1

576 29 80
                                    

POV. PETER

- NIEEEEEE! - Wykrzyknąłem.

Byliśmy w... w sumie to nawet nie wiem gdzie, ale walczyliśmy z Thanosem. Tata właśnie miał pstryknąć. Nie mogłem na to pozwolić. Chciałem, żeby żył. Wpadłem na pewien pomysł.
Zrobię wszystko, by nie umarł.

Wystrzeliłem pajęczynę w stronę rękawicy. Tata się tego nie spodziewał i ją puścił. Teraz ta łatwiejsza część. Włożyłem ją na ręce i... pstryknąłem.
Tak, pstryknąłem i Thanos jak i cała jego armia się rozpadła, znikając na zawsze. Po chwili zapadła ciemność.

POV. TONY

Wyrwano mi z rąk rękawice. Nie wiedziałem kto to jest, póki nie spojrzałem na Petera. On chciał ją założyć. W tej samej chwili się poderwałem i zacząłem lecieć do niego.

- Jestem... Spider-Man. - powiedział i pstryknął.

Nie zdążyłem go zatrzymać. Mój syn zginął. Zacząłem płakać. Po chwili wszyscy się zebrali przy mnie. Widząc co się stało też zaczęli płakać. Pepper do mnie podeszła i mnie przytuliła. Rozpłakałem się na dobre. Po chwili odezwał się Strange.

- On żyje. Szybko musimy go zabrać, do którejś z sal szpitalnych. - powiedział na jednym oddechu. Przywrócił nam nadzieję.

Po paru minutach Peter leżał już na łóżku, a Stephen zaczął go "przywracać", o ile można to tak nazwać. My, zaś czekaliśmy za drzwiami.

- Poszedł spać. - powiedział a wszyscy wypuścili powietrze z ust. PETER ŻYJE! Uścisnąłem Strange'a i mu podziękowałem.

*******TIME SKIP*******

POV. TONY

Minął tydzień. Peter dalej przebywa w "skrzydle" szpitalnym. Plus jest taki, że się wybudził. Dzisiaj jego klasa miała mieć wycieczkę, więc Petera i tak by nie zobaczyli. Peter aktualnie jadł śniadanie i rozmawialiśmy o różnych pierdołach.

POV. PETER

Właśnie jadłem śniadanie, gdy zadzwonił mój telefon. Okazało się, że to mama. Chciała bym na chwilę zszedł do niej. Ponieważ czułem się już lepiej, to ubrałem buty i poszedłem do kuchni, gdzie była.

- Cześć mamo.

- Pete! - Potts mnie przytuliła. - Chodź, muszę ci coś pokazać.

A więc wziąłem jabłko i poszedłem za kobietą. Po drodze spotkaliśmy Wandę, która poszła z nami. Maximoff jest dla mnie jak siostra. Doszliśmy do windy i mieliśmy do niej wsiąść, lecz zatrzymał nas dźwięk otwierających się drzwi drugiej. Okazało się, że to moja klasa. Uśmiechnąłem się do Neda i MJ, a oni odpowiedzieli tym samym. Jakimś cudem nie odezwał się Flash. Weszliśmy więc do windy i zjechaliśmy na dół.

POV. MJ

W końcu spotkałam mojego przegrywa. Ned też się ucieszył.
Flash oczywiście nie mógł zamknąć jadaczki i musiał się odezwać.

- Hahaha, Penis został wyprowadzony z wieży. - ten dupek chyba na prawdę się uderzył przy porodzie. Ciekawi mnie jego reakcja jak się dowie, że Pete tu mieszka.

Po chwili wszyscy oprócz mnie, Neda i nauczyciela zaczęli się śmiać.

POV. PETER

Weszliśmy właśnie do laboratorium. Wanda zakryła mi oczy. Po chwili mama wpisała jakiś kod, a oczy miałem odsłonięte. To co tam było to... no... no nie dałbym rady tego opisać. Mój pomnik, ale taki wielki. Łza mi spadła. Gdy dziewczyny to zobaczyły to podeszły do mnie i objęły mnie. Kocham tą rodzinę.

- Al... ale... ale za co?

- Jak to za co? Peter, uratowałeś nas. Należy ci się pomnik za to. - powiedziała Wanda.

- Ja dziękuję. - powiedziałem już lekko się dusząc. - Musze iść do pokoju, duszę się.

Jak na zawołanie Pepper mnie wzięła i poszliśmy do mojego pokoju, bo jednak tam już mogę być, a Wanda nas asekurowała z tyłu. Oczywiście mój pech dalej żył, więc spotkaliśmy klasę. Gdy mama to zobaczyła złapała mnie za rękę, a Wanda dalej szła z tyłu. MJ szybko do mnie podbiegła i przytuliła, a gdy dowiedziała się ci ni jest to chciała iść z nami. Oczywiście mama się zgodziła, ponieważ polubiła MJ. MJ i Ned wiedzieli co się stało, ponieważ im to opowiedziałem, gdy mnie odwiedzili. Gdy się spojrzałem na klasę, pierwsze co mi się rzuciło w oczy, Flash. Ten debil znów chciał coś powiedzieć.

- Dlaczego ta bezwartościowa sierota tu jest? Przecież Penis nie jechał z nami. - oj, ktoś ma tu przesrane.

W każdym z mojej rodzinki kto to słyszał się gotowało, Wanda miała problemy z mocą, a mama po prostu chciała mu przywalić największego liścia na świecie. Przerwał głos.

- Możesz powtórzyć? - to był głos mojego taty, cześć Flash, widzimy się na cmentarzu. A wiesz, nawet nie przyjdę heh. Tata też był wkurzony.

- Pytam się, czemu ta pizda tu jest? Nie mówcie mi, że on serio ma tu staż bo nie uwierzę. Niby czemu Penis ma mieć a ja nie?! - jaką trumnę chcesz Flash? Chyba trzeba pospieszyć się z tą decyzją. Byłem ma skraju wytrzymania, ja tylko chciałem wrócić do pokoju.

- Wiesz czemu nie jesteś tu na stażu? Bo właśnie obraziłeś mojego syna. A ja czegoś takiego nie toleruje, poza tym on nie ma stażu, jak już mówiłem jest moim synem. A jak jeszcze raz zobaczę jak do niego podchodzisz to powyrywam ci te nogi z dupy. O tak, - pstryknął.

Na tą część wszyscy, którzy wiedzieli o co chodzi się zaśmiali. Flash odpuścił a wycieczka skończyła. Więc super.

*****************************

800 słów xD

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 24, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Irondad One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz