcje.
Zasiadł w pierwszej ławce, i schylił się by wyciągnąć książki, kiedy poczuł, że coś uderzyło go w plecy.
„Dzięki mały!" Krzyknął przez śmiech Dream z ostatniej ławki. Szybko sięgnął po portfel, którym dostał w plecy i odwrócił wzrok w stronę pani profesor.
„Dzień dobry państwu!" Niska, młoda kobieta stanęła przy tablicy. „Dzisiejszy temat to psychologia."
„Nudaaa!" Krzyknął Dream wystrzeliwując papierową kulkę w kobietę.
„Panie Dream! Proszę się uspokoić." Schyliła się po papier i wyrzuciła do śmietnika. „Jak już mówiłam, zajmiemy się dzisiaj psychologią, podzielę was na zespoły dwuosobowe, w których będziecie pracować przez najbliższy tydzień, a w piątek wygłosicie prezentacje na ocenę." Wyciągnęła karteczkę z torby i zaczęła czytać nazwiska par i tematów, o których muszą zrobić prezentacje. Kiedy skończyła usiadła na krześle i wyciągnęła sok z torby. „Czy ktoś ma jakieś pytania?"
„Tak ja mam!" George podniósł rękę do góry. „Pani profesor Niki, nie dostałem pary."
„Ahh, ty musisz być tym nowym. Przepraszam, wróciłam z chorobowego i nie miałam okazji cię poznać. Dobrze, czy ktoś jeszcze nie ma pary?"
Wszyscy spojrzeli po sobie, lecz nikt się nie zgłosił.
„Chwileczkę, Panie Wastaken?" Podeszła do chłopaka leżącego na stoliku i puknęła go w ramię. „Czy pan ma z kim pracować?"
„Yy? Nie wiem?" Powiedział dopiero co przebudzony. „Chyba nie?"
„To świetnie, pracuje pan z George'em." Uśmiechnęła się i wróciła na swoje miejsce. „A wasz temat to, „Problemy psychiczne." Mam nadzieję, że reszta ma z kim pracować, jak tak to życzę udanego dnia, skończymy dzisiaj szybciej. Dowidzenia."
George załamany spoczął swoją głowę na ławce i przysnął.
Minęło 20 minut.
Obudziło go szturchnięcie otworzył oczy, lecz nie znajdował się w sali, w której zasnął, siedział przywiązany do krzesła w ciemnym małym pomieszczeniu.
„Obudził się." Szepnął.
„Wiem Sap, widzę." Wysoka postać zbliżyła się do George'a i poświęciła mu latarką w twarz. „Zrobisz za mnie ten projekt, a jeżeli się nie zgodzisz, to spędzisz tu resztę dnia."
„Ale to ma być nasza wspólna praca." Wydukał.
„Co mnie to kurwa obchodzi! Masz mi załatwić najlepszą ocenę, bo jak nie to pożałujesz." Ścisnął policzki George'a, unosząc żuchwę do góry.
Jego ciśnienie skoczyło i wyrwał się ze sznurów, którymi został związany. „Posłuchaj mnie!" Rozwścieczony odepchnął dłoń Dream'a z twarzy.
„Jak? Jak ty się rozwiązałeś?"
Zdenerwowany, szybko puścił blondyna i usiadł z powrotem na krześle. "Hyhy.. Pewnie jakoś słabo zawiązałeś, czy coś." Podrapał się po tyle głowy.
„No może...? Wiesz co, może jednak pomogę ci." Zaśmiał się nerwowo trzymając się za nadgarstek, który George wcześniej mu wykręcił. „To co? U ciebie? Dzisiaj o 15?"
George przytaknął i wybiegł z kantorka. Wszedł do łazienki i wyciągnął z małego pojemniczka pigułki na uspokojenie, które następnie wsadził do buzi i popił wodą.
Oparł trzęsące ręce o zlew i spojrzał na swoje odbicie. „Kurwa George... Uspokój się." Ochlapał twarz zimną wodą i wyszedł.
Wsiadł w swój niebieski samochód i pojechał do domu.
——————————————————-
877 słów
CZYTASZ
Ktoś Inny |DNF|
FanfictionGeorge przeprowadza się na Florydę, gdzie uczęszcza do college'u. Kiedy znajomi mają szanse poznać go bliżej, odkrywają, że chłopak ukrywa o wiele więcej tajemnic, niż by się wydawało. Krew, przemoc!