2

1.8K 85 38
                                    

POV Peter

Całkiem szybko dotarłem pod budynek i poszedłem na jej tyły. Przebrałem się w ciuchy, a strój wrzuciłem do plecaka. Było już po dzwonku, wiec nie powinienem spotkać Flasha na korytarzu. Niezauważalnie wszedłem do środka i wziąłem potrzebne książki z szafki. Zostawiłem tam tez kostium i ruszyłem w stronę sali z matematyki. Pani nawet nie zauważyła mojej obecności. Katem oka zobaczyłem uśmiechającego się Neda. Ale ten gość mnie wkurza. Dobra to ze złożyliśmy razem jakiś zestaw lego nie znaczy, ze jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

Po skończonej lekcji nastolatek wyszedł z sali, aby szybko podejść do szafki i wyjąć potrzebne materiały na biologię. Po chwili poczuł silną rękę, która zacisnęła się na jego szyi.
- Kogo my tu mamy? - zaśmiał się Flash - nic nie mówisz?! Nie nauczyli cię w domu, żeby ładniej zwracać się do starszych? A ! Ty nie masz rodziców sieroto! No bo kto chciałby mieszkać z takim idiotą jak ty! Powinieneś zginąć ze swoją ciotką. Świat byłby lepszy!
A teraz dostaniesz za to, ze żyjesz !
*
POV Peter

Czułem ze znowu uderza mnie w zebra. Moje poprzednie rany nawet z przyspieszoną regeneracją nie goiły się tak szybko. Znowu miałem przed oczami ciemność. Gdy tylko skończył mnie bić, pozbierałem rzeczy i pobiegł na dach.

POV Stark

Widziałem jak chłopak poleciał w stronę szkoły. Już wiem gdzie się uczy. Cały dzień kręciłem się wokół budynku i wypatrywałem chłopaka w spandexie. Przed 14 zauważyłem pobitego nastolatka na dachu. Ta sytuacja wydała mi się nadzwyczaj dziwna i nienaturalna, wiec podlecialem nieco bliżej. Wszedł na ogrodzenie i skoczył. W ułamku sekundy trzymałem pobitego chłopca na rękach. Nie zważając na nic poleciałem w strone wieży. Szybko wlecialem do środka i pobiegłem w stronę pokoju gościnnego. Położyłem go na łóżku i chwyciłem leżącą obok apteczkę. Wyjąłem ze środka potrzebne bandaże i płyn oskarżający.

POV Peter

Poczułem szczypienie na nodze. Szybko machnąłem nogą i uderzyłem kogoś. Przestraszyłem się i zacząłem machać się na boki. W omoku spadłem z łóżka i pobiegłem w róg pokoju.
- Przepraszam.! Proszę nie bij mnie ! Zrobię wszystko! Tylko mnie nie bij! Posiedzę dwa tygodnie w piwnicy panie Philipsie, ale proszę zostaw mnie !
- Nie uderzę cię ... jaki pan Philips? FRIDAY powiedz mi wszystko co wiesz o panie Philipsie.
- PAN PHILIPS. Mężczyzna w podeszłym wieku. Odebrano mu prawa rodzicielskie po tym jak prawie zamordował swojego podopiecznego. Mieszka na obrzeżach Queens i jak wiadomo zaadoptował niedawno czternastolatka o imieniu Peter Parker.
- Dzięki FRIDAY. A wiec Peter.

POV Stark

Zobaczyłem jak chłopak kuli się na podłodze. Podszedłem do niego, a on zaczął krzyczeć i się wyrywać.
- Narazie zostaniesz u nas - stwierdziłem - wsumie nawet nie wiem czy tam wrócisz.
Po chwili do pokoju wbiegł Steve i Natasha. Zobaczyli mnie z dzieciakiem. Nie powiem, musiało to wyglądać dość dziwnie. Ostrożnie wziąłem go na ręce i położyłem spowrotem na łóżko. Było widać, ze nie był przyzwyczajony, bo odrazu zszedł z niego mrucząc ciche „ przepraszam ".
- Będę się musiał tobą zająć.

POV Peter

Obudziłem się na czymś miękkim. Nie był to mój pokój. Wyglądało to jak pokój w jakiejś luksusowej willi. Przebłyski z poprzedniego dnia były tak niewyraźne, ze pamiętałem tylko fakt, ze po spotkaniu z miliarderem poleciałem do szkoły, a i Flash. Złapałem za plecak leżący obok i wyszedłem z pokoju. Chciałem podziękować i wyjść. Gdy wyszedłem z pokoju znalazłem się w tak długim korytarzu, że jego końca nie widziałem. Niepewnie zacząłem iść przed siebie i już po chwili byłem w salonie. Stała tam duża kanapa, która spokojnie mogla pomieścić z 10 osób, telewizor i stół. Obok w kuchni dostrzegłem kszątającą się osobę. Wydała mi się znajoma. Chciałem iść w stronę drzwi gdy usłyszałem :
- Wszystko dobrze ?
- Co? Mi?
- Tak, a widzisz tu kogoś innego?
- Przepraszam...! Przepraszam! Tylko niech mnie pan nie bije!
- Spokojnie nie uderzę cię - starszy podszedł do mnie i teraz dokładnie mogłem się przyjrzeć jego twarzy.
- A! Co ?! Pan Stark?! Przepraszam! Już sobie idę !
- Ale ja cię nie wyganiam. Chcesz coś zjeść ?
- Jadłem wczoraj rano kanapke, wiec nie podziękuje.
Milioner chyba nie usłyszał mojej odpowiedzi, bo poszedł w stronę kuchni i zaczal coś przygotowywać. Podszedłem do niego, by powiedzieć mu, ze nie potrzebuje, ale po drodze niechcący zepchnalem kubek z napisem : „ Własność Tony'ego Starka, dotkniesz, a zginiesz ".
Przestraszyłem się i pobiegłem w stronę salonu. Wcisnąłem się w najodleglejszy kat pokoju i przygryzlem wargi. On podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Może mnie pan uderzyć, tylko niech pan nie mówi panu Philipsowi, ze coś zrobiłem , proszę !
- Ty nadal myślisz, ze byłbym w stanie cię uderzyć? - dodał cicho mężczyzna.
Niewiedzialem co powiedzieć, ale poczułem, ze zbiera mi się na płacz. Przytuliłem się do filantropa i rozpłakałem.
- Przepraszam ! - powiedziałem i wybiegłem z Stark Tower.

Straciłeś swoją szansę. Irondad and spiderson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz