" - Najwięcej głosów słyszę w czterech ścianach. Wołają mnie abym do nich przyszedł. Też tak masz? - Spojrzał na mnie odrywając wzrok ze swoich kartek.
- To Twoje myśli lub jesteś chory. - Wzruszył ramionami i ponownie zaczął rysować.
- One chcą bym zabijał. - Wyszeptałem skulony w rogu pokoju.
- Masz dwie opcje. Zabij lub zgiń. - Dalej kolorował obrazek.
- A opcja abym tego nie robił? - Zacząłem dygotać.
- Dobrze wiemy, że chcesz to zrobić. Masz dwie opcje. A nawet już teraz jedną. Zabij. Zrób to po swojemu. Powodzenia.
- Ale...
- Wahasz się. Więc chcesz to zrobić. Zabij. Obydwoje wiemy, że już wybrałeś..."
John został z Inspektorem w jego mieszkaniu. Ja nie czuję potrzeby aby tam przebywać dłużej niż potrzeba. Opatuliłem się szczelniej szalikiem i ruszyłem pieszo do mieszkania. Mimo, że jest zimno tej nocy nie mam ochoty łapać taksówki. Szedłem powoli a nogi same mnie prowadziły przed siebie. Dawno mojej głowy nie zaprzątał Mycroft. Znów się zaczyna. Jego stany. Kolejny raz zrezygnował z leczenia farmakologicznego. On jest niebezpieczny wręcz kurewsko, ponieważ staje się nieobliczalny. Ciężko go przejrzeć a co dopiero wyczytać coś z jego postawy czy samej mimiki. Przystanąłem na chwilę aby odpalić papierosa. Zaciągnąłem się i ruszyłem dalej. Jeżeli bym miał coś powiedzieć do sytuacji Lestrade'a... jeżeli mam być ze sobą szczery to stało się i tyle. Dla niego lepiej, że nie jest z moim bratem bo mógłby się już któregoś razu nie obudzić bo by go zajebał. Skręciłem w lewo i dalej prosto. Spojrzałem na zegarek. 02:54. No zdarza się. Ciągnąłem się dalej dopóki nie zatrzymał się obok mnie samochód a raczej po prostu zwolnił aby mnie nie wyprzedził. Szyba się odsunęła. Meh, nawet nie odwróciłem głowy aby uraczyć faceta wzrokiem. Niech spierdala naprawdę nie mam dzisiaj nastroju.
- No poczekaj, gdzie tak pędzisz Panie Holmes. - Nie zareagowałem. Powiedziałem, pierdol się. Chuj, że w myślach. Powinien wiedzieć. Czemu ludzie nie myślą?! Boli mnie mózg. Kurwa mózg nie może boleć. Zmiana ciśnienia śródczaszkowego. Wzrost ciśnienia jest najczęstszym spotykanym problemem w praktyce klinicznej. A mi wręcz wyjebało teraz. - Sherly... Tak długo mnie nie było i mnie zlewasz. - No teraz to stanąłem gwałtownie i odwróciłem się do samochodu. On... Kurwa on. Zamrugałem ochujany i to dość konkretnie. Zatrzymał się na awaryjnych i z pełną gracją wyszedł z samochodu. Jim, ale prawdziwy czy znów to "coś" odpierdala manianę. Czy ja coś mówiłem wcześniej o zmianach ciśnienia? Zaraz zemdleje aż mi w uszach piszczeć zaczęło. - No ej Sherly tak mnie witasz Skarbie? - Zrobił smutną minę. Skarbie? Witam? O Jezus... Zacząłem się rozglądać. - Nie robię sobie z Ciebie jaj. - Westchnął. - Ale jak zwykle, nie cieszysz się. Tak myślałem. - Odwrócił się na pięcie i chciał wejść do samochodu, ale moje ciało samo zareagowało i złapało go za nadgarstek. - Tak? - Wlepił we mnie oczy.
- Czemu? - Mruknąłem nadal oszołomiony.
- Co czemu? - Westchnął zakładając dłonie na piersi gdy go puściłem. - Naprawdę myślisz, że bym chciał Twojej śmierci? To była gra Sherly abyśmy się nie nudzili. Jak tak patrzę na Twoją minę to... Kurwa nie rób tak debilnego wyrazu twarzy. - Skrzywił się a ja się otrząsnąłem. - Lepiej. O wiele.
- Po co chciałeś mnie widzieć? Jeżeli byłeś ciągle żywy mogłeś pokazać się o wiele wcześniej a ja bym nie musiał robić z siebie kompletnego idioty i zapierdalać po świecie. - Prychnąłem chowając ręce do kieszeni.
CZYTASZ
Different story || Sherlock 18+
FanfictionJak życie jedynego na świecie Detektywa Konsultanta potrafi zostać wywrócone do góry nogami przez jeden mały, niewinny prezent. Gdyby tylko ta niespodzianka była głównym zmartwieniem wielkiego Sherlocka Holmesa byłoby łatwiej. Kogo wybrać dobro czy...