Przebudzenie

218 30 29
                                    

Znów powstaję z głębi ziemi, w szacie tkanej z cichych snów
Otoczona łzami marzeń i wianuszkiem trupich głów
W mojej ręce miecz zbrukany krwią nadziei z dawnych lat
Co przekwitły w zapomnieniu i zamknięciu z ciasnych krat

Wokół krwawe dyrdymały niczym rubinowy las
Stosy pną się jak kolumny, podpierają błękit mas
Moja dusza w samotności wpada w odrętwiały trans
- Mrzonki tylko, czegóż płaczesz, morderczyni własnych szans...

W trzewiach ziemi przebudzona, zobaczyłam złoty kwiat
Usłyszałam pieśń syrenią, wyszłam w doskonały świat
Gniazda ptaków rozkwilonych, kępy zzieleniałych drzew
A nad nimi niósł się nocny, z gwiazd pędzony, srebrny śpiew

Zapłakałam wśród ciemności, po mym niebie krąży sęp
Moja przyszłość roztrzaskana, choć nie minął nawet wstęp
W tej iluzji doskonałej będę tkwić po kres mych dni
Moje imię w zapomnieniu niechaj wiecznym słodko śpi

Repost

ŚnieżynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz