Wieść o tym, że jakimś cudem Rose i Scorpius przedostała się do Ministerstwa i uwolniła przetrzymywanych czarodziei, wstrząsnęła grupą, która otaczała budynek od zewnątrz. Ginny spojrzała na syna, który mimo tego, że dalej kulał, przywlókł się za nią aż tam.
- A nie mówiłem, że mamy plan- oznajmił szczerząc się dumnie.- Ruszcie się, bo nas cała zabawa ominie.
Nim rudowłosa zdążyła zareagować, jej syn wskoczył do jednego z magicznych przejść wiodących do wnętrza Ministerstwa, a w ślad za nim podążyła cała grupa innych czarodziei mających dosyć obecnego impasu. Korytarze wypełniły się odgłosami walki i migającymi zaklęciami, które przecinały powietrze godząc w przeciwników, ich tarcze czy pobliskie ściany. Odnalezienie się w tym bałaganie nie było proste, ale Ginny szybko dogoniła syna i razem przemieszczali się w głąb Ministerstwa, chcąc dotrzeć jak najprędzej do biura aurorów, gdzie z pewnością byli członkowie ich rodziny. Kobieta miała ochotę odesłać syna, ale wiedziała, że jej słowa nic nie zdziałają, dlatego trwała przy nim, chociaż chłopak nie potrzebował jej pomocy. Albus władał różdżką równie dobrze, co jego rodzice, a boląca noga jakby przestała go obchodzić. Sprawnie przedzierali się dalej aż w końcu dotarli do miejsca gdzie toczyła się najbardziej zażarta walka.
Albus od razu dostrzegł przyjaciela, którego równie szybko odszukał stary Malfoy. Po tym jak ich troje zniknęło, a on uciekł nagonce, trwał przy rodzinie Pottera, szukając syna i teraz nie zamierzał spuszczać Scorpiusa z oczu. Później dostrzegł swojego ojca i jego najwierniejszych przyjaciół, którzy rozgromili wszelkich przeciwników, którzy stanęli im na drodze mimo tego jak beznadziejnie wyglądał w tamtej chwili jego wuj.
Widząc Rose, uśmiechnął się do niej, co i ona odwzajemniła. Oboje poczuli ulgę widząc siebie nawzajem, byli bardziej jak rodzeństwo niż kuzynostwo i tak też się o siebie troszczyli.
To był już koniec, wygrali, pokonali obecnych w murach Ministerstwa wrogów i teraz zostało im już wytropić przywódców. Albus miał ochotę wrzasnąć z radości, ich plan się powiódł, ocalili swoich krewnych. Wtedy jednak dostrzegł spojrzenie swojej kuzynki, które w jednej chwili z pełnego radości zmieniło się w przepełnione lękiem.
Wzrok stojącej na uboczu dziewczyny padł na mężczyzny z blizną na twarzy. Albus pamiętał, że kiedyś mu o nim opowiadała, to on zdradził jej prawdę o istniejącym zagrożeniu, a teraz stał się kimś, kogo powinna się najbardziej bać. Rose nie zdążyła się ruszyć, gdy jej różdżka nieświadomie poszybowała w górę, daleko poza zasięg jej dłoni. Kto miał ją teraz ochronić, stała tam całkiem sama?
W jednej chwili rozległ się wrzask przerażenia Hermiony, która dostrzegła zagrożenie o sekundę za późno. Harry rzucił zaklęcie, które rozbiło mordercze zaklęcie, osłabiając jego siłę, ale i tak w jednej chwili na ziemię upadły trzy ciała.
Serca wszystkich zamarły. Ktoś obezwładnił napastnika, ale trudno powiedzieć, kto to był, bo wzrok niemal wszystkich padł na leżące na podłodze osoby. Albus nie wierzył w to, co przed chwilą zobaczył. Mężczyzna wrzasnął zaklęcie, a w tej samej chwili, przed Rose wyrósł niczym ściana Scorpius, który złapał ją w ramiona, chcąc osłonić przed zaklęciem, lecz tych dwoje zyskało jeszcze jednego obrońcę. Pomiędzy nimi a mordercą pojawiło się jeszcze ojcowskie serce.
Krew powoli zaczęła się sączyć na ziemię z ran na plecach Scorpiusa oraz ręki i policzka Rose. Dziewczyna jęknęła z bólu, próbując się podnieść, w czym przeszkadzał jej ciężar chłopaka, który jednak równie szybko odzyskał przytomność. Ból go otrzeźwił a wzrok powędrował wprost ku trzeciej osobie, leżącej na lodowatej posadzce. Krew powoli otaczała mężczyznę o jasnych włosach.

CZYTASZ
Scorose (opowiadanie zawieszone)
FanficTo nie tak, że każdy Gryfon i Ślizgon to odwieczny wróg, a już na pewno nie w wiele lat po wojnie i upadku Voldemorta. Przyjaciela można w końcu znaleźć dosłownie wszędzie, nawet wśród tak zwanych wrogów swojej własnej rodziny. Co sprawi, że urocza...