VIII.

45 4 0
                                    

W saunie zaczęło się robić co raz bardziej goręcej i nie tylko przez ciepłe powietrze. Maciek zbliżył się do mnie i pocałował mnie lekko w usta, a potem jego wargi zaczęły spacer po moim ciele. Odchyliłam głowę i oparłam się rękami o ławeczkę. Maciek obrócił mnie tak żebym mogła położyć się, a on rozłożył mi nogi w przybliżył się ustami do mojej kobiecości. Wydałam z siebie cichy jęk i dałam się ponieść tej chwili. Nasze ciała kleiły się od potu, a oddechy były mocno przyśpieszone. Podniecenie, gorąc i adrenalina przyśpieszyły bicie mojego serca. Maciek krążył językiem po mojej łechtaczce, a dwa palce wsunął we mnie powoli, ale zdecydowanie. Zaczęłam głośniej jęczeć z każdym kolejnym ruchem prawnika. Zacisnęłam uda w momencie osiągnięcia orgazmu i próbowałam złapać oddech, co było ciężkie. Maciek podniósł mnie do góry i głaskał moje policzki.

- Ale masz rumieńce.. To na pewno przez parę...- uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam jego spocone usta.

- Tak... To na pewno przez to.


Przez nikogo nie załapani na gorącym uczynku wróciliśmy do szatni i ogarnęliśmy się do wyjścia. Maciek był taki zrelaksowany, uśmiechnięty, a ślad kaca zniknął jak ręką odjął. Trzymając się za ręce wróciliśmy do naszego pokoju i zaczęliśmy się przygotowywać do jutrzejszego powrotu. Żal mi było, że musieliśmy już wracać. Mieszkając tyle lat nad morzem, a potem w dużym mieście, widok gór działał na mnie kojąco. Stałam przed oknem i podziwiałam ten piękny krajobraz, kiedy mój mąż podszedł do mnie i przytulił od tyłu.

- Wszystko w porządku?

- Tak, ale smutno mi, że już wyjeżdżamy. Tu jest tak pięknie.

- Będziemy wracać kiedy tylko chcesz..- Maciek ucałował mnie za uchem i wrócił do pakowania.

- Pójdę do tego sklepiku obok nas. Kupię jakieś prezenty Darkowi i jego dziewczynom.

- Mam iść z Tobą?

- Nie, popakuj co trzeba, a ja potem Ci pomogę.- podeszłam do Maćka i złożyłam na jego ustach lekki pocałunek. Wzięłam torebkę i wyszłam jeszcze na moment nacieszyć się górskim klimatem.


Kupiłam to z czego Darek na pewno się ucieszy, czyli nalewkę malinową, Majka dostanie ode mnie czerwone korale,a mała Nastka maskotkę białego misia. Weszłam do pokoju, a Maciek na mój widok wyskoczył jak z procy.

- Stało się coś?- on wziął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju z głupkowatym uśmiechem. - Co robisz?

- Chce Ci coś pokazać.- wsadził mnie do auta, usiadł obok mnie i wywoził w nieznane.

- A możesz powiedzieć dokąd jedziemy? Żeby się nie okazało, że wyszłam za jakiegoś seryjnego porywacza.

- Gdybym chciał to bym dawno Cię porwał, zamknął gdzieś na odludziu i robił z Tobą co mi się podoba.. Ale tam gdzie Cię zabieram na pewno Ci się spodoba.- popatrzył na mnie, złapał za rękę, a ja musiałam mu po prostu zaufać.


Po dwudziestu minutach wjechaliśmy na jakieś małe osiedle typowo górskich domków. Maciek jechał bardzo powoli i był dość skupiony. Co on znowu wymyślił? Wjechaliśmy w prawą, wąską dróżkę i kierowaliśmy w górę. W końcu zajechaliśmy pod piękny drewniany domek z dużymi okiennicami, a okolica dookoła robiła wrażenie. Ogród domku zapierał dech. Stała mała wiatka gdzie można było rozsiąść się na drewnianych meblach ogrodowych, niedaleko stało też balia ogrodowa. Zauważyłam przed domkiem jakiegoś mężczyznę, dalej nie wiedząc o co chodzi. Maciek uśmiechał się do mnie i wysiadł pierwszy z auta. Wyskoczyłam za nim, a on złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę mężczyzny.

- Panie Jaworski, to ja z panem rozmawiałem przez telefon. Maciej Kaszuba, a to moja żona Julia. Dziękuję, że znalazł Pan dla nas czas w tak szybkim tempie.- Maciej podał mężczyźnie rękę.

- Dzień dobry! Nie ma problemu cieszę się, że dom was przyciągnął. Karol jestem.- odwzajemnił uścisk mojego męża, a potem przywitał się ze mną.- Zapraszam, oprowadzę Was.- Maciek ruszył dziarsko za Panem Karolem, ale ja go zatrzymałam.

- Chwileczkę, zaraz Pana dogonimy.- uśmiechnęłam się do niego i zwróciłam się do męża.- Powiesz mi o co chodzi? Co my tu robimy? Czyj to dom?- Maciek złapał mnie w talii i dzięki Bogu, bo po tym co usłyszałam zmiękły mi kolana.

- Jak to co Maluchu? Jesteśmy tu, bo chcę kupić ten dom.




Kodeks na miłość- Część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz