Rozdział 4.

129 13 4
                                    

„ZOSTAWICIE MOJEGO SYNA!!" Kobieca rozpacz wypełniła uszy George'a. „Błagam was..."

Powoli otworzył oczy, czując bezradność i zmęczenie. Obraz przed oczami był cały rozmazany, głowa, jakby nie jego, dziwne uczucie przeszywało jego ciało, ból w nadgarstkach i kostkach, nie pozwalał skupić się na niczym innym.

Kiedy doszedł trochę do siebie rozejrzał się po okolicy. Znajdował się w małym pomieszczeniu, bez okien i dopływu światła.

„Mr. NotFound? Obudziłeś się?" Odezwał się męski głos z drugiego końca pokoju.

„Kim jesteś?" Szarpnął się, lecz odrazu tego pożałował, łańcuchy, którymi miał związane nogi i ręce wbiły się jeszcze głębiej w skórę.

„Cicho. Spokojnie, to ja Tubbo, obok mnie leżą Minx, Tommy i Skeppy."

„A gdzie Bridget?"

„Zabrali ją, ale nie wiem gdzie. Jak się czujesz?"

„Nie najlepiej, a ty?"

„Ja też, reszta jeszcze śpi."

„Co się stało? Czemu tu jesteśmy? Błagam, tylko nie mów, że mama znowu coś odpierdoliła i teraz mamy problemy?"

„Nie do końca pamiętam, ale chyba to zaczęło się jakoś po północy na imprezie? Zamaskowani faceci nagle wbiegli i rozpylili jakiś gaz, potem znaleźliśmy się tutaj. Przychodzi tu taki facet co jakiś czas i znowu rozpyla gaz, abyśmy zasnęli."

„A mama jest bezpieczna?"

„Nie wiem... Słyszałem, jak krzyczała, chyba się z kimś kłóciła, o jakieś pieniądze, czy coś."

„Zajebiście.... Wiesz, że to nasz koniec? Jeżeli mama czegoś nie wymyśli, to po nas, nikt nie wie, że tu jesteśmy."

„Trzeba mieć nadzieje George..." Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wszedł wysoki facet, nasunął maskę na twarz i rozpylił opary.

-
-
-

„Nie łudź się, nic ci nie powiem, nawet, jak mamy spędzić tu cały dzień i całą noc, będę milczał, aż do śmierci." Zaśmiał się psychopatyczne.

„Dream, ja bym poszedł, ten człowiek jest nienormalny, wyobraź sobie, że reszta pewnie też taka jest, lub nawet gorsza." Powiedział przerażony Sapnap chwytając się ramienia Meksykanina.

„Ale z ciebie pizda."

„Nie, wcale nie, po prostu walczę o przetrwanie."

„Yhy, jasne... Techno masz coś?"

„Nie szefie, nigdzie nie ma informacji o Mr. NotFound. Zgłośmy to na policję i idźmy do domu, Sap ma rację."

„Pomyślcie o nagrodzie, oni są w chuj bogaci, opłaca się. Przeszukaj tego faceta."

Techno podszedł do leżącego i zaczął szukać po jego kieszeniach.

„Eee łapy precz zboczeńcu, jak tylko stąd wyjdę idę na policję za molestowanie."

„Mam coś szefie." Podszedł do Dream'a i pokazał dokument.

„Otwórz!" W środku była plakietka i karta wstępu. „Jack Manifold? Chyba szef jednak nie da ci premii."

„Oj, żebyś się nie zdziwił." Łysy zaśmiał się.

„Ładujcie go chłopaki do samochodu." Kończąc zdanie wpisał w internet nazwę budynku widniejącą na karcie wstępu. „Opuszczony szpital? Idealne miejsce na przetrzymywanie ludzi." Powiedział do siebie zmierzając do samochodu. „KURWA CO? Godzina drogi stąd? No cóż szykuję się długa podróż. Chłopaki jak chcecie do toalety to teraz, bo po drodze nie będziemy się zatrzymywać!" Krzyknął do znajomych.

Ktoś Inny |DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz