Zszokowana Hermiona obserwowała w milczeniu, jak Malfoy podnosi jej porzucony kieliszek i napełnia go ponownie. Blondyn podszedł do Gryfonki i podał jej go, a ona wzięła go z roztargnieniem i wzięła spory łyk, a Draco odszedł, by nalać wina do swojej lampki.
- Od kiedy wiesz?
Nic nie powiedział, najpierw napełniając kieliszek i pociągając łyk. Patrzył na nią przez chwilę, zanim odpowiedział z zakłopotanym uśmiechem.
– Od pierwszego spotkania z tobą siedem miesięcy temu.
Jej oczy rozszerzyły się w szoku. Od pierwszego razu? Więc wiedział już od pierwszej rozmowy, jaką mieli. Hermiona poczuła, że rumieni się z zakłopotania i nieuzasadnionego oburzenia. Nierozsądne, ponieważ to ona była tą, która udawała.
- A ty po prostu pozwoliłeś mi wracać, robiąc z siebie głupka? – spytała, starając się nie dopuścić do tego nierozsądnego oburzenia w swoim głosie. Sądząc po tym, jak uśmiech arystokraty się poszerzył, zawiodła. Wzruszył ramionami, jakby to była nieznacząca rzecz.
- Rzadko rozmawiamy w pracy, a kiedy to robimy, to zawsze kończy się obrzucaniem obelgami. Jeśli to był jedyny sposób, aby porozmawiać z tobą bez wrogości, z której słyną nasze spotkania, to niech tak będzie. Poza tym było fajnie. - powiedział, biorąc łyk wina i przyglądając się Hermionie z wesołością znad kieliszka. - Nie mogę ci powiedzieć, jak zabawne było widzieć, jak próbujesz zachowywać się jak ktoś inny. Bez względu na to, jaką miałaś twarz, nadal byłaś Granger do szpiku kości.
Hermiona wpatrywała się w niego przez chwilę, decydując się czy zignorować swoje niezadowolenie z tego, że była dla niego źródłem rozrywki i fakt jak bardzo czuła się upokorzona. Nie mogła zrozumieć, dlaczego przez cały ten czas wiedział i po prostu grał. Spojrzała na blondyna, jak gdyby był skomplikowanym problemem matematycznym, który próbowała rozwiązać.
- Dlaczego miałbyś chcieć ze mną rozmawiać bez naszej zwykłej wrogości? - zapytała.
Tym razem to on patrzył na nią, jakby nie mógł jej zrozumieć, zanim zakpił z niedowierzaniem. – Nie słuchałaś? Mówiłem ci przez większą część godziny. I nazywają cię najmądrzejszą czarownicą naszego pokolenia.
Najpierw szatynka obruszyła się na niego. Była tak zmęczona słuchaniem tego „tytułu". Dopiero po chwili dotarło do niej co powiedział.
– Mówiłeś o mnie przez cały ten czas? - zapytała z niedowierzaniem.
Dramatycznie przewrócił oczami. - Tak, ty głupia babo. Dla kogo jeszcze byłem absolutnym dupkiem w naszych szkolnych latach?
Gryfonka próbowała zachować spokój, ale serce biło jej szybko w piersi, a ręce drżały. Te same myśli powtarzały się w jej głowie.
Mówił o mnie. Był we mnie zakochany.
Ślizgon obserwował ją w ciszy, ze swoją zwykłą chłodną maską na twarzy, ale jego oczy przybrały odcień płynnego srebra.
Tak wiele chciała powiedzieć, ale najpierw musiała wiedzieć. Co zrobiła, że Draco od razu ją rozgryzł? Przechyliła głowę.
- Skąd wiedziałeś?
Oczy Draco rozszerzyły się na chwilę, zanim sucho parsknął, potrząsając głową. Najwyraźniej nie takie odpowiedzi oczekiwał na jego wyznanie. Posłał jej oceniające spojrzenie, biorąc kolejny duży łyk wina, po czym wzruszył ramionami, a całe jego ciało wyraźnie mówiło- „pieprzyć to".
Usiadł na jednym z krzeseł i skinął na nią, aby zajęła miejsce naprzeciwko niego. Kiedy Hermiona spełniła prośbę, blondyn wziął jeszcze jeden łyk, odstawił kieliszek i zaczął.
CZYTASZ
Witam ponownie
FanfikceHermiona próbuje dosyć ryzykownego planu, aby dostać się do miejsca, które chciała zobaczyć przez wiele lat. Pytanie, czy to aby na pewno plan idealny? I co z ta całą sytuacją ma wspólnego blondwłosy Ślizgon?