Rozdział 26 - Gdzie Mikołaj nie może tam Mikołajowa sama się wybierze...

125 10 0
                                    

Tymczasem w świąteczne wiosce ...

Mikaela wyszła z salonu i podążyła tam, gdzie powinna od samego początku. Wiedziała , że jak chce żeby coś było zrobione po jej myśli ,to musi zrobić to sama. Po cichu założyła na siebie płaszcz i wyszła z domu kierując się od razu do manufaktury a konkretnie do magazyny gdzie stały sanie.

Mikołaj siedział z dziećmi przy stole i czekał aż jego żona wróci, ale nie wracała. Młodzież zajęta rozmową nie liczyła czasu a Misiek to już w ogóle, bo zalewał żale Ajerkoniakiem i miał wyelfowane na wszystko.

Tymczasem w świątecznej manufakturze...

- Idą! Idą! - krzyczał Ziutek jak opętany. Był wyjątkowo nerwowy dzisiaj bo w końcu jest wigilia i zaraz po dwunastej w nocy Pierwszy i Drugi wyruszą saniami z prezentami.

Franek i Zenek rozejrzeli się spokojnie , ale nie widzieli ani Mikołaja Pierwszego ani Drugiego, dlatego Franek się odezwał.

- Ziutek czego się drzesz ,nikogo nie ma , pewnie system ostrzegania nam się zepsuł, przecież rodzina czerwonych je teraz kolację , jeszcze nie ma dwunastej!

- Nie zepsuł, tylko ktoś jest w magazynie. - Powiedział spokojnie Zenek.

Wszystkie trzy Elfy ruszyły raźno do magazynu kiedy alarm zaczął wyć znowu. Zignorowali sygnał i szli do pomieszczenia z saniami sprawdzić co się dzieje. Byli już prawie u drzwi kiedy usłyszeli za sobą głos pierwszego.

- Nie wchodźcie tam! Ja to załatwię!

Mikołaj szedł raźno w ich stronę , kiedy już był tuż przed nimi , Elfy rozstąpiły się niczym kopyta renifera kiedy przeskakuje przez przepaść a Mikołaj wszedł do magazynu i zanim zamknął drzwi ryknął.

- Wracajcie do swoich obowiązków!

Elfy zniknęły natychmiast wystraszone donośnym głosem Mikołaja a ten trzasnął porządnie drzwiami i złapał się pod boki , żeby obserwować to co wyprawia się z jego saniami. A co się działo z jego pojazdem ?

Stał sobie spokojnie , zaprzężony w renifery i wypełniony paczkami. Natomiast to co było koło tego pojazdu to pani Mikołajowa próbująca wgramolić się na sanie z resztkami gracji , a kiedy już to zrobiła to złapała za lejce i...

- Co tu do cholerfa wyprawiasz kobieto ?! - krzyknął Mikołaj.

Mikalea lekko drgnęła, ale nie wystraszyła się krzyku męża. Słyszała go już tyle razy , że nie robił na niej specjalnego wrażenia.

- Jadę załatwić to, czego ani ty ani ci twoi pomgierzy nie byli w stanie załatwić! - uniosła się Mikołajowa.

Mikołaj stał i patrzył jak niezdarnie próbuje klepnąć renifery lejcami ,które były ciężkie do poderwania dla wątłej kobiety.

- Czy ty się z reniferem na mózgi zamieniałaś?! - dopytał Mikołaj czym zwrócił na siebie uwagę reniferów. Te spojrzały na niego spode łba na co Mikołaja je uspokoił - miałem na myśli łosia oczywiście - odkrząknął i powtórzył - Czy ty się z łosiem na łby pozamieniałaś?

Mikalea spojrzała na swojego męża z dezaprobatą. W głowie miała tylko jednen cel i wychodząc z domu postanowiła , że załatwi tę sprawę do końca.

- Nie. Ja po prostu mam dość, że ten czerwony gówniarz nie umie się zakochać! - krzyknęła Mikołajowa żona.

Mikołaj pokiwał niedowierzająco głową i rzekł.

- Kochanie. Ja myślę, że on się właśnie zakochał tylko nie poznaje tego uczucia, bo chleje ciągle ten ajerkoniak jak renifer wodę i ma w dupie co dzieje się w jego głowie. Musisz go trochę zrozumieć. - wstawił się za synem Mikołaj.

Baśń dla Dużych Dzieci czyli Romans MikołajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz