Akt II Scena VIII *Sherlock* 16+

94 12 3
                                    

" - Najwięcej głosów słyszę w czterech ścianach. Wołają mnie abym do nich przyszedł. Też tak masz? - Spojrzał na mnie odrywając wzrok ze swoich kartek.

- To Twoje myśli lub jesteś chory. - Wzruszył ramionami i ponownie zaczął rysować. 

- One chcą bym zabijał. - Wyszeptałem skulony w rogu pokoju. 

- Masz dwie opcje. Zabij lub zgiń. - Dalej kolorował obrazek. 

- A opcja abym tego nie robił? - Zacząłem dygotać.

- Dobrze wiemy, że chcesz to zrobić. Masz dwie opcje. A nawet już teraz jedną. Zabij. Zrób to po swojemu. Powodzenia.

- Ale...

- Wahasz się. Więc chcesz to zrobić. Zabij. Obydwoje wiemy, że już wybrałeś..."

John został z Inspektorem w jego mieszkaniu. Ja nie czuję potrzeby aby tam przebywać dłużej niż potrzeba. Opatuliłem się szczelniej szalikiem i ruszyłem pieszo do mieszkania. Mimo, że jest zimno tej nocy nie mam ochoty łapać taksówki. Szedłem powoli a nogi same mnie prowadziły przed siebie. Dawno mojej głowy nie zaprzątał Mycroft. Znów się zaczyna. Jego stany. Kolejny raz zrezygnował z leczenia farmakologicznego. On jest niebezpieczny wręcz kurewsko, ponieważ staje się nieobliczalny. Ciężko go przejrzeć a co dopiero wyczytać coś z jego postawy czy samej mimiki. Przystanąłem na chwilę aby odpalić papierosa. Zaciągnąłem się i ruszyłem dalej. Jeżeli bym miał coś powiedzieć do sytuacji Lestrade'a... jeżeli mam być ze sobą szczery to stało się i tyle. Dla niego lepiej, że nie jest z moim bratem bo mógłby się już któregoś razu nie obudzić bo by go zajebał. Skręciłem w lewo i dalej prosto. Spojrzałem na zegarek. 02:54. No zdarza się. Ciągnąłem się dalej dopóki nie zatrzymał się obok mnie samochód a raczej po prostu zwolnił aby mnie nie wyprzedził. Szyba się odsunęła. Meh, nawet nie odwróciłem głowy aby uraczyć faceta wzrokiem. Niech spierdala naprawdę nie mam dzisiaj nastroju.

- No poczekaj, gdzie tak pędzisz Panie Holmes. - Nie zareagowałem. Powiedziałem, pierdol się. Chuj, że w myślach. Powinien wiedzieć. Czemu ludzie nie myślą?! Boli mnie mózg. Kurwa mózg nie może boleć. Zmiana ciśnienia śródczaszkowego. Wzrost ciśnienia jest najczęstszym spotykanym problemem w praktyce klinicznej. A mi wręcz wyjebało teraz. - Sherly... Tak długo mnie nie było i mnie zlewasz. - No teraz to stanąłem gwałtownie i odwróciłem się do samochodu. On... Kurwa on. Zamrugałem ochujany i to dość konkretnie. Zatrzymał się na awaryjnych i z pełną gracją wyszedł z samochodu. Jim, ale prawdziwy czy znów to "coś" odpierdala manianę. Czy ja coś mówiłem wcześniej o zmianach ciśnienia? Zaraz zemdleje aż mi w uszach piszczeć zaczęło. - No ej Sherly tak mnie witasz Skarbie? - Zrobił smutną minę. Skarbie? Witam? O Jezus... Zacząłem się rozglądać. - Nie robię sobie z Ciebie jaj. - Westchnął. - Ale jak zwykle, nie cieszysz się. Tak myślałem. - Odwrócił się na pięcie i chciał wejść do samochodu, ale moje ciało samo zareagowało i złapało go za nadgarstek. - Tak? - Wlepił we mnie oczy. 

- Czemu? - Mruknąłem nadal oszołomiony. 

- Co czemu? - Westchnął zakładając dłonie na piersi gdy go puściłem. - Naprawdę myślisz, że bym chciał Twojej śmierci? To była gra Sherly abyśmy się nie nudzili. Jak tak patrzę na Twoją minę to... Kurwa nie rób tak debilnego wyrazu twarzy. - Skrzywił się a ja się otrząsnąłem. - Lepiej. O wiele. 

- Po co chciałeś mnie widzieć? Jeżeli byłeś ciągle żywy mogłeś pokazać się o wiele wcześniej a ja bym nie musiał robić z siebie kompletnego idioty i zapierdalać po świecie. - Prychnąłem chowając ręce do kieszeni.

Different story || Sherlock 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz