Pierwsza kopla deszczu którą poczuł na twarzy X wyrwała go zamyślenia. Porwał szybko ostatni kawałek czekolady i zszedł ostrożnie z parapetu. Zdecydował się nie zamykać jeszcze okna. Styczniowe powietrze wydawało mu się wyjątkowo odświeżające. Dodatkowo ciemnoszare chmury zwiastowały rychłe nadejście ulewy. Lubił deszcz, a raczej dźwięk, który tworzył. Pomagał mu w zebraniu myśli.
Tym razem rozmyślał nad śmiercią. Temat był obecny od samego powstania życia, nie dało się temu zaprzeczyć. Gdy jednak pojawił się w jego znudzonej bezczynnością głowie, wydał się naprawdę odległy. Jakby nigdy nie miał czasu zatrzymać się i o tym pomyśleć. A może zwyczajnie nie chciał. Teraz jednak przymusowy urlop wypoczynkowy sprawił, że znudzony umysł wreszcie zmusił go do reflekcji.
Zastanawiał się jednak nie nad samym zjawiskiem, a nad kimś, kogo ów kres żywota zabrał.
X w końcu od dawna przebywał w świecie, gdzie śmierć nieznanych mu osób, zwłaszcza za czasów trwającej do niedawna ery Kiry Głównie to do pewnego momentu dawało mu pewność, że każdą śmierć jest w stanie przyjąć z niezmąconym spokojem, nie budząc ledwo-istniejących emocji, ale po wzięciu pod uwagę ostatnich wydarzeń uznał, że z jakiegoś powodu była ona na tyle nadzwyczajna, by dokonać czegoś, co mógłby nazwać cudem.
Śmierć bez wątpienia budzi jakieś emocje u większości ludzi. Zwykle tej większości, która akurat nie jest trawiona przez jakąś rozległą i dotkliwą chorobę psychiczną, czy nie spotyka się z trupami na codzień, a przynajmniej te dwa przykłady pojawiły się akurat w głowie X. Zastanawiał się więc nad tym, dlaczego do tej pory był pewien, że śmierć osoby nie będącej częścią jego najbliższego otoczenia go nie dotknie. W końcu nie należał ani do grupy jednych, ani drugich.
A może on po prostu patrzył ze złej strony?
Może to w tej konkretnej osobie było coś, co sprawiało, że jej śmierć dotykała inaczej?
W towarzystwie nieudolnie tamowanego uczucia lekkiego zakłopotania odtworzył więc w głowie pożądany obraz raz jeszcze.
Długie, złote włosy, tabliczka czekolady zawsze pod ręką, buntowniczy charakter - w skrócie Mello.
No tak. W nim bez wątpienia było coś, co sprawiało, że jego śmierć nie mogła dotykać tak samo, jak ta jakiekolwiek innej istoty.
Usta X opuściło ciche westchnięcie. Z jakiegoś powodu czuł smutek, dodatkowo zmieszany z frustracją.
Nigdy nie rozumiał uczuć, raczej postrzegał je jako coś zbędnego, dlatego zwykle je odpychał. A teraz, gdy pojawiły się tak nagle, bez ostrzeżenia, bez instrukcji, jak sobie z nimi poradzić, bardzo go przytłaczały.
Przełomowy okazał się urywek pewnego wspomnienia. Dzięki temu, że X był z tych dzieci, które zawsze zbierały informacje z otoczenia, chłonąc je jak gąbka, był on stanie szybko przypomnieć sobie pewną informację, która mogłaby zbliżyć go do rozwiązania zagadki pod tytułem "Jak poradzić sobie z uczuciami?".
Wyjął z dębowego biurka kartkę i długopis, usadawiając się na krześle.
Podobno listy pochłaniają uczucia. Usłyszał o tym kiedyś, dawno, tak dawno, że nie pamięta nawet, kto i w jakiej sytuacji wypowiedział te słowa. Jak się jednak okazuje, na jego szczęście zainteresowały go na tyle, że dotrwały w jego pamięci do tego momentu, by stać się kolejną po czekoladzie opcją mającą pomóc w rozwiązaniu największego na tamten moment problemu.
Drogi Mello
Kolejne krople czarnego atramentu ułożyły się w kilka liter tworzących zdanie zapełniające część białej kartki, w akompaniamencie cichego westchnięcia autora, które poniekąd miało usunąć wszystkie nagromadzone w nim wątpliwości, czy na pewno powinien robić to, co zrobić zamierza.
Chwilę później po prawie pustym pomieszczeniu rozniósł się dźwięk łamanego plastiku poprzedzający ciche przekleństwo, będące upustem narastającej frustracji spowodowanej brakiem odpowiednich do ubrania myśli X słów, spotęgowane jeszcze faktem, że przez idiotyczny, nieskontrolowany nawyk gryzienia długopisu w sytuacjach mniej lub bardziej stresujących, właśnie zniszczył jeden ze swoich ulubionych.
CZYTASZ
Dear Mello... [Death Note]
FanfictionGłównym bohaterem opowieści jest X. Na wstępie powiem tyle, że nie jest to rzadna konkretna postac, choć moze się tak wydawać. W zasadzie, może to być ktokolwiek. Zarówno postać z oryginału, jak również taka, która potencjalnie mogła istnieć w tym u...