- Gotowa? - usłyszała szczęśliwy głos Keiga, który stał w drzwiach jej sali.
- Tak. - odpowiedziała spokojnie, z tak samo błogim uśmiechem.
Minęło już jej 7 dni w szpitalu. Była już w dużo lepszej formie. Mogła normalnie chodzić i jadać. Ból nadal był obecny, ale był tak niebotycznie mały w porównaniu z tym co działo się kilka dni temu, że po prostu go ignorowała.
Yukio leżał już ubrany w foteliku, nakarmiony oraz przewinięty. Innymi słowami, najbardziej ogarnięty jak mógł być. Jednak jego ciche sapanie i stękanie jasno wyrażało, że coś mu się nie podoba.
- Yukiś. - Mayumi przybliżyła się do jego twarzyczki. - Do domku idziemy. - potarła swoim noskiem o jego kilka razy, a chłopiec wtedy wyraźnie się uspokoił.
Była całym jego światem, choć przez to, że Keigo przychodził do nich codziennie od ponad tygodnia, widziała, że i również na niego reagował już spokojem. Pamiętał go już, bo obcych osób tak czy tak się nie bał, ale przy Keigu nie bał zostawać się bez mamy. Nadal jednak tak kurczowo pragnął być przy niej i widziała to w każdej sekundzie jego bycia na tym świecie. Uwielbiał słuchać jej głosu, uwielbiał gdy go tuliła, uwielbiał być przy niej, jak przy nikim innym.
Mayumi delikatnie wzięła fotelik, a Keigo piórkiem wziął jej torbę, z którą była w szpitalu. Yukia chciała trzymać sama.
Keigo z drugiej strony od razu objął Mayumi i wspólnie uśmiechnięci i w błogich nastrojach wychodzili z sali. Wszystkie formalności już odhaczone. Teraz zostali już tylko w trójką, a może raczej... czwórką, bo Mayumi po prosiła tatę, czy mógłby ich zawieźć do domu. Nie chciała Yukia - jednotygodniowe dziecko, narażać na podmuchy wiatru spowodowane lotem.
Patrzyła cały czas na synka w dół, nie mogąc uwierz, że oni faktycznie już w trójkę, jako rodzina idą do domu. Do ich domu. Wspólnego. Na zawsze. Dwójka ludzi, która bała się związku i relacji, niszczona w dzieciństwie w fundamencie społecznym, a udało im się stworzyć bezpieczne gniazdko.
Wiedziała, że jedyne co może teraz robić, to dziękować, że tak wszystko wyszło i historia ta tak się skończyła.
Wychodząc ze szpitala para od razu spojrzała się na swojego synka, jakby co najmniej to, że znalazł się poza nim miało go zabić i patrzyli na jego reakcje. Chłopiec jednak cały czas wpatrywał się w Mayumi, jakby patrząc czy ona nigdzie nie idzie bez niego.
Patrzyli się chwile na chłopca, potem przenosząc wzrok na parking, wyszukując ojca Mayumi, którego dość szybko znaleźli.
- Idziesz do przodu. - powiedziała od razu Mayumi.
- Co? Czemu? Chce z wami z tyłu.
- Keigo wybacz mi, ale Twoje skrzydła są tak wielkie, że nie zmieścimy się w trójkę.
- To inaczej to załatwię. - uśmiechnął się dumny. Mayumi podniosła wysoko brew, ale skoro był siebie pewny, to niech będzie.
Podeszli do auta, a Aizawa od razu z niego wyszedł.
- Cześć tato. - powiedział Mayumi z ciepłym uśmiechem.
- Cześć tato. - wyszczerzył się Keigo, który odkąd urodził się Yukio znów zdał się odzyskać energię do życia i mieć cel, a dodatkowa terapia również mu pomagała.
- Ta... Cześć. - westchnął zmęczony.
Mayumi położył Yukia na środkowy tylnym siedzeniu, samej siadając po prawej, bo Keigo piórka wepchnął na ich nogi i samemu usiadł po lewej. Dzięki temu jedyne co miał na plecach, to jego wypustki.
CZYTASZ
Moment of Forgetfulness - Hawks x Oc
FanfictionCórka Eraserheada. Tak samo chłodna, tak samo pozbawiona emocji, uważana wręcz czasem za pannę idealną. Jedyne czego pragnie w życiu, to uszczęśliwić ojca, by nigdy nie żałował on swoich decyzji. Jednak jedno wydarzenie burzy cały spokój i harmonie...