~Prolog #0~

50 3 0
                                    

Przerażony chłopak mijał kolejne drzewa. Biegł przed siebie słysząc za sobą psychiczny kobiecy głos, wiedział, że zdrada nie skończy się dobrze, jednak był myśli, iż dziewczyna o jego przestępstwie wobec niej dowie się na tyle późno by ten zdążył uciec.

Powoli tracił już siły do dalszego biegu. Gdy kobiecy głos ucichł, mężczyzna ustał starając się unormować oddech. Wiedział, że zbliża się jego koniec, jednak zginąć w taki sposób? Obiecali mu opiekę za zdradę, a teraz? Zostawiają go na pastwę swojej niegdyś przyjaciółki. Dysząc starał się pozbierać myśli.

-Wiedziałeś czym grozi zdrada, czyż nie?- Do jego uszu doszedł głos dziewczyny, słuchać było w nim urazę. Chłopak jak poparzony odskoczył od dziewczyny upadając. Wpatrywał się w wyraźnie zmieszaną twarz dziewczyny. -Byłeś moim przyjacielem.. Dlaczego? -  Spytała nachylając się nad chłopakiem, który pod wpływem jej fiołkowych tęczówek, które najchętniej w chwili obecnej  wypaliły by go od środka,  odwrócił wzrok. Zauważył wyraźnie zmartwionego mężczyznę. Znał go. Był prawą ręką dziewczyny, tym który od dziecka jej pilnował czy opiekował się nią, gdy ta była jeszcze w sierocińcu, wraz z swoim młodszym bratem.

-Odpowiedz!- Usłyszał krzykniecie a chwile po tym poczuł pieczenie na policzku. Spojrzał na dziewczynę. Jej długie bordowe włosy opadały jej na twarz. Wyglądała przerażająco, chłopak wiedział, że nie ma już dla niego ratunku. Dziewczyna zawsze dotrzymywała obietnic, nawet jeżeli chodziło by o zabicie niegdyś jej przyjaciela. Jednak nie winił jej za to co chciała zrobić; to on zdradził i to jego powinna spotkać za to kara.

-Po co? I tak skończę jak skończę.- Powiedział powracając wzrokiem na dziewczynę. Nie mógł patrzeć w jej oczy, przepełnione gniewem ale za razem bólem. Wiedział, że dziewczyna nie chciała tego robić, że chciałaby by był to tylko jakiś niedorzeczny koszmar, sen. Jednak nie tym razem. Działo to się naprawdę, bez możliwości cofnięcia czasu. Mężczyzna odwrócił wzrok. -Zabij mnie. Nigdy nie będę ci miał tego za złe. To moja wina, wiem o tym.- Powiedział z obłąkanym oraz wykończonym uśmiechem. Bał się. nie chciał umierać. Jednak wiedział, że nie ma już dla niego ratunku.

-Jesteś bezczelny... - Przerwała krótko, po czym kontynuowała.- Chcę usłyszeć to z twoich ust.. Czy to prawda? Czy to o czym oni mówili, to prawda?- Spytała z lekką nadzieją w głosie. Sama nie wiedziała na co liczyła, miała podejrzenia o zdradzie jeszcze przed całym zamieszaniem, a teraz? Mimo, iż ręka ją świerzbi, boi się. Cholernie boi się stracić swojego niegdyś przyjaciela.

-Tak.- Powiedział krótko chłopak. Minęła chwila, ułamek sekundy, a chłopak skończył z raną postrzałową na skroni, śmiertelną raną.

-Przepraszam...

~~~~
Cześć! Mam nadzieje, że prolog wam się podoba i będziecie chcieli czytać dalej. Chce tylko napisać, że jest moja pierwsza książka i bardzo przepraszam za wszelkie błędy. Rozdziały będą raczej nie regularne. Spowodowane jest do częstymi brakami weny, bądź czasu. Mam nadzieje, że zostaniesz mimo wszystko z tą książką na dłużej! ^^

Ogólnie to proszę o jakiekolwiek komentarze w miejscach gdzie nie będzie można zrozumieć o co chodzi, bo gdy chciałam wstawić wcześniej rozdział to cały mi zmieniło np. zamiast "Powoli tracił już siły do dalszego biegu" było "Powoli tracił chęci do dalszego truchtu" a wcześniej pisałam coś o biegu. Na szczęście rozdziały mam również w dokumentach google więc proszę o informacje o dziwnych zdaniach.

•Z oczu wyczytasz więcej niż z słów•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz