Rozdział 8.

92 9 0
                                    

„CLAY SZYBKO! Wstawajjj!!" Meksykanin stał nad nim i szturchał go. „CLAY!!! Przyjechali po George'a, szybkooo, nie wiem, jak długo Punz'owi uda się ich zatrzymać na dole."

Dream otworzył gwałtownie oczy, wciąż leżał na podłodze przed drzwiami do pokoju.

„O kurwa!" Szarpnął za klamkę, lecz nadal była zamknięta. „Otwieraj! To już nie są żarty!! Jeżeli jesteś gdzieś w pobliżu drzwi to lepiej się odsuń!" Zrobił rozbieg i wywarzył drzwi.

George leżał na łóżku i spał. Dream rzucił się po prześcieradło i zwinięty w rulon materiał spuścił przez okno, dając Alex'owi drugą końcówkę prześcieradła. W między czasie zdążył narzucić spodnie.

Quackity w tym czasie obudził George'a.

„Masz!" Wręczył małą kartkę Dream'owi. „To jest adres przy, którym mamy się spotkać, uciekajcie my ich zatrzymamy!"

Alex złapał mocno prześcieradło, po którym Dream wyszedł przez okno. Znajdowali się na piętrze, nie było wysoko, lecz gdyby spaść bez zabezpieczenia można by się połamać. Okno pokoju, w którym byli wychodziło na tył domu, więc bez problemu mogli uciec.

„George skacz!" Powiedział Alex obejmując przyjaciela na pożegnanie.

„Nie mogę! Nie zostawię was tu samych."

„Damy sobie radę, a teraz nie pierdol tylko skacz." Popchnął George'a.

Dream złapał go na ręce i zasalutował do Alex'a.

Wymknęli się tylnym wyjściem i pobiegli do głównej ulicy.

Kiedy znajdowali się już wystarczająco daleko, zwolnili tempo, by nabrać tchu.

Droga, którą zmierzali była czymś typu autostrady, lecz bardzo zniszczonej i mało używanej.

Szli poboczem, kiedy nagle jeden z samochódów zatrzymał się obok nich i kierowca otworzył szybę.

„Ale niezła dupa!" Krzyknął starszy mężczyzna i oblizał się na George'a.

„Spierdalaj zboku!" Objął George'a ramieniem i przyśpieszył kroku.

Po pewnym czasie obejrzał się, by mieć pewność, że mężczyzna odjechał. Zatrzymał się przed George'em, ściągnął bluzę i owinął w okół jego tali.

„Tak będzie lepiej. Trochę za dużo ci widać było przez ten szlafrok." Posłał troskliwy uśmiech.

Dopiero w tamtym momencie doszło do George'a, że szedł po ulicy w koronkowym szlafroku i podkolanówkach.

„A co z tobą?"

„W sensie?" Wplótł swoje palce w George'a i pociągnął dalej.

„Idziesz w samych dresach."

Wzruszył ramieniem i zaczął machać swoją i George'a dłonią do przodu i tyłu.

Szli przez długą chwile w ciszy podziwiając krajobraz, który ich otaczał. Po prawej stronie pola uprawne, pojedyncze domki, co jakiś czas i wiele fabryk. Po lewej natomiast ogromny las liściasty.

„Teraz musimy wejść w las." Spojrzał na telefon, gdzie miał zaznaczone na mapie pineską miejsce docelowe.

„Ale tu nie ma ścieżki."

„Wiem, ale to jest droga na skróty." Wszedł w krzaki, ciągnąć za sobą bruneta.

Las był gęsto zarośnięty, gałęzie i krzewy blokowały przejście, szyszki, kamienie i korzenie nie ułatwiały podróży, szczególnie, że szli na boso.

Ktoś Inny |DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz