Secret Admirer

1.1K 105 210
                                    

Secret AdmirerFirst Call

Był niedzielny wieczór, kiedy zadzwonił jego telefon.

Louis odłożył podręcznik od biologii i spojrzał z zaciekawieniem na ekran — Numer Prywatny. Zmarszczył brwi na ten widok, jednak po chwili przypomniał sobie, że miał zadzwonić do niego jego najlepszy przyjaciel Zayn, więc pospiesznie odebrał połączenie.

— Ty mały skurwielu, chcesz mnie przestraszyć? — zaśmiał się, włączając tryb głośnomówiący. — Mówiłem ci, żebyś nie dzwonił z prywatnego. Następnym razem od ciebie nie odbiorę.

Odpowiedź nie nadeszła od razu. Louis przejechał dłonią po swoich odrobinę przydługich włosach, wpatrując się w upływające sekundy rozmowy. Odpowiedź usłyszał dokładnie minutę po odebranym połączeniu, kiedy rozważał już rozłączenie się.

— Jestem twoim tajemniczym wielbicielem.

Louis niemal wybuchnął śmiechem, słysząc zniekształcony głos.

— Żartujesz sobie ze mnie? — zapytał, ale ponownie nie usłyszał odpowiedzi. — Słuchaj, Zayn, jeśli jeszcze raz...

— To nie jest żart. Ja... wstydzę się do ciebie zagadać, bo jesteś ode mnie starszy i wiem, że na pewno się tobie nie spodobam, bo jestem brzydki i głupi. — Przerwa. Serce Louisa zabiło mocniej. — Nie mam u ciebie szans, ale chciałem cię lepiej poznać, bo... Bo jesteś taki piękny i mądry, a ja nie mam żadnych przyjaciół. To wszystko. Przepraszam, że cię zezłościłem, to nie było moim zamiarem.

To był ten moment, w którym Louisowi zrobiło się przykro. Jeśli osoba (sądząc po wypowiedzi, chłopak) naprawdę postanowiła zagadać do niego anonimowo dlatego, że uważała się za zbyt brzydką, by chociaż do niego podejść, to chłopak poczuł, że społeczeństwo całkowicie upadło. Louis od zawsze uważał się za otwartą osobę i zasmuciło go to, że ktoś myślał, że lepszą opcją był anonimowy telefon niż rozmowa. Nigdy nikogo nie oceniał po wyglądzie.

— Znam cię? Albo inaczej, czy jest szansa, że cię kojarzę? — zapytał cicho. Mimo wszystko nie chciał znowu się nabrać na głupie żarty Zayna. — Hej, jesteś tam?

— Przepraszam, że do ciebie zadzwoniłem. Po prostu... Codziennie na ciebie patrzę i poza tym, że nie mogę oderwać od ciebie spojrzenia, to uświadamiam sobie, że nie mam nikogo, a ty zawsze jesteś otoczony ludźmi ze szkoły. Jak ty to robisz, że wszyscy cię lubią? Czy to dlatego, że grasz w piłkę nożną?

Louis przełknął głośno ślinę. Zrobiło się mrocznie.

— Skąd masz mój numer?

— Masz go na swoim profilu na Facebooku, jest ogólnodostępny. Przepraszam. Nie bój się mnie, chciałem z tobą tylko porozmawiać.

To zdecydowanie nie brzmiało jak coś, co powiedziałby Zayn. Gdyby to on do niego zadzwonił, najprawdopodobniej zacząłby od żartów o seksie lub sapania i udawania, że robi sobie dobrze. Czasami Louisa przerażało to, jak dobrze go znał i że dałby sobie za to uciąć rękę.

Poza tym mimo zniekształcenia, słyszał, że chłopak po drugiej stronie był smutny i to upewniło go w tym, że to nie był jego przyjaciel.

— Jest w porządku, panie tajemniczy. Mój błąd, zaraz go usunę, żeby nie narażać się na więcej takich niespodzianek — zaśmiał się. — O czym chciałeś porozmawiać, kochanie?

— Mówisz tak do wszystkich — odpowiedział po chwili zastanowienia tajemniczy wielbiciel. — Znajdź dla mnie coś innego. Proszę.

Louis przewrócił oczami, ignorując ucisk w klatce piersiowej. Ten ktoś go znał.

secret admirerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz